31 maja 2016

FERIE 2016 #12 Czas nagli, a życie wciąż daje kopniaki...

29 STYCZNIA - PIĄTEK

  Ostatnie wydarzenia tak bardzo namieszały w moim harmonogramie, że na nic nie miałem siły ani ochoty... I udzieliło się to również moim przyjaciółkom, bo ostatnie próby przed naszym występem wyglądały mniej więcej tak:


  Cóż... Im prędzej leciał czas tym bardziej zaczynaliśmy wątpić w powodzenia naszej "misji"... Postanowiliśmy zadzwonić do organizatorki konkursu i porozmawiać z nią o sytuacji... I tutaj pojawił się promyk nadziei...


  W sumie było to jakieś wyjście. Głupio byłoby odpuścić coś na co pracowaliśmy przez bite dwa tygodnie. Oczywiście nie zmieniło to faktu, że nie mieliśmy ani trochę siły na nic. Stwierdziliśmy, że następna próba musi być luźniejsza, bo się zajedziemy...

29 maja 2016

FERIE 2016 #11 Jak wszystko potrafi się nagle skomplikować!

28 STYCZNIA - CZWARTEK

  Kolejny dzień ferii przyniósł mi nie lada niespodziankę. Okazało się, że dzisiaj rano - podobnie jak w ostatnią niedzielę - nie ma u nas internetu. Z braku innych zajęć postanowiłem dokończyć mój konkursowy rysunek. Właściwie to nie liczyłem nawet na to, że ktoś go dokładniej obejrzy, ale odczuwałem wewnętrzną potrzebę rysowania.



  Kiedy po raz kolejny jechałem na próbę - skoczyłem po antyramę na rysunek. A co do samej próby - zauważyliśmy, że niektóre rzeczy można wyćwiczyć tylko do pewnego stopnia. Od jakiegoś czasu graliśmy już tylko na siłę, w sumie po to, żeby nie zarzucić sobie, że nie ćwiczyliśmy...


  Później stało się coś, co ZUPEŁNIE zrujnowało nasze życie... Dostałem telefon z informacją, że zmarł dziadek mojej koleżanki. I oczywiście dotknęło mnie to, ale - co się później okazało.


  W tym momencie załamaliśmy się. Nie mogłem nie pójść na pogrzeb, zwłaszcza, że był to dziadek dość bliskiej koleżanki, którego z resztą bardzo lubiłem. Z drugiej strony - to byłoby wredne - wystawić dziewczyny trzy dni przed przeglądem kolęd po dwóch tygodniach bitych prób... Poczułem wtedy naprawdę bezsens istnienia...

27 maja 2016

FERIE 2016 #10 Praca, praca, praca! A chciałem odpocząć...

27 STYCZNIA - ŚRODA


  Jak można się domyślić - kolejny dzień zleciał nam na kolędowaniu i ćwiczeniu naszej gry. Po kolejnej próbie chyba wszyscy mieli dość, ale cóż... Jeśli nie chcieliśmy się skompromitować - musieliśmy ćwiczyć.






  Wieczorem udałem się na wykłady w szkole jazdy. Muszę przyznać, że chyba przeceniłem swój zapał, bo założyłem sobie, że będę wszystkiego uważnie słuchał, będę notował, będę aktywny... Ale coś chyba nie wyszło...






  Mam nadzieję, że jeśli się niczego nie nauczę, to przynajmniej zostanie mi to w podświadomości, i jednak będę umiał dostosować się do tego wszystkiego w praktyce...

25 maja 2016

FERIE 2016 #9 Kolejny aktywny dzień!

26 STYCZNIA - WTOREK

  Dzisiaj, wraz z naszym "zespołem" czekało nas dużo pracy. Czas leciał nieubłaganie, a my prócz koncepcji nie mieliśmy prawie nic (zwłaszcza zdolności). Na szczęście jakoś nam to szło. Doszliśmy do wniosku, że piosenki z "Małej syrenki" są idealne do rozśpiewywania się...



  Po NAPRAWDĘ długim czasie spędzonym na ćwiczeniu śpiewu wszyscy zgłodnieliśmy. Postanowiliśmy zrobić coś szalonego /w naszym mniemaniu/ i zamówiliśmy pizzę do kościoła! Było to w sumie trochę niezręczne...


  Wieczorem postanowiłem po raz kolejny wybrać się na lodowisko. Tym razem towarzyszyła mi Margaret. W międzyczasie dosiadła się do nas jeszcze jedna koleżanka z naszej szkoły... Muszę przyznać że sama droga na lodowisko była dość zabawna, biorąc pod uwagę niemców, którzy chyba chcieli znaleźć centrum handlowe...


  Kiedy dotarliśmy - wypożyczyliśmy łyżwy (kto musiał, ten musiał) i zaczęliśmy jazdę. Mi i Margaret szło całkiem nieźle, ale nasza koleżanka była na lodzie pierwszy raz od długiego czasu...



  Po długiej walce z łyżwami w końcu udało nam się nauczyć ją jeździć na przyzwoitym poziomie. Pod koniec całej wyprawy - ja i Margaret wybraliśmy się na kebaba. Umówiliśmy się, że to nie randka, ale jeśli będzie taka potrzeba, to możemy uznać, że jednak była.


  Wróciliśmy dość późno, więc niestety - nie miałem żadnego autobusu, tak więc musiałem znów prosić rodziców o podwózkę. Ale cóż... Mam nadzieję, że w jak najbliższym czasie to się zmieni...

23 maja 2016

FERIE 2016 #8 Nowa nadzieja (jakkolwiek to brzmi...)

25 STYCZNIA - PONIEDZIAŁEK

  Dzisiaj po raz drugi postanowiłem pojechać do drukarni i zapytać o praktyki zawodowe. Niestety spotkałem się z podobną odpowiedzią co ostatnio... Zostałem odesłany z prośbą o odczekanie jeszcze jakiegoś czasu.

  Zaraz po tym udałem się na próbę przed przeglądem kolęd. Mieliśmy coraz mniej czasu. Udało nam się opracować w miarę ładną kompozycję. jednak nie mieliśmy pomysłu jak wykorzystać flet, a niestety już wpisaliśmy go na listę użytych instrumentów...

 


  No cóż, teoretycznie możemy być na tyle niedoedukowani muzycznie, żeby nie wiedzieć, że flet można poskładać. Jeden problem mieliśmy więc z głowy! Pozostało nam tylko jak najwięcej ćwiczyć.

  Wieczorem wpadła do nas kuzynka. Chciała porobić z dziadkiem jakieś ćwiczenia pamięciowe, bo ostatnimi czasy jest z nim coraz gorzej...




  Prawdopodobnie przypomniał sobie czasy, kiedy przychodziła do niego pielęgniarka, więc i tak nie jest najgorzej... Dopóki dziadek nie planuje wybierać się na samotne wyprawy z domu - jest dobrze.

  Wieczorem mama wróciła z ojcem od lekarza. Bardzo nie lubię poruszać tego tematu, ale okazało się, że jest z nim na tyle źle, że trzeba było podnieść mu dwukrotnie dawkę leków. W końcu ktoś to zauważył...

21 maja 2016

FERIE 2016 #7 Od utrapienia do wolności!

24 STYCZNIA - NIEDZIELA

  Znacie to uczucie kiedy idziecie spać w domu, a budzicie się w jaskini? Znacie to uczucie, kiedy budzicie się rano, chcecie sprawdzić e-mail, Facebooka, YouTuba, ale okazuje się, że w domu nie ma internetu? No cóż... Dzisiaj właśnie tak wyglądał mój dzień. Z dziwnych, niewyjaśnionych powodów mój router postanowił umrzeć na jeden dzień.

  Szczerze mówiąc - wyszło mi to nawet na dobre. Odpaliłem muzykę, oświetliłem klimatycznie pokój i wziąłem się za rysowanie obrazka na konkurs "KREATYWNI 2016". Szczerze mówiąc nie miałem ZUPEŁNIE pomysłu, więc postanowiłem improwizować.


  Wieczorem pojechaliśmy z rodzicami odwiedzić rodzinę. Wujek chciał, żebym do niego wpadł, bo miał na zbyciu kilka wód toaletowych i zaoferował, że odda mi kilka. A znając jego gust - miałem przed nosem całkiem niezłą okazję.


  W ogólnym rozrachunku wyszedłem od wujka z dziewięcioma butelkami perfum, trzema dezodorantami i maszynką do golenia. Poczułem się BARDZO wyrodnym siostrzeńcem, ale z drugiej strony - pozwoliłem wujkowi obdarować mnie, więc spełnić dobry uczynek.

19 maja 2016

FERIE 2016 #6 Całkiem nowe doświadczenia!

23 STYCZNIA - SOBOTA


  Moją dzisiejszą misją były wielkie zakupy, przez co rozumie się wyjazd na targ w celu zakupienia dresowych spodni. Oczywiście dresy ZUPEŁNIE nie są w moim stylu, ale stwierdziłem, że mogą być całkiem wygodnym rozwiązaniem podczas jazdy na łyżwach.


  Wieczorem postanowiłem - ponownie w towarzystwie Toma - wybrać się na lodowisko. Tym razem udaliśmy się w inne miejsce, a konkretniej na Molo w Osieku - niedawno otwarte miejsce.

  Pomimo wszelkich starań i nadziei - nie udało nam się uniknąć kontaktów z ludźmi z naszego otoczenia...


  Po krótkim czasie jazdy na łyżwach spotkałem jeszcze jedną znajomą... Dziewczynę, z którą chodziłem do gimnazjum. I na całe szczęście - była zaledwie drugi raz na łyżwach, więc jeździła gorzej ode mnie! W końcu mogłem się popisać!


  Czułem dziwną, nieuzasadnioną satysfakcję, że w końcu to ja się z kogoś śmieje, a nie ktoś ze mnie. No cóż, głęboko wierzę, że każdy potrzebuje małego "kopniaka" dla motywacji...

  Jednak po około godzinie stwierdziłem, że stanowczo wolę lodowisko w miejskim ośrodku sportu i rekreacji, do którego zawsze jeżdżę. I chyba minie dużo czasu nim zmienię zdanie...

17 maja 2016

FERIE 2015 #5 Trochę lenistwa... Może nie do końca.

22 STYCZNIA - PIĄTEK

  Kolejny dzień ferii, jeden dzień bliżej do przeglądu kolęd, a my nadal jesteśmy w rozsypce! Postanowiliśmy wziąć się dzisiaj do pracy i w końcu popracować nad czymś konkretnym. W teorii brzmi to świetnie, ale w praktyce...


  I kiedy zjedliśmy grzanki, opiekane jabłka i naleśniki - zabraliśmy się do grania. Niestety - nasza gra nie miała nic wspólnego z instrumentami, tylko z kartami. Margaret i Mary pokazały mi "Karty przeciwko ludzkości" i stwierdzam, że jest to jedna z mocniejszych rzeczy w jakie grałem...



  Po powrocie do domu uświadomiłem sobie, że mam pierwszy od dłuższego czasu wolny wieczór. Nie musiałem robić żadnej prezentacji, uczyć się, sprzątać... Zacząłem wręcz czuć jakiś kryzys egzystencji, chociaż to było do przewidzenia, że ten stan nie potrwa długo...

15 maja 2016

FERIE 2016 #4 Spontaniczność to podstawa!

21 STYCZNIA - CZWARTEK

  Myślałem, że będzie to kolejny aktywny dzień ferii... Ogółem miałem jechać dzisiaj do Bielska Białej, żeby spotkać się z Tosterem i z Milką [klik] ale coś się stało, i musieliśmy odwołać spotkanie...

  W ogólnym rozrachunku pojechałem z Tomem na lodowisko. Organizacja wyjazdu jak zwykle była trudna (spóźniłem się na autobus) więc mieliśmy drobne opóźnienia, ale po lekkich komplikacjach w końcu dotarliśmy na lodowisko.


  Na szczęście tym razem nie skompromitowałem się tak bardzo (a nawet miałem okazję się popisać, bo znajomek z trzeciej klasy jeździł gorzej ode mnie) więc wypad na lodowisko mogłem uznać za udany.


  Po lodowisku urządziliśmy sobie spacer po mieście. Na samym końcu /dziwnym trafem/ skończyliśmy w budce z kebabem. Zastanawiam się co myślą sobie o mnie ci ludzie, kiedy za każdym razem widzą mnie tam z innym facetem...

  Okazało się, że moi lodowiskowi przyjaciele również postanowili wybrać się na kebaba... I to w to samo miejsce co my, więc było ciekawie...


  Ogółem nie było tak źle... Zjedliśmy coś i udaliśmy się najbliższym autobusem do domu. Zacząłem poważnie rozważać możliwość zakupu własnych łyżew, ale wydaje mi się, że to zakup nie na moją kieszeń...

13 maja 2016

FERIE 2016 #3 Te ferie okazują się dużo cięższe niż myślałem...

20 STYCZNIA - ŚRODA

  Dzisiaj odbyła się kolejna próba naszego kościelno - kolędowego zespołu. Tym razem spotkanie miało się odbyć u mnie, co - ze względu na obecność rodziców i dziadków - okazało się okropnym niewypałem i skończyło się... tak jak się skończyło...


  Uznaliśmy, że potraktujemy tę próbę jako "spotkanie integracyjne" (głównie dlatego, żeby usprawiedliwić to, że nic nie zrobiliśmy...). Ale takie spotkania w sumie też są potrzebne.

  Wieczorem - o godzinie 17:00 miałem stawić się w pobliskim liceum, bo odbywały się tam wykłady dla kandydatów na kierowców. Tak... Postanowiłem zrobić sobie prawo jazdy. Oczywiście moi rodzice okazali się jak zwykle bardziej gorliwi niż ja...


  Jakoś nie zdziwiło mnie to, że jak zwykle wszystko okazało się inne niż sugerowali moi rodzice, ale przywykłem do tego... Trochę się cykam... Zastanawiam się ile czasu zajmie mi spowodowanie pierwszego wypadku na drodze...

11 maja 2016

FERIE 2016 #2 Zimowe natchnienie, życie na krawędzi!

19 STYCZNIA - WTOREK

  Dzisiaj miałem raczej ciekawy dzień... Około 10:30 byłem umówiony z Margaret [klik] i jej przyjaciółką. Dostaliśmy nagłego napływu ambicji i postanowiliśmy wziąć udział w "Przeglądzie kolęd i pastorałek", który ma odbyć się 31 stycznia w pobliskim kościele.


  Obawialiśmy się, że nasze ambicje przerosną naszą kreatywność i zdolności. Jednak pomyliliśmy się w kwestii kreatywności, bo po chwili mieliśmy WSPANIAŁY pomysł!


  Wprawdzie przegląd kolęd przewidywał maksymalnie dwie kolędy dla jednego uczestnika (zespołu) ale po szybkiej kalkulacji doszliśmy do wniosku, że nasz występ złożony z ośmiu kolęd nie potrwa dłużej niż 7 minut, więc chyba wszystko było OK.

  Po południu umówiłem się na dziwne, demoralizujące spotkanie z Phillem. W ogólnym zarysie chodziło o to, że chcieliśmy przetestować jak działają e-papierosy, które zwędziliśmy naszym ojcom. Nie pytajcie skąd u mnie takie nagłe zejście na złą drogę.

  Kiedy czekałem na Philla postanowiłem pójść do pobliskiego sklepu papierniczego. W czasie ferii miałem narysować obrazek na konkurs "KREATYWNI 2016", na który zapisała mnie nauczycielka. Tak więc postanowiłem zrobić "drobne" zakupy.




  W końcu Phill dotarł w miejsce, w którym się umówiliśmy. Idąc sobie na pobliskie planty - poczytaliśmy nekrologi i ogłoszenia zakładów pogrzebowych... Nie byłem pewien czy śmiać się czy płakać kiedy czytałem "Ekskluzywne warunki eksportacji zwłok do chłodni".

  W ogólnym rozrachunku nabiliśmy jakieś pięć kilometrów spacerując tam i z powrotem po mieście. W międzyczasie zahaczyliśmy o Kaufland, gdzie kupiliśmy pączki i tymbarka. Nie żebyśmy mieli jakieś przejawy Januszyzmu, ale kupiliśmy te pączki tylko dlatego, że wyszły taniej niż 1 zł za sztukę.



  Moje obawy co do trudności ze zjedzeniem pączków okazały się niesłuszne, bo po zjedzeniu pączków poszliśmy jeszcze na kebaba. Chyba nie doceniłem naszych możliwości. Niestety - po wyjściu z kebaba, jeszcze przez kilka godzin ciągnął się za mną ten zapach... Ale ogólnie wypad uważam za udany, i mam nadzieję, że nie będzie ostatni w tym roku.

9 maja 2016

FERIE 2016 #1 Zapowiadają się męczące ferie...

18 STYCZNIA - PONIEDZIAŁEK

  Te ferie zapowiadają się bardzo pracowicie... Już pierwszego dnia musiałem wstać o 7:00, żeby około 8:00 stawić się w pobliskiej drukarni i podpisać umowę o praktyki zawodowe... Wiedziałem, że będzie to skomplikowane, bo chyba cztery osoby chciały odbyć praktyki właśnie tam. Zapomniałem jednak wziąć pod uwagę różnych nieprzewidzianych trudności...


  Mój tata okazał się nazbyt gorliwy i na miejscu byliśmy o półtorej godziny za wcześnie. Zdążyliśmy w międzyczasie zrobić zakupy, załatwić kilka spraw i zrobić wiele innych pożytecznych rzeczy, ale nie zmienia to faktu, że wolałbym spać przez te półtorej godziny.

  W ogólnym rozrachunku dowiedziałem się, że muszę przyjechać do drukarni za tydzień, żeby mieć do czynienia bezpośrednio z szefem. Perspektywa oczekiwania przez tydzień w niepewności nie była najciekawsza, ale lepsze to, niż iść na praktyki zawodowe do ośrodka kultury...

  Wieczorem udało mi się wybrać na lodowisko ze znajomymi. Przy naszym poziomie organizacji był to nie lada wyczyn! I w końcu umiem jeździć na łyżwach! Może nie jest to jakiś zaawansowany poziom jazdy, ale w końcu umiem się rozpędzać...


  Nie obeszło się bez gleb, ale z czasem gleby stają się fajnym urozmaiceniem a nie udręką. Mam nadzieję, że nie był to mój ostatni wyjazd na łyżwy w te ferie, bo dopiero rozkręcam się z jazdą!