24 lutego 2018

Czy ja żyję?

Nie.

...

  Dobra, żartuję. Ale ostatnio mam tyle głupich rzeczy na głowie, że nie mam czasu na żadne czynności związane z czasem wolnym, a o istnieniu mojego bloga już dawno zdążyłem zapomnieć. Jak to się stało, że wesołe, pełne optymizmu dziecko zaczęło mieć nastrój zmienny jak kobieta w ciąży?

  To bardzo długa i smutna opowieść. Myślę, że w temat najlepiej wprowadzi was moja drukarka.


  Ale wbrew pozorom to nie matura jest moim największym zmartwieniem. Jestem jednym z tych człowieków, którzy wiedzą co chcą robić w życiu. Uparłem się, że na studia chcę pójść do szkoły filmowej w Łodzi. Od zawsze bawię się w montowanie jakichś filmów, filmików, animacji, więc stwierdziłem, że kierunek reżyser/montażysta filmowy jest czymś stworzonym dla mnie. No i na tym kierunku teoretycznie nie jest wymagana matura. Bardziej liczy się praca rekrutacyjna, portfolio i egzaminy wstępne.


  Na szczęście nie zdążyłem zmontować niczego konkretnego, czego byłoby mi bardzo żal. Ale wracając do tematu przewodniego, czyli dlaczego nie mam czasu na radość. W moim życiu pojawiło się kilku "klientów", czyli ludzi, którzy mają jakiś własny "biznes", i potrzebują prostych grafik.


  No i mniej więcej tak uciemiężony jestem ostatnimi czasy. Teraz właściwie mam ferie. Planowałem robić coś fajnego, pouczyć się (XD), pochodzić na łyżwy, spotykać ze znajomymi, pić wino oglądając filmy do rana, czytać książki... Ale los miał inny plan.


  Mniej więcej w połowie ferii mojemu tacie totalnie odwaliło, zapomniał, że mam prawie 20 lat, i stwierdził, że muszę się go słuchać, i nie mam prawa wychodzić z domu dopóki on się nie zgodzi. Zrobił mi wielką aferę, i w ten oto sposób nie widział mnie przez bity tydzień. Nie chodziło mi o to, żeby zrobić mu na złość, ale żeby się od niego odciąć, bo ileż można słuchać o sobie, że jest się "głupim", "nieudolnym", albo że pies sprawia mu mniej problemów niż ja. Szczęście chciało, że w tym czasie wypadł mi wyjazd na kolonię zimową.


  Niestety w międzyczasie byłem totalnie odcięty od telefonu... Jak to się stało spytacie? Moja siostra stwierdziła, że chce nowego smartpona. Znalazła sobie jakiś "super" model, którego akurat nie było go w salonie "Yellow" (audycja perfidnie usuwa lokowanie produktu), w którym wszyscy mamy telefony. Ale był w salonie D-Mobile. No i rodzice stwierdzili, że skoro kończy mi się umowa, to przeniosą mnie do D-Mobile, żeby młoda dostała nowy telefon... 


  Nawet nie wiecie jak mi było wstyd, gdy dowiedziałem się, że w czasie mojego wyjazdu na ferie tata dzień w dzień chodził do salonu i miał do wszystkich pretensje, że nie może się do mnie dodzwonić... Nie wiem co o tym myśleć. Na pewno dostałem więcej motywacji do zdania matury i jak najszybszego wyjechania na studia...

  Może wspomnę jeszcze o owych feriach. Jak prawie co roku wybrałem się na wyjazd zimowy organizowany przez sąsiednią parafię. Tym razem był bardzo tani, ale również bardzo krótki. Organizował go nowy ksiądz, który udowodnił, że w dwie doby można iść do aquaparku, wejść na Baranią Górę, pojechać na kulig, iść do kina, na zakupy, posprzątać ośrodek wypoczynkowy i w międzyczasie mieć dwie godziny czasu wolnego dziennie.


  W gruncie rzeczy wyjazd był mega fajny. Takie pięciodniowe ferie, w trzydniowej pigułce. Poznałem nowych ludzi, zaprzyjaźniłem się bardziej ze starymi i takie tam. Ogólnie ten wyjazd wpłynął na mnie bardzo pozytywnie. Znów zacząłem być troszeczkę bliżej Boga. Większość maturzystów nawraca się dopiero w połowie kwietnia, więc może jeśli ja zacznę już teraz, to będę miał większe fory.

  Niestety, ferie się kończą, a ja rozwiązałem tylko cztery matury z matematyki, skserowałem dwie książki do polskiego, przerobiłem trzy czasy z angielskiego. Zaraz po feriach czeka mnie przegląd artystyczny w mojej szkole, kilka sprawdzianów, zapewne jeszcze więcej zleceń i wiele innych rzeczy, które mam głęboko gdzieś, a są nieuniknione.

  Kończę ten nędzny post, bo jeśli stwierdzę, że "może dopiszę coś jutro", to nie dopiszę nic przez pół roku, a potem stwierdzę "o jezzzzz... Ja to napisałem? USUŃ!" Tak więc życzę miłego roku szkolnego, do przeczytania za pół roku. Piszcie w komentarzach co w waszym życiu się nie udaje, to popłaczemy razem.