5 marca 2018

Ciężki powrót do rzeczywistości

  Ferie się skończyły, czas wrócić do szkoły. Hurra... Niech ktoś mnie trzyma, bo nie wytrzymam ze szczęścia.


  Co prawda staram się podchodzić do życia w sposób realistyczny i z góry założyłem, że powrót do szkoły nie będzie najprzyjemniejszy, ale ten tydzień był taką beczką płaczu i porażek, że jest mi szkoda samego siebie. Nie będę się rozczulał w jakiej kolejności co się stało, ale może wypiszę "od pauzy" co wpłynęło na to, że powrót do szkoły okazał się porażką większą niż by mógł.

  Zaczęło się już w poniedziałek. Z samego rana w mojej szkole odbył się przegląd artystyczny. Biorę w nim udział co roku, ale jakoś tak nigdy nie napalałem się na żadne wyróżnienie, raczej zgłaszałem jakieś prace, żeby "podbić statystyki". W tym roku postanowiłem zgłosić coś ekstra, mianowicie mój projekt filmu animowanego.


  Nie żebym był zazdrosny o to, że nie wygrałem, ani nie zostałem laureatem. No ale zastanawiam się na jakiej podstawie działa przegląd, w którym wyróżnia się osoby, które robią to co połowa społeczności (śpiewanie piosenek, rysowanie), a ignoruje się multitalenty (tworzenie filmów, gier)...

  Następnym czynnikiem płakotwórczym była MATURA NIESPODZIANKA Z POLSKIEGO. Tak, nasza nauczycielka postanowiła nam zrobić niezapowiedzianą próbną maturę. I wiecie co jest najgorsze? Od września w mojej szkole nie ma papierowych dzienników, wszystko załatwia się przez internet. Ale niektórzy nauczyciele bronią się przed technologią rękami i nogami...


  Dodatkowo zalazłem za skórę kilku osobom. W pierwszej kolejności tym, którzy nie zrozumieli gdy do nich pisałem:


  Niektórzy ludzie mają chyba zbyt słabo rozwinięte funkcje poznawczo - społeczne i nie rozumieją prostych komunikatów słownych.


  BŁĄD. Gdybym chciał każdemu odpisać "okej, dla Ciebie zrobię wyjątek i ogarnę Ci tą grafikę", to nie miałoby to żadnego sensu. Niestety akurat się zawziąłem i (ku mojemu zdziwieniu) zacząłem się faktycznie uczyć do tej matury. (Łał, czyżbym zaczynał stawać się asertywny?)

  Ostatnią porażką przez którą nie mogę spać po nocach są dwie rzeczy, które powiedziały mi dwie osoby. Ale te dwie osoby mówiąc mi te rzeczy nie powiedziały "tylko nie mów nikomu" i... Sami wiecie jak to jest, rozmawiasz z ludźmi jakby nigdy nic, a potem dostajesz ochrzan w stylu "miałeś nikomu nie mówić".

  Aha, i super urozmaiceniem tygodnia był numer jaki wyciął nam dziadek. Dziadek od jakichś trzech lat choruje na Alzheimera, i ostatnio jest z nim bardzo źle. No, ale takie życie, jakkolwiek źle to zabrzmi - trzeba się z tym pogodzić. W niedzielę wieczór wpadła do nas rodzina. W tym samym czasie dziadek "postanowił", że utnie sobie najgłębszą drzemkę w życiu. Nie dało się go obudzić, ani złapać z nim kontaktu, więc postanowiliśmy wezwać doktora...


  Ta... Wiem, że sytuacja ogólnie była tragiczna, ale mama i ciocia były przekomiczne. Zachowywały się jak takie grażyńskie znachorki, od razu zdiagnozowały co się dzieje, i niemal pokłóciły o to czyja diagnoza jest poprawna...

  A teraz może nieco bardziej pozytywne aspekty tego tygodnia:

  W naszej szkole ogólnie zaczęła się nagonka na osoby, które nie przebierają butów po przyjściu do szkoły. Postanowiłem znaleźć złoty środek na ten problem.


  Serio, chodzenie w kapciach po szkole to niezły protip. Nogi się nie pocą, nie męczysz się z wiązaniem i czujesz się tak... Domowo.

  W piątek wieczorem, żeby nie mieć zbyt mało atrakcji w tym tygodniu - wpadłem do znajomych, których będę nazywał Moris i Bernie. Poznaliśmy się w kościele na Oazie (hehe, najlepsze znajomości) i połączyła nas miłość do memów, jedzenia oraz muzyki. Obydwoje są mega uzdolnieni, a ich dom to istny muzyczny raj. Jeszcze nie widziałem tam pomieszczenia, w którym nie ma jakiegoś instrumentu. Jako że są jeszcze młodzi, a ja bardzo niedoświadczony muzycznie - postanowiliśmy jakoś wspólnie pomuzykować. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy, na razie idzie nam stosunkowo przyzwoicie.


  No i jeszcze z ciekawszych rzeczy - w tym tygodniu podano terminy konsultacji dla kandydatów w szkole filmowej w Łodzi. Wygląda na to, że 14 marca czeka mnie cały dzień poza domem... No cóż, jak powiedziała mi pewna mądra osoba - trzeba wychodzić poza swoją strefę komfortu, a jak śpiewa Shakira: "I wanna Try everything (...) even though I could fail". Ale boję się, że powoływanie się na Shakirę to oznaka, że już przegrzewa mi się mózg i CZAS KOŃCZYĆ TEN POST.

5 komentarzy:

  1. Powodzenia na konsultacjach w Łodzi! I na maturze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Post jak zawsze super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co jak co, ale ta Shakira dobrze gada. :D Poza tym takie talenty się po prostu nie marnują, no way! Życzę aby mózg w czasie maturalnym przegrzewał się tylko w taki sposób.. albo najlepiej wcale!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW, wiedziałam, że tkwi w Tobie artysta. Podziwiam! W Łodzi jest najlepsza filmówka z Polsce, a w ten Weekend na ASP w Łodzi są dni otwarte! Serdecznie pozdrawiam i życzę samych sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powodzenia z maturą i nie bój się próbować, daj z siebie wszystko :)

    OdpowiedzUsuń

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem