14 GRUDNIA - PONIEDZIAŁEK
Ten tydzień nie zaczął się jakoś nadzwyczajnie... Cały dzień nic nie robiliśmy. Nauczyciele przygotowywali się do jutrzejszych dni otwartych, więc większość jedynie podała nam proponowane oceny i zajęli się własnymi sprawami...
15 GRUDNIA - WTOREK
Dzisiaj miały zacząć się te całe dni otwarte, przez które nie mieliśmy większości lekcji... Nie powiem... Było mi to całkiem na rękę. Naszą pierwszą lekcją były Technologie Multimedialne. Nauczycielka stwierdziła, że nie musimy iść na lekcję, tylko pomóc jej w sali "grafiki komputerowej"...
Dzień minął całkiem spokojnie. Nie robiliśmy nic, prócz falcowania, perforowania, bindowania i innych rzeczy, których nazwy usłyszałem po raz pierwszy w życiu... W domu byłem już o 13:00, bo nie mieliśmy WFu. To znaczy... Zakładaliśmy że nie ma WFu, bo sala gimnastyczna była cała zajęta.
16 GRUDNIA - ŚRODA
Kolejny dzień dni otwartych był jeszcze gorszy. Przyszliśmy do szkoły jedynie na religię, bo potem zrobił się taki bałagan, że nikt nie wiedział gdzie iść. Na polskim oglądaliśmy przez dwie godziny film...
Później błąkałem się po szkole wraz ze znajomymi z gimnazjum, które przyjechały odwiedzić moją szkołę.
Po pewnym czasie musiałem odłączyć się od "grupy" bo moim celem egzystencji dzisiaj było poprawić matematykę. Od dłuższego czasu przygotowywałem się do tej poprawy, i nawet nie wiecie jaki szok przeżyłem.
Koniec końców - udało mi się wyjść z oceną 3 na półrocze. Wiem, że to niezbyt ambitnie, ale uwierzcie, że na rozszerzonej matematyce 3 to jedna z najlepszych wizji przyszłości...
17 GRUDNIA - CZWARTEK
Po wczorajszej luźnej lekcji polskiego nastał czas BARDZO intensywnej pracy. Około 20 osób dostało dzisiaj oceny 1 za brak zadania (co wiązało się po prostu ze źle zrobionym zadaniem). Ale nie to było najgorsze. O godzinie 12:15 w naszej szkole odbyła się pogadanka na temat Światowych Dni Młodzieży... Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie...
Nie powiem, że nie lubię rozgłosu, ale szczerze mówiąc wolę jego inne formy...
18 GRUDNIA - PIĄTEK
Dzisiaj miał być chyba jeden z nielicznych wolnych dni! Wraz z moimi znajomymi z "sekty" postanowiliśmy pojechać na najnowsze "Gwiezdne Wojny". Miało być wspaniale, ale nagle doczepiła się do nas Nell...
Nell ma dziwną tendencję do załatwiania wszystkiego na ostatnią chwilę... Ale cóż, i tak było fajnie. Powiedzmy, że nie gustuję w filmach tego typu, ale po tym okropnie napiętym tygodniu - był wręcz idealny do zrelaksowania się!
Gorzej było kiedy wracaliśmy do domu... Nell nie miała jak wrócić, więc musieliśmy ją zabrać, a samochód był już pełny... Nie chcę nic insynuować, ale jakby co - pamiętajcie, że jazda w bagażniku jest nawet przyjemna...
Kiedy wróciłem miałem zabrać się za robienie notatek na CTG, ale nagle poczułem ogromną potrzebę rozwoju artystycznego i postanowiłem coś narysować. Ostatnio popadłem w coś, co można nazwać "konfliktem" z koleżanką Natashy (klik). Chodzi o to, że przez moje aspołeczne usposobienie kilka razy nie odpowiedziałem jej "cześć" i chyba zrobiło jej się przykro, więc postanowiłem jej to zrekompensować rysunkiem.
Spędziłem jakieś półtorej godziny na rysowaniu misia... Chyba muszę więcej czasu przeznaczyć na rysowanie, bo czuję, że moje umiejętności zanikają...
19 GRUDNIA - SOBOTA
Dzisiaj wstałem o 12:00, co nie było mi na rękę, bo miałem mniej czasu na zrobienie notatek z CTG, które miałem robić od wczoraj. Myślałem, że nie zrobi mi to wielkiej różnicy, ale chyba się przeliczyłem.
20 GRUDNIA - NIEDZIELA
To była najbardziej zmarnowana niedziela mojego życia... Możecie wierzyć lub nie, ale bite 7 godzin spędziłem na robieniu notatek na CTG... Ech... Spisałem ponad 20 stron drobnym pismem... Mam nadzieję, że moje poświęcenie przyniesie jakieś efekty...