14 maja 2018

Bierzemy sprawy w swoje ręce!

  Matura za pasem, a ja dalej nie czuję się gotów. Na całe szczęście nie tylko ja mam ten problem.


  Tak narodził się pewien pomysł. Wraz z kumpelami z klasy postanowiliśmy zamiast do szkoły chodzić do... Biblioteki. I wiecie co? W bibliotece milion razy łatwiej jest znaleźć przydatne informacje niż w internecie.


  W ciągu dwóch dni niemalże idealnie przerobiliśmy cały antyk i średniowiecze. Jeszcze kupa materiału przed nami, ale może się uda jako tako ogarnąć przed tą maturą. 

  W sobotę byłem na wycieczce w Łodzi. Tym razem towarzyszyła mi koleżanka (wcześniej zwana Eugenia). Pojechałem tam na konsultacje w sprawie studiów. Konkretniej na wydział animacji w Łódzkiej filmówce. Wyglądało to dużo ciekawiej niż ostatnio...

  Była tam wielka wystawa prac kandydatów i pokazy animacji. Szczerze mówiąc - trochę się zniechęciłem do tej całej szkoły. Głównie ze względu na to, że na jakichś osiemdziesięciu ludzi, którzy tam przyjechali, około sześćdziesięciu miało serio dobre prace, zarówno plastyczne jak i animowane. I właściwie nie wiem na jakiej podstawie cała ta komisja oceniała "szanse" na dostanie się do szkoły. Niektórzy ludzie mieli bardzo zbliżony do siebie poziom, a dostawali zupełnie inne opinie na swój temat. Poza tym właściwie na pierwszy rzut oka widać było na kogo patrzą przychylnie, a na kogo nie.


  Ogólnie dowiedziałem się, że robię fajne rzeczy, ale za mało w nich "pokazuję siebie". Nie da się mnie przez nie poznać. Nie eksponuję swojego wnętrza i takie tam. Tak więc wróciłem do domu z mieszanymi uczuciami. W sumie było spoczko, ale mam wrażenie że ta szkoła jest sama sobie ideałem do którego dąży. Nie wiem, ciężko to określić... Nie wiem czy jest to gra warta świecy.

  W każdym razie na chwilę obecną zawieszam mój plan podbicia wytwórni Disneya przez Łódzką Filmówkę. (Co nie oznacza, że w ogóle go zawieszam, o nie! Potrzebuję chyba innego planu.)

1 komentarz:

  1. Ojej, szkoda, że szkoła nie zrobiła na Tobie dobrego wrażenia, ale z drugiej strony jeśli czegoś się naprawdę chce, to nic nie powinno stanąć na przeszkodzie.

    Osobiście zapłacę dwa razy po 150 zł za najdroższe 2-4 arkuszy papieru, tylko po by być braną pod uwagę przy rekrutacji na polibudę, ale mam też plan B: Jak nie tym roku to w przyszłym = praca, albo pójdę na studium (roczne) grafiki komputerowej w Poznaniu i ponownie podejdę do egzaminu na ten sam kierunek.

    Życzę Ci dokonania słusznych, życiowych wyborów. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem