6 maja 2018

O szkolnych wycieczkach

  14 kwietnia byłem na wycieczce szkolnej. Może nie do końca szkolnej. Od jakiegoś czasu jeżdżę sobie na wycieczki z "międzyszkolnego koła turystycznego". Chyba tak można to nazwać. Muszę przyznać, że takie wycieczki są świetne. Można bardzo wiele się nauczyć. Na przykład wycieczka w góry to świetna lekcja anatomii i życia w jednym:


  Wniosek: jesteśmy dziećmi przez całe życie. Trzeba tylko znaleźć coś co wyzwoli w nas dziecinność. Ale nie myślcie, że trzymają się nas tylko głupoty, o nie! Byliśmy również w staropolskim skansenie i w PRAWDZIWEJ wytwórni bryndzy. Bryndza to taki ser. Pani, która nam o nim opowiadała wyjaśniła to bardzo dosadnie...


  Tym razem na wycieczce były dwie dziewczyny, które starały się z każdym nawiązać kontakt. Na całe szczęście okazały się normalne, więc bardzo szybko uzbierały grupkę ciekawych ludzi wśród których miałem zaszczyt się znaleźć. Na początku rozmowy nie do końca nam się kleiły, ale w końcu znaleźliśmy złoty środek: motywem przewodnim, który łączy wszystkich polaków jest: narzekanie!


  Koniec końców wycieczka się udała. Zrobiliśmy sobie milion zdjęć a na samym końcu wszyscy spali w autokarze. I zrobiliśmy sobie milion kompromitujących zdjęć jak śpimy. Trochę mi przykro, że następna wycieczka wypada w dniu komunii, na której ogarniam oprawę muzyczną, ale może uda mi się to jakoś pogodzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem