11 października 2014

Życie na krawędzi. Klara mnie niszczy.

 No więc - zanim zaczniecie czytać ten post - weźcie pod rękę coś do kasowania pamięci, bo na pewno nie będziecie chcieli tego pamiętać...

 Wszystko zaczęło się jakoś w poniedziałkowy wieczór. Jedząc kolację uświadomiłem sobie, że coś mnie drażni w ustach. Dokładniej: "Coś mi się zrobiło na policzku od środka. Boli, jak dotykam." Tak... była to afta... Już od kilku dni coś mnie drażniło od wewnętrznej części twarzy, ale w poniedziałek uswiadomiłem sobie, że TO jest zbyt wielkie, jak na normalną aftę.



 Poprosiłem mamę o jakiś lek, lub maść. Dała mi jakąś tubkę, ale ta afta była tak wrednie ułożona w moim ryju, że już po chwili ta maść ścierała się przez język lub zęby.



 Gdy leżałem w łóżku przed snem zrozumiałem, że moja afta nie odczepi się przez następny tydzień. Co za tym idzie - powinienem się jakoś z nią oswoić.



 Co prawda Klara utrudniała mi mówienie, ale jakoś przeżyłem do następnego poranka - albowiem Klara mnie opuściła. Aż do środy rano, kiedy to stwierdziła, że jednak mnie kocha. Akurat w środę... kiedy mam lekcje z panią Zło. Tak się składa, że na tej właśnie lekcji zaczęła mnie drażnić...



 I znów - trochę mnie to poruszyło, ale zlałem to, gdy upomniała kogoś... hmm...
- Aaa... psik!!! - kichnął ktoś w klasie.
- Na zdrowie - odpowiedział ktoś z sąsiedniej ławki.
- Przepraszam bardzo... - nauczycielka przerwała dyktowanie - gdzie ty jesteś? Kultura kulturą, ale na maturze właśnie za takie "na zdrowie" dzięki tobie wszyscy będą pisać ponownie egzamin.
//Nie ma to, jak karcić za brak kultury, a potem za jej stosowanie. <3

 Inna ważna sprawa. Dzisiaj przeżyłem jedne z najwspanialszych dwóch godzin mojego życia. Otóż:

 Od około 2 - 3 lat znam pewną Alicję. Poznaliśmy się na jakimś forum i całkiem fajnie nam się razem gadało, więc się skumplowaliśmy, a po dłuższym czasie stała się moją internetową przyjaciółką.
 Niestety istniała ta bariera odległości. Ona mieszkała w Malborku (na górze mapy), a ja w Oświęcimiu (na dole mapy), tak więc dzieliło nas ponad 800 kilometrów...

 Szkoła, do której ona chodzi jest partnerem wielu innych szkół, co jakiś czas organizują wymiany uczniowskie. Możemy powiedzieć, że mamy OGROMNE szczęście, bo na najbliższą wymianę jechała Alicja, a szkoła, z którą odbywała się wymiana była położona w Szczyrku - miejscowości oddalonej ok. 40 km ode mnie.



 No, I udało mi się namówić rodziców na wyjazd. Droga zajęła nam około 70 minut. Gdy znaleźliśmy się pod ośrodkiem myślałem, że umrę ze stresu...



 Nie stresowałem się tak nawet przed egzaminem gimnazjalnym. Kiedy w końcu znalazłem się w holu - usłyszałem, że ktoś idzie po schodach... Byłem bliski zawałowi...


 Pierwsze wrażenie po zobaczeniu Alicji po raz pierwszy? Ogromne niedowierzanie. Szybkie uświadomienie sobie, że to real - nie video - konferencja. A potem już tylko radość.

 Poszliśmy do niej do pokoju. Zrobiliśmy sobie milion zdjęć. Z rąsi, z dzióbkiem, w kiblu, w lustrze... nagraliśmy pozdrowienia dla znajomych...



 Jeżeli Ty też masz znajomych w internecie, to naprawdę warto zainicjować spotkanie w realu.


...::wielka luka w pamięci::..

 Weekend zleciał o wiele za szybko. Żyjąc ze świadomością, że wkrótce jest poniedziałek, perspektywy na resztę życia wcale nie są kuszące.

 Chociaż nie powiem... poniedziałek nie ciągnął się specjalnie. Musiałem zacząć się zastanawiać się nad prezentacją na wiedzę o kulturze.



 I mniej więcej tak zleciał poniedziałek. Za to wtorek był OKROPNY. Zaczął się czymś z serii "zrozumieć kobietę".


 Szczerze mówiąc, nie spodziewałbym się, że kobieta zrobi mi awanturę o to, że jej nie powiedziałem, że przytyła... (pomimo, że jej uda dalej są od siebie oddalone o jakieś 10 cm)

WTOREK

 We wtorki zazwyczaj mamy informatykę i 6 lekcji zawodowych. Niestety dziś nie było naszej kobietki od zawodowych, więc 5 godzin siedzieliśmy w internetach. Z ostatniej lekcji nas zwolnili, czyli teoretycznie przyszliśmy tylko na alarm próbny.



 Rany... to jest okropne... 6 godzin przy komputerze... [*]
Po szkole okropnie bolała mnie głowa, wiec poszedłem spać, z myślą, że obudzę się za jakąś godzinę, czy dwie...

//Naszą sektą nazywamy po prostu spotkania oazowe, ale "oaza" brzmi trochę pedalsko, więc dla niepoznaki nazywamy to "sektą".
Niestety na dzisiejszym spotkaniu prawie nikt się nie zjawił. Mało kto w ogóle wiedział

Reszta tygodnia... ech...

Przy okazji - nudziło mi się w weekend. Co myślicie o mojej nowej "ozdobie" naściennej? :D



 Ponad 3 godziny drukowania, wycinania i malowania, ale myślę, że efekt jest niezły.

10 komentarzy:

  1. Jejciu, a jakie ja miałam przeżycia, gdy spotkałam Kubę B. i Konrada dwa tygodnie temu, kiedy umówiliśmy na Winx'a xd. Obydwaj wyżsi ode mnie, jeszcze gadają, że wyglądam na 16-17 a nie na (prawie) 21, haha xd. Serio, warto iść na takie spotkania, jak się ma okazję.
    Pewnie Ty i Alicja też świetnie bawiliście się w Szczyrku, widziałam wgl zdjęcia na fejsie :3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde spotkanie ze znajomym z internetu kończy się u mnie tym, że nie jestem w stanie nic jeść przez dwa dni (akurat moja waga jest za to wdzięczna ;3).
    A tak notabene, to czy mogłabym dostać do ciebie jakiś kontakt? Jest jedna sprawa, która mnie kole w oczy, a nie chcę o tym pisać publicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz napisać do mnie e-maila :)
      xkajot@gmail.com

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez Ciebie nie ucze się niemieckiego tylko czytam Twojego bloga.
    Załuż sb kanał na yt na pewno bd Cię oglądać :).
    Ps. Jesteś świetny :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam kanał na YouTube, ale NIE ZAMIERZAM vlogować xD przynajmniej na chwile obecną

      Usuń
  5. Ej mam na imię Klara. ;;-;; Jestem aftą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! Klara przepraszam za ten dezaftan ;_; wróć do mnie!

      Usuń
    2. Wracam. XXD

      Usuń

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem