12 grudnia 2014

101% lenistwa... Za niedługo nie będzie mi się chciało oddychać @_@

 Sobota wieczór:
 - Ech... zacznę juz pisać ten post...
 Wtorek wieczór:
 - Jej... napisałem już cztery linijki...


ZESZŁY PIĄTEK


 Ogólnie, to niezły początek weekendu. Byliśmy na salce na spotkaniu naszej "sekty". Było to w przeddzień mikołajków... Pewna osoba spaściła mi weekend...



 Ale nie rozczulajmy się zbytnio... Starsi ludzie tak mają...


SOBOTA


 Dzisiaj właśnie rozpoczęła się moja kariera w Radiu Maryja... Wieczorem o 18:00 spotkałem się z moją paczką z Sekty (czyt. Oazy) na parkingu obok kościoła, ponieważ o godzinie 19:00 mieliśmy prowadzić adorację w pobliskiej parafii w ramach spotkań przygotowujących do Światowych Dni Młodzieży. Czyli ogólnie mieliśmy coś śpiewać.

Jako że w moim domu mieszkają SAMI geniusze...



 Dlatego trochę żal mi się zrobiło tych ludzi, którzy musieli siedzieć i tego słuchać... nasz szczęście nie miałem żadnej solówki (uff) ale i tak mam pewne obawy...



Koniec końców - wszystkie piosenki poszły nam dość ładnie. Ale mimo to jest coś, przez co nie będę mógł spać po nocach...



 Tak... w najbliższą niedzielę mój ryj ukaże się na stronach gazetki katolickiej... Babciu, bądź dumna... Ale jeszcze gorsze jest to, że ta babka reporterka miała dyktafon i nagrywała wszystko... i właśnie tutaj rodzi się obawa - czy to, co nagrywała będzie wykorzystane tylko do gazetki, czy również do innych mass mediów? ;__; Życie w strachu... jak wasza babcia umrze słuchając radia Maryja, to będziecie wiedzieć czyja to wina...

PONIEDZIAŁEK

Zakochałem się *-* Dzisiaj przyszła do nas nowa pani od matematyki... Ona jest cudowna!



WTOREK


 Jej. Dzisiaj jechałem na kolejną wycieczkę w tym roku szkolnym. Tym razem nie do Krakowa, ale do pobliskiego hospicjum, gdzie mieliśmy mieć jakieś "zajęcia" z ceramiki i trochę integracji z podopiecznymi tegoż hospicjum.




 Na początek weszliśmy do budynku, kazali nam usiąść w pomieszczeniu z telewizorem, po czym puścili nam krótki film o ich działalności. W sumie oglądało się go ciekawie.


 Później zeszliśmy do piwnicy, gdzie znajdował się piec do ceramiki. Mieliśmy w nim upiec gliniane anioły, które tydzień wcześniej przygotowaliśmy na kółku plastycznym.

//TAK. To jest kółko plastyczne, a nie dwie godziny podczas których Lucy biega po sali i próbuje nas zabić wałkiem lub dłutem.



 No dobra... ._. ona sama się przyznała rysując ten obrazek... Ale czasami robimy tam bardziej twórcze rzeczy...





 Kiedy ta przemiła pani wkładała nasze aniołki do pieca - my bawiliśmy się szkliwem (sproszkowane szkło + woda). Mieliśmy nim pokryć jakieś gliniane choinki.



 Po zabawie szkliwem nastał czas umycia rąk i wypicia herbatki. Jeden z podopiecznych zaprowadził nas do kuchni, gdzie poznaliśmy jedną z wychowanek . Była bardzo rozgadana, a przy tym jednak też "praktyczna".





 Dzięki niej już nawet nie będę myślał o strachu, jeśli ktoś pyzy mnie dostanie padaczki.



ŚRODA



 W środę rozwaliła mnie jedna akcja na języku niemieckim. Niektórzy nauczyciele powinni przejść kurs uświadamiania...






PIĄTEK

 W piątek nasz plan lekcji wygląda tak:

1 EDB
2 Chemia
...

 Ale nie było babki od chemii, a facet od EDB miał okienko na drugiej lekcji, więc miało być tak:

1 ---
2 EDB
...

 Ale nie sprawdził sobie zastępstw, więc przyszedł na 1 lekcję, a nas nie było, więc poleciał do wychowawczyni, ona ochrzaniła nas, a dopiero później sprawdzili sobie zastępstwa <3

 Dzień wcześniej uzupełniłem CALUTKIE ćwiczenia do EDB (aż do ostatniej lekcji). Zrobiłem KAŻDE zadanie, nawet te z gwiazdkami. W całych ćwiczeniach brakuje mi 3 słów (w krzyżówkach). Jeśli nie dostanę 6, to się... "zdenerwuję"

 A teraz zły temat: mój nowy WFista u_u. Ostatnio przedstawiłem tabelę jego niegodnych czynów, jednak dzisiaj zasmucił mnie podwójnie, albowiem ich nie zaniechał, a dalej poczyniał. W dzisiejszym dniu nauczycielka wychowania fizycznego dziewczyn z naszej klasy nie mogła stawić się na stanowisku pracy, toteż musieliśmy z nimi dzielić nauczyciela i szatnię. Niestety jego niegodność sięgnęła tego poziomu, że wielokrotnie wtargnął na prywatność niewiast, gdy były one w połowie obnażone w czasie przebierania się w strój stosowny do lekcji WF. Swoje poczynanie usprawiedliwiał argumentem: "Idę sprawdzić, czy dziewczynki się przebrały." Co mnie osobiście nie przekonało. Posunął się nawet do tego, iż naruszył nietykalność cielesną naszego kolegi, przez obcowanie dłonią z jego brzuchem pod argumentem "Poka ten bebech". Zaczynamy go podejrzewać o niegodne zamiary wobec nas, lecz nie chcemy wydawać wyroku bez wcześniejszego zagłębienia się w sprawę...

 Nie chciałem pisać o nurtującej mnie sprawie wprost, bo nie powinna być poruszana na blogu, lecz w gronie ludzi, którzy są w temacie, więc poćwiczyłem swój bełkot.

 A teraz coś, czego nie było dawno... witamy MAGDĘ MALIK w...


 A więc... Tak, już widzę wszystkie te bezwzględne polonistki rzucające się na mnie z zamiarem uduszenia, powieszenia i poćwiartowania. NIGDY NIE ZACZYNAMY ZDANIA OD ,,A WIĘC". Doprawdy? Może właśnie ja zacznę.

 A WIĘC wreszcie, po wielu refleksjach i wewnętrzych kłótniach postanowiłam coś napisać. Zapewne będą to jakieś wypociny bez sensu, ładu i składu, ale przynajmniej - po mojemu.



W SZYNOBUSIE
W PEWIEN CZWARTEK

//Szynobus to taki pociąg od przewozów regionalnych
 Zazwyczaj nie przeklinam, ale kiedy na przerwie między angielskim a geografią okazało się, że nie wzięłam ze sobą portfela, jedyne, co przyszło mi do głowy, to stek niecenzurowanych wyrazów.

 To było na początku września, kiedy dopiero zaczęłam jeździć szynobusem i właściwie byłam wtedy głupia jak... cóż, żadne określenie mi tu nie pasuje. W każdym razie po szkole pożyczyłam od kogoś pięć złotych (jak ostatnia idiotka) i pognałam na PKP.

 Chwilę potem - gdy siedziałam w pociągu, nie mając przy duszy więcej hajsu niż tego piątaka, i bez legitymacji - przestało być mi wesoło, ponieważ przyszedł kanar.


 Okazało się, że nie mam tyle, żeby zapłacić. Możecie sobie wyobrazić, jak się poczułam, kontrolowana nienawistnym spojrzeniem kanara.

 Boże, w końcu się nade mną zlitował, ale dostałam nauczkę do końca życia, żeby nie zapominać portfela.

 W SZYNOBUSIE W PEWNĄ ŚRODĘ

  Zazwyczaj w tych późnych szynobusach nie ma zbyt wielu ludzi, ale zawsze znajdą się jacyś w pobliżu.

  Mój brat miał właśnie fazę na grę ,,Alchemy", w którą zamulał na swoim szajsungu całe 35 kilometrów z Opola do domu. Dla tych, którzy nie wiedzą, gra polega na łączeniu różnych rzeczy tak, by powstały nowe. Można otrzymać prawie wszystko - od metalu przez las po alkoholika. W pewnym momencie moj kochany brat wrzasnął na cały głos:


 Mój brat czasem zachowuje się skończony idiota...

W SZYNOBUSIE W PEWIEN PIĄTEK

 Już kolejny raz wracałam z bratem i Kansikiem. Tyle, że Kansik wysiadał dalej, bo w Kluczborku. W każdym razie ostatnio całkiem nieźle się bawiliśmy, słuchając coveru ,,Wrecking ball" Kansika. 

 Tak szczerze, to skręcało nas ze śmiechu. Mieliśmy ochotę to powtórzyć, więc usiedliśmy na swoim ulubionym miejscu, gdzie są po dwa siedzenia naprzeciw siebie (chyba wiecie, o co mi chodzi). Niestety bardzo szybko dosiadł się obok jakiś wąsaty facet (Kansik nawiązał do Trinkiewicza), który ściągnął buty i położył swoje wielkie stopy w czarnych, wytartych skarpetach na siedzeniu obok.



 Zaczęliśmy udawać, że musimy wysiąść i przenieśliśmy się w inne miejsce, jak najdalej od ludzi, ale tam nie było już tak fajnie. Zdecydowanie nie lubię Trinkiewiczów w czarnych skarpetkach.

W SZYNOBUSIE W INNY PIĄTEK

 Tym razem wybraliśmy się całą trójką na poszukiwanie bezludnego miejsca i znaleźliśmy coś naprawdę fajnego. (Jedyny minus to niepokojąca bliskość kabiny maszynisty, czyli jaskini kanarów.)

Całą drogę graliśmy w jakieś głupie gry na telefonie, żarliśmy chipsy i słuchaliśmy muzyki. Nieszczęśliwie, kiedy Kansik wył ,,Y.M.C.A." z słuchawkami na uszach, przeszedł obok nas jeden z kanarków, ale nie zaczął nam robić wykładów o kulturze w miejscach publicznych, tylko nawet coś tam mruknął, że Kansik ładnie śpiewa. Z drugiej strony - komu można przeszkadzać w szynobusie o wpół do dziewiątej wieczorem?


 Doszłam do wniosku, że naprawdę lubię szunobus. Można tu robić prawie wszystko - pomijając bujanie się na rurkach pod sufitem i tańczenie nago przed knarem, gdy się nie ma legitymacji - i jest na prawdę spoko. Polecam ;)


 Serdeczne podziękowanie dla mojej "bloggerowej sąsiadki"* za pomoc przy rysowaniu obrazków:

kolorowAnko - DZIĘKI C:



________________________
Posłowie od Hery:

 Magdo, jako osoba, odpowiedzialna za poprawę błędów na blogu, powiem ci, że zaczynanie zdania od "A więc" bądź "Więc" wcale nie jest niepoprawne. To jedynie jeden z mitów, szerzonych na temat naszego języka, przez osoby, które się nie znają, a wypowiadają. WIĘC śmiało możesz dumnie zaczynać w ten sposób zdanie, o ile będziesz to robiła z głową. Nie jest to może zbyt elokwentne, jednak wciąż poprawne. :3
 Na potwierdzenie swoich słów dodam, że takie samo zdanie jak ja, mają również znani profesorowie, jak np. prof. Bralczyk bądź prof. Miodek.



6 komentarzy:

  1. Boże... ja to chyba pisałem po pijaku @__@ jutro będzie POWAŻNY edit...

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie stwierdziłam że coś sporo niedociągnięć, a u Ciebie to rzadkość ^^ poza tym to post całkiem spoko, ale trochę mulisz. Więcej rysunków na pewno rozwiąże sprawę :)
    Niewiadoma

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny post :D hahaha
    Uwielbiam tego bloga! :D

    http://julia-juliett.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, wielkie dzięki za wyjaśnienie sprawy z ,,a więc". Też zawsze sądziłam, że to poprawne, ale moja ukochana polonistka (z którą spędziłam cudowne trzy lata toku indywidualnego z polaka) miała na to uczulenie i większość nauczycieli też. Ale od dziś - AWIĘCUJEMY!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profesor Miodek uważa, że "A więc" jest poprawne, gdy nasze znanie jest wynikowe, to znaczy wynika z pierwszego. A WIĘĆ możesz zaczynać zdanie tym zwrotem, jeśli odpowiadasz na pytanie ^^

      Usuń
  5. Aha. Nw. Boli mnie głowa.

    OdpowiedzUsuń

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem