Jestem z siebie dumny. We wtorek błąkałem się po korytarzu razem z ziomkiem z klasy. Z braku jakichkolwiek zajęć postanowiliśmy naoliwić drzwi do męskiej toalety obok sali od matematyki. Zapytacie dlaczego? Ich skrzypienie jest niemalże legendarne. Cała szkoła zna ten dźwięk:
Tak, specjalnie go nagraliśmy, żeby upamiętnić tę chwilę. Pewnie w związku z końcem szkoły już nigdy go nie usłyszymy, ale czasami będę go sobie odtwarzał i wracał do tych nostalgicznych chwil.
Tego dnia wieczorem byłem ze znajomymi w kinie (tani wtorek w Planet Cinema, hehe). Poszliśmy na "Player One". Film bardzo ciekawy i mądry, natomiast po filmie okazało się, że dobro nie zawsze do nas wraca...
Środa i czwartek były tak zapracowane, że w czwartek spóźniłem się do szkoły 4 godziny. Musiałem poprawić ocenę z historii. Nauczycielka wymyśliła, żebym nie pisał miliona popraw, tylko opracował jakiś temat, zrobił notatki i zaprezentował je osobom, które mają pisać rozszerzoną maturę z historii. Brzmiało dobrze.
Późnym popołudniem wraz z Lucy udaliśmy się do lumpeksu. W jakim celu? Dwudziestego pierwszego maja wybieram się na pyrkon do Poznania. Wraz z grupką znajomych będziemy cosplayować postaci z Winx. Załapałem się na rolę Sky'a. Jako, że nosi on bardzo fikuśne stroje, a Lucy jest mistrzynią maszyny do szycia - postanowiliśmy wykonać strój ręcznie.
Później musieliśmy skoczyć do niej do domu po maszynę do szycia, i odwieźć ją do internatu. Udało nam ogarnąć się w miarę szybko. Niestety - tego dnia w Oświęcimiu odbywał się tak zwany "Marsz Żywych". Wiązało się to z niemiłosiernymi utrudnieniami na drodze...
Wieczorem, przygotowując się do szkoły pomyślałem, że fajnie byłoby pouczyć się do matury z polskiego. Wiecie co jest super? Rozwieszenie sobie różnych wierszy nad łóżkiem. Serio, teraz za każdym razem jak zasypiam - powtarzam sobie treny...
Reszta tygodnia nadaje się na osobny post, więc potrzymam was nieco w niepewności ;>
Tego dnia wieczorem byłem ze znajomymi w kinie (tani wtorek w Planet Cinema, hehe). Poszliśmy na "Player One". Film bardzo ciekawy i mądry, natomiast po filmie okazało się, że dobro nie zawsze do nas wraca...
Środa i czwartek były tak zapracowane, że w czwartek spóźniłem się do szkoły 4 godziny. Musiałem poprawić ocenę z historii. Nauczycielka wymyśliła, żebym nie pisał miliona popraw, tylko opracował jakiś temat, zrobił notatki i zaprezentował je osobom, które mają pisać rozszerzoną maturę z historii. Brzmiało dobrze.
Późnym popołudniem wraz z Lucy udaliśmy się do lumpeksu. W jakim celu? Dwudziestego pierwszego maja wybieram się na pyrkon do Poznania. Wraz z grupką znajomych będziemy cosplayować postaci z Winx. Załapałem się na rolę Sky'a. Jako, że nosi on bardzo fikuśne stroje, a Lucy jest mistrzynią maszyny do szycia - postanowiliśmy wykonać strój ręcznie.
Później musieliśmy skoczyć do niej do domu po maszynę do szycia, i odwieźć ją do internatu. Udało nam ogarnąć się w miarę szybko. Niestety - tego dnia w Oświęcimiu odbywał się tak zwany "Marsz Żywych". Wiązało się to z niemiłosiernymi utrudnieniami na drodze...
Wieczorem, przygotowując się do szkoły pomyślałem, że fajnie byłoby pouczyć się do matury z polskiego. Wiecie co jest super? Rozwieszenie sobie różnych wierszy nad łóżkiem. Serio, teraz za każdym razem jak zasypiam - powtarzam sobie treny...
Reszta tygodnia nadaje się na osobny post, więc potrzymam was nieco w niepewności ;>