7 lipca 2014

Wakacji dzień 7 i 8

 Ech... a miał to być normalny wieczór. Wczoraj właśnie kładłem się spać, kiedy nagle obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Jakaś banda chłopaków wbiegła, i zrobiła nam szybką demolkę.



Ale im chodziło o coś więcej, niż o bałagan. Chcieli ukraść to, co na obozie jest najcenniejsze. NASZ papier toaletowy! Niestety zanim odgadnęliśmy ich zamiary było za późno. Papier przepadł... Jednak postanowiliśmy, że sprawiedliwości stanie się zadość. Podrzuciliśmy im pewną karteczkę...



Hmm... to było proste, ale złowieszcze.

Dzisiaj rano wstaliśmy jak zwykle na poranny spacer, ale nasza opiekunka miała dyżur, toteż nie mogła z nami pójść, i musieliśmy stracić godzinę życia, którą mogliśmy poświęcić na spanie.

Na śniadaniu czekała mnie miła niespodzianka.



Jem siebie kanapkę, a tu nagle na moim talerzu pojawia się nóż z grubą warstwą nutelli *▼* podnoszę łeb, a tu ten sam facet, który wczoraj skitrał mi nutelle sprzed nosa. Dobro istnieje~! Niestety teraz mam wyrzuty sumienia, że wziął wczoraj mojego focha na poważnie, ale to była najlepsza kanapka z nutellą jaką zjadłem.

Po śniadaniu byliśmy w kościele. Liczyliśmy, że będzie mało osób, ale nagle, gdy jest 35°C wszyscy stali się katolikami, i musieliśmy stać na polu. W odrobinie cienia... ;-;

~~~

W naszym ośrodku aktualnie trwa KRYZYS PAPIEROWY.
Po pierwsze: jak okazało się wczoraj - W CAŁYM OŚRODKU SKOŃCZYŁ SIĘ PAPIER TOALETOWY!!! Musieliśmy szukać konserwatora i ukrywać papier w półkach. Zdarzyły się już 3 kradzieże srajraśmy. Za każdym razem sprawca był ten sam... nie wiem jak oni się podceirają, ale zużywać 2 rolki dziennie? Doszło już do zamieszek...



Na szczęście my mamy w pokoju skrytke, w której trzymamy 3 rolki! (Nikt o nich nie wie) Jeżeli wystarczą jeszcze przez 5 dni, i nikt ich nie skitra, to będzie świetnie.

Po drugie: na stołówce skończyły się papierowe serwetki. Już od jakiegoś czasu był z nimi problem, ale odkąd pojawiły się braki srajtaśmy, serwetki "przypadkiem" zaczęły częściej znikać.
Po trzecie: prawie zupełnie skończyły mi się karteczki 1:1 i musiałem kupić żółte ;-; wyglądają... hmm... daje im 2/10.

Późnym popołudniem byliśmy nad jeziorem. Posiedzieliśmy na plaży, pograliśmy w durne gry, pogadaliśmy, wypiliśmy sorbety... próbowaliśmy zrobić zdjęcie naszej koleżance - Mili. Niestety jej twarz jest... "niefotografowalna". Znaczy, że jej twarz na widok aparatu znika. Kolejna dziewczyna, która jest ładna, a boi się aparatu... ale jedna z dziewczyn ogarnęła jak nożna ładnie zrobić zdjęcie słońcu między liśćmi.



Zrobiła nawet rysunek :3 krr... no i zaczął się żółty papier. ;-; Tak ładnie to wychodziło! Ale tylko aparatem.




Potem dodam coś bardziej profesjonalnego, niż zdjęcie wyświetlacza aparatu.

Wieczorem - po kolacji była taka zabawa jak "szybkie randki" tzn. Masz 40 sekund, żeby poznać się z dziewczyną, po czym idziesz do następnej. Musiałem w 40 sekund znaleźć różne tematy... głównie to gadaliśmy o koniach, książkach, tańcu, muzyce, a nawet o ANIME ♡_♡. Niektóre dziewczyny naprawdę się znają. Najbardziej podobała mi się rozmowa z instruktorką tańca na temat... coś związanego z psychologią. STRASZNIE mnie zaciekawiła, dlatego wpisałem ją do moich faworytek xD

Przed zachodem słońca poszliśmy na plażę. Odważniejsi się kąpali, ci mniej siedzieli, jeszcze inni śpiewali. A jako, że Bozia nie dała mi głosu, a nie chciało mi się siedzieć - skoczyłem do wody ;D

Potem działo się wiele. Sesje fotograficzne, pływanie, zdjęcia napisów na piachu, obrzucanie dziewczyn glonami i wiele innych głupich rzeczy.

Najlepsze było wracanie po ciemku z lasu, z latarką. Normalnie SlenderMan live action. I wtedy mój mózg musiał sobie przypomnieć WSZYSTKIE te straszne rzeczy. Slendera, Higurashi, zejście, obecność... Jedna opiekunka była dość... wystraszona...



 Poniedziałek

W nocy prawie spałem, ale nagle obudził mnie jakiś ŻEŃSKI śmiech. Gdy go usłyszałem - myślałem, że to Kadra (opiekunka) sprawdzała, czy śpimy. Myślałem tak aż do poniedziałku...



Ech... dzisiaj było NIEZMIERNIE gorąco. Na zbiórce. Musieliśmy stać w cieniu z Edwardem (czyt. EdŁORDem).



Edward jest w sumie czymś głupim, bo nie istnieje. Zawsze, gdy ustawiamy się w dwuszeregu, to jedna osoba kończy bez pary. Wtedy mówimy, że stoi z Edwardem, ale ma on tak zaniżone ego, że zniknął.
Edward jest not integrejszyn, bo z nikim nie gada. Zjadacz trawy, bo je liście na śniadanie i kolacje. Je tylko obiady (moje porcje, bo ja nie jem). Rozwalacz serduszek z liści, bo kiedyś Ola zrobiła serduszko z liścia, położyła na parapecie i się spaliło. To musiał on podpalić.

Po poniedziałkowym śniadaniu wybraliśmy się nad jezioro. Niestety w połowie drogi zawrócili nas do pokoi, bo okazało się, że mamy... wizytę sanepidu. Wszyscy zaczęli ogarniać pokoje na błysk.



A po sprzątaniu wszyscy wyruszyli nad jezioro. Głównie Posiedzieliśmy na brzegu, bo było na prawdę GORĄCO.

Wróciliśmy do domów na obiad. Ostatnio kilka osób zauważyło, że znikają im pieniądze... przy pierwszym i drugim zniknięciu było... spoko. Wszyscy podeszli do tego na zasadzie "Zgubiły, bo są nieodpowiedzialne", ale jak dzisiaj 3 osoby poskarżyły, że zniknęły im niemałe sumy (60zł!!!) - zrobiło się nieciekawie.

Jedyne osoby, które mają klucze, to my i panie sprzątające. Ale łupy zawsze znają, gdy nas nie ma... Ja oczywiście nic nie spekuluje, ale to NAPRAWDĘ intrygujące.

Po obiedzie graliśmy w PRAWDZIWE podchody. Ustaliliśmy świetną trasę. Iść do lasu, znaleźć zaszyfrowaną wiadomość o treści: "szukajcie butelki", w butelce napis "szukajcie innej butelki", w innej butelce wiadomość "idźcie dalej za znakami". Potem kartka z rysunkiem drzewa, i strzałkę przy pniu. Przy pniu ukryliśmy kartkę z rysunkiem pajęczyny, a na pajęczynie twarz pani opiekunki.

Przed kolacją było spotkanie z jakimś... 19 krotnym rekordzistą guinessa w odbijaniu piłką.

Wygląda na to, że kończy mi się post i internet, wiec to już
KONIEC
posted from Bloggeroid

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem