30 kwietnia 2015

Byle do wolności! Straszny tydzień...

PONIEDZIAŁEK

  Okropny tydzień! Zmienili mi plan lekcji, w związku z czym w poniedziałek musiałem przeżyć dwa niemieckie,  matmę, wok, historię i kilka innych OKROPNYCH lekcji...

  Nastawiłem się na naprawdę okropny dzień, ale okazał się... gorszy... albo lepszy. Zależy od punktu widzenia.


  Później okazało się, że nie ma też matematyki, bo nasza babeczka miała jakiś wypadek... Ekhm... Niech spokojnie wraca do zdrowia...

WTOREK

  Pomimo, że PRZYPADKIEM zaspałem na 1 lekcje, to w szkole było ciekawie, bo poszliśmy na "spotkanie z Amazonkami".

  Przez niemal godzinę słuchaliśmy opowieści z serii "jak wykryć raka piersi" i "jak straciłam pierś...". Pod koniec spotkania kazały nam podejść, pokazały trzy sztuczne cycki i powiedziały, żebyśmy wykryli w nich raka...


  Kiedy zaczynałem lekcje - zastanawiałem się ile czasu będę się parzył w autobusie po szkole... Pogoda chyba miała inne refleksje niż ja...


ŚRODA

  W środę przyszedłem na drugą lekcję. Na początku mieliśmy religię, potem geografię na której geograficzka pojawiła się 30 minut po dzwonku.

  Po "geografii" mieliśmy godzinę w bibliotece. Tak się złożyło, że dość ciężko było ją przeżyć...


CZWARTEK

  Ostatni dzień przed weekendem majowym! Praktycznie od początku lekcji mieliśmy luzy, bo w związku z maturami jest okropne zamieszanie w szkole.

  Jedyną "normalną" lekcją był angielski. Opisywaliśmy w parach jakiś obraz. Mam wrażenie, że moja matura z angielskiego będzie udręką...


  Ale strasznie się cieszę, że będzie długi weekend! Tyle rzeczy do zrobienia..!

28 kwietnia 2015

Słowacja, rowery, pizza, jezioro... Ogółem WSZYSTKO.

  W sobotę o godzinie 6:00 byłem na dość ciekawej wycieczce. Nasza sekta wraz ze znajomymi z Hażlacha wybrała się na Słowację (na comiesięczne spotkania młodych w ramach ŚDM).

  Już o 5 rano musiałem być na nogach, żeby zdążyć się spakować, zjeść, ogarnąć itp. Przyznam, że było dość ciężko...



  O 6:00 mieliśmy wyjechać spod kościoła. Jechaliśmy z Katechetą i jego znajomym, którego zdążyliśmy poznać jakoś rok temu. 



  Samochodami dojechaliśmy do Bielska, później przesieśliśmy się do busa. Droga nie była męcząca. Praktycznie cały czas śpiewaliśmy jakieś piosenki z akompaniamentem gitary. Mam nadzieję, że nasz kierowca był katolikiem...



  Ekhm... Nieco po dziewiątej byliśmy w Słowacji. Słowackie mohery chyba się na nas obraziły, bo przez nas opóźniła się msza...



  Po krótkiej mszy wyszliśmy na zewnątrz. Mieliśmy tańczyć ze słowakami tańce lednickie. Było dość ciekawie... Wydaje mi się, że Słowacy byli trochę sceptycznie nastawieni do tego soundtracku, ale cóż... każdy język ma swoją specyfikę...



  Trochę po 12:00 poszliśmy zjeść jakiś obiad. W sumie jedzenie mają tam dość dobre. Trochę gorzej było z poziomem sanitarnym...



  No, ale co ja się będę wypowiadał,  skoro u nas na salce nie ma nawet kibla...

  Kiedy skończyliśmy obiad pożegnaliśmy się ze słowakami i wsiedliśmy do busa. Droga powrotna przeciągała się do tego stopnia, że w pewnym momencie zasnąłem.



  Bus zawiózł nas do Bielska, gdzie przy okazji kupiłem kilka rzeczy dla znajomej. Po krótkim postoju wpakowaliśmy się do samochodów i ruszyliśmy do domu.

  W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, żeby nagrać ostatnie ujęcia do filmiku na ŚDM. Mam nadzieję, że były to ostatnie ujęcia, bo zaczyna mnie to szczerze męczyć...



  Gdy w końcu - około 15:00 znalazłem się w domu - byłem padnięty. Stwierdziłem jednak, że dzień jest na tyle piękny, że fajnie byłoby pójść na rower. Zadzwoniłem do Miley...



  Około 16:00 spotkaliśmy się pod pizzerią. Kupiliśmy średnią pizzę i poszliśmy z nią do parku. Kiedy z nią skończyliśmy postanowiliśmy się gdzieś przejechać.

  Nasza wspaniała podróż na rowerze skończyła się około 19:00. Jednak byłem zbyt zmęczony, żeby jechać do domu. Napisałem do Lucy, czy nie ma ochoty gdzieś wyjść i o dziwo - zgodziła się!

  Przez chwilę spacerowaliśmy, po czym zahaczyliśmy o dom Lucy. Pierwszy raz u niej byłem... Wrażenia? Ma strasznie fajne koty.



  Ogółem wróciłem do domu około 20:00. Posiedziałem jeszcze przed PC i poszedłem spać z myślą, że za dwa dni czeka mnie szkoła i powrót do tego chorego społeczeństwa... [*]

  Ale ogółem to był naprawdę wspaniały weekend. ^^ Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu!

27 kwietnia 2015

TMDNS#5 - Dni otwarte, spacery, filmiki...

  Piątek - w naszej szkole odbyły się dni otwarte. Wszyscy mieli wolne. No, chyba że nauczyciele kazali komuś przyjść do szkoły, żeby w czymś pomóc.

  Jechałem do szkoły "pomagać" w dziale grafiki. Okazało się jednak, że jest tam wystarczająco dużo osób, więc postanowiłem pomóc koleżance przy oprowadzaniu gimbusów.

  Do naszej grupy przyczepiało się coraz więcej gimbazy - w efekcie mieliśmy prawie 20 osobową grupę...

  Okazało się, że przez całe zwiedzanie mieliśmy zbierać jakieś kartki z jakimiś rebusami, a pod koniec zgłosić się z nimi do sali polonistycznej. Nikt o tym nie wiedział, więc było dość dużo nieporozumień...

  Po szkole znów dało się odczuć apokalipsę związaną z remontem mostu. Duży kawał drogi przeszedłem na nogach, po czym zahaczyłem o KFC.

  Wsiadłem do przypadkowego autobusu, żeby dostać się chociaż trochę bliżej domu. Zostały mi 3 km do przejścia na nogach... A po wczorajszym Krakowie nie było to przyjemne...



  Wieczorem znów była akcja z nagrywaniem filmu na ŚDM... wróciłem do domu ok 22:00 i umierałem... Zwłaszcza, gdy myślałem o jutrzejszym wyjeździe...

24 kwietnia 2015

TMDNS#4 - Kraków, papież, napisy...

  Czwartek - o 15:00 jadę do krakowa, żeby nagrać filmik. 10 minut przed autobusem do szkoły dowiaduję się, że muszę zrobić cztery duże napisy na kartkach, które mamy trzymać na filmiku.

  W szkole - cały czas chrzanię się z tymi durnymi napisami, nic nie wiem z lekcji.

  Po szkole - autobusy się spóźniają - muszę iść do domu 2 km w 10 minut... Na szczęście przyjechał po mnie tata... Nie zmieniło to faktu, że miałem jedyne pół godziny na obiad, umycie się, przebranie i spakowanie sprzętu.

  Kraków - Ja, Katie i Pan Katecheta jedziemy tam przez półtorej godziny, by nagrać 20 sekund filmiku... Okazuje się, że te napisy są niepotrzebne, bo jest nas zbyt mało...

  Powrót do domu - zjadłem coś WSPANIAŁEGO. Muffin z Wild Bean Cafe. Czekolada z czymś dobrym, z której wypływa czekolada <3

  22:00 - wracam do domu. Umieram... jutro idę do szkoły na 8:00... Chyba zginę...

22 kwietnia 2015

TMDNS#3 - Osiemnastka vs Osiemdziesiątka.

  Dzisiaj przekonałem się, że o wiele lepiej pracuje się przy osiemdziesięcioletniej kobiecie, niż osiemnastoletniej dziewczynie....

  Przy "osiemdziesięciolatce" pracowałem przez ponad 5h w szkole. Chodzi mi o plakat z Elizabeth II na dni otwarte. Przez większość lekcji siedzieliśmy w schowku na miotły i kończyliśmy wielki, durny obrazek...

  Misja "Osiemnastolatka" polegała na zrobieniu filmiku dla znajomej z okazji... w sumie nie wiem, czy była to okazja ślubu, czy osiemnastych urodzin, ale w każdym razie wiek się mniej więcej zgadza...

  Ta... stwierdzam, że dzięki Elizabeth uniknąłem lekcji, pointegrowałem się z kilkoma osobami z klasy i podniosą mi zachowanie. Dzięki filmikowi urodzinowemu uświadomiłem sobie, że mój komputer jest na takim poziomie, jak kalkulator mojej siostry...


  Po lekcjach znów były problemy z dojazdem... Zamknęli jeden z dwóch mostów w Oświęcimiu, a ja się czuję, jakby była przynajmniej apokalipsa... Aż starch pomyśleć co się stanie, kiedy nadejdzie PRAWDZIWA apokalipsa zombie... Truposze zniszczą dwa mosty i mają wszystkich w garści... Ech...

21 kwietnia 2015

TMDNS#2 - Angielski plakat. Autobusy to czyste zło.

  Drugi dzień mojej dobroci był jeszcze gorszy niż pierwszy. Dzisiaj z rana napisała do mnie znajoma - czy nie mógłbym zrobić filmiku na osiemnastkę jej koleżanki. Czyli kolejna rzecz do odwalenia za kogoś...

  Cały dzień w szkole opierał się na robieniu wielkiego obrazka z królową Elżbietą, który będzie stał w naszej sali podczas dni otwartych. Zaprawdę fascynujące - przez sześć godzin robić wielki plakat, zamiast bawić się w Photoshopie...


  Najgorszy był powrót do domu... W Oświęcimiu są dwa mosty. Jeden z nich postanowiono wyremontować... czy coś... W każdym razie był zamknięty. Spowodowało to taki zamęt, że wróciłem do domu o godzinę później niż zwykle...

  ZARAZ po powrocie musiałem jechać na boisko, żeby nagrać kolejną część filmiku na ŚDM. Oczywiście genialny Ja zapomniał koszulek, w których mieliśmy nagrywać...

TMDNS#1 - Pomagamy nieporadnej Kamilce

  Jej... oto nowy "tag" na moim blogu. Nazywa się "Tydzień Miłosierdzia Dla Niesamodzielnego Społeczeństwa". W skrócie TMDNS. Będzie to: opis dnia, obrazek, podsumowanie...

  Zaczynamy od poniedziałku - dzisiaj miałem pomóc Kamilce z "KamiLove Arcydzieła" zrobić szablon na bloga. Byłoby fajnie, ale miałem dzisiaj lekcje do 15:00 a zaraz po powrocie musiałem jechać na korki z angielskiego...

  No i poza tym okazało się, że mamy sprawdzian z historii, dużo zadania z matematyki i sprawdzian z biologii... [*] Mój zasób ocen z matmy powiększył się o pałę i dopa...

  Kiedy odpukałem wszystkie "obowiązki" i w końcu usiadłem na spokojnie - byłem wycieńczony. Zasnąłem przed 19:00... wstałem około 3:30, umyłem się, zjadłem coś i zacząłem ogarniać szablon dla Kamilki...


  Ech... Kamilka się zdziwi, jak zobaczy pierdyliard wiadomości ode mnie... Mam nadzieję, że spodoba jej się chociaż szablon...

19 kwietnia 2015

Nowy post. To nie żart!

  Świat w końcu dał mi chwilę wytchnienia, więc postanowiłem coś napisać. W zasadzie, to przez te dwa tygodnie ciągle coś pisałem, jednak NIGDY nie mam czasu na rysowanie obrazków...


  Uważam, że autobus to najgorszy rodzaj marnotrawienia czasu... I nie podoba mi się jedna taka rzecz w autobusach... A mianowicie:


  Ogólnie, to ostatnio mam wrażenie, że wszystko mnie wkurza. To złe społeczeństwo znów zaczęło obarczać mnie swoimi obowiązkami.


  Także najbliższy tydzień mam przeładowany obowiązkami. Ogólnie to chciałbym pisać częściej, no ale co zrobisz..? No NIC nie zrobisz ;-;

  W zasadzie to mam chyba jednego napisanego posta w dziale nieopublikowane, ze dwa posty w telefonie, i jednego w planach, ale jestem w takiej rozsypce, że nie mam czasu na rysowanie tych obrazków @_@.

  Aha! No i ostatnio znów wzięło mnie na bazgranie po zeszytach szkolnych! Wrzucam wam kilka skanów, żeby nie było, że nic nie robię jak mnie nie ma...

6 kwietnia 2015

Święta, śnieg, groby. Churching 2015.

  W piątek o 22:00 odbyła się nasza - młodzieżowa droga krzyżowa. Przygotowywaliśmy się do niej przez dość długi czas, jednak nie wyszła tak wspaniale jak byśmy chcieli.



  Nasza wspaniała droga krzyżowa trwała około 35 minut. Zależało nam na tym, żeby się zbytnio nie przyciągnęła, ponieważ zaraz po niej mieliśmy jechać "na groby".

  To znaczy - od 22:00 do 2:30 jeździliśmy po pobliskich kościołach i zwiedziliśmy "groby" z Panem Jezusem. Ogólnie to to nie jest jakieś najwspanialsze i najbardziej fascynujące zajęcie, ale bardzo integruje i wprowadza w typowo wielkanocną atmosferę.

  Oczywiście - nie obyło się bez komplikacji...



  Kobiety pewnie nie wiedzą o co chodzi, bo ich ten problem "nie dotyczy". Ale mężczyźni pewnie kminią. Steve tak się nakręcił po rozmowie ze mną, że musiał wejść w interakcję z prawie każdą osobą w pobliżu...



  Mam nadzieję, że wszyscy już skumali o co chodzi... Ach te problemy XXI w. Załóżmy, że później zaniechaliśmy dyskusji na ten temat. No, może do czasu, kiedy zatrzymaliśmy się w pierwszym kościele po drodze...



  To było wredne z mojej strony. Może to było na poziomie gimnazjum, ale przez dobrą godzinę mieliśmy z tego bekę. Zresztą cały ten wyjazd był jedną wielką beczką śmiechu...



  Oczywiście gdy tylko przekraczaliśmy progi kościołów - staraliśmy się wyciszyć i znaleźć chwilę na jakieś głębsze refleksje. Ale w naszym przypadku nie jest to łatwe...



  Całe szczęście, że spędzaliśmy tylko kilka minut w tych kościołach, bo wydaje mi się że w pewnych momentach mogło się to źle skończyć...



  Ech... poza kościołami zatrzymaliśmy się jeszcze na stacji benzynowej, żeby kupić coś do jedzenia. Wtedy po raz kolejny załamałem się słysząc Steve'a...



  Przez cały ten czas - czyli od 23:00 do około 2:30 - zdążyliśmy zwiedzić jakieś 10 kościołów w różnych częściach małopolski i śląska.

  Ogólnie jestem zadowolony z wyjazdu. Trochę więcej możecie poczytać w rozwinięciu. A może znajdziecie tam jakiś "Bonus"? ;o

4 kwietnia 2015

Powrót Borsuka (Jesteśmy okropni)

  Pierwszy kwietnia za nami. Nie zdażyło się nic niepokojącego. No, może jedynie wieczorem... Około 17:00 byliśmy ze znajomymi umówieni na salce, aby dopracować szczegóły dot. naszej drogi krzyżowej...
  Nic szczególnego? Aha... a Pani Cesarzowa? Ta z "Borsuk Adventure"..? Wiecie jak to jest umrzeć, zobaczyć nieogolone pachy, znowu umrzeć i zmartwychwstać w jedną godzinę ?

  Ogólnie, to chodzi o to, że jej córka czasami udziela mi i Steve'owi korepetycji. A jako, że ostatnio miała urodziny - postanowiliśmy ją odwiedzić...


  Nie odwiedzić, tylko nawiedzić... Obiekty sakralne się nawiedza, nie odwiedza. Dlaczego sakralne? Dlatego, że tylko w kościołach jest tak ciepło jak tam :( Nawet moje tabletki przeciw poceniu się nie działają ;(

  No tak, ale w kościołach to zazwyczaj mohery emitują tyle ciepła. A jak można zauważyć - u nich nie przesiaduje na co dzień armia moherów...

  Nie przesiaduje? A ten agent Ormo*? Ta pani, która uczyła Ruskiego, to co? Z resztą sama pani Cesarzowa mogłaby ogrzać cały kościół.

*Agent Ormo - rosyjska służba donosząca o wykroczeniach przeciw komunistycznej władzy

  Taa... chyba wypędziliśmy jej koleżankę...

  Gdy tak sobie siedzieliśmy - nagle Cesarzowa przypomniała sobie, że ja też miałem niedawno urodziny. I chyba była na to przygotowana...



  Najgorsze jest jednak wejście i wyjście z ich groty. Obok drzwi, jest wielki stojak z butami... Wyobrażacie sobie ten przenikliwie odrażający zapach? Jeden but wystarczy na 100l wywaru z grzybów. Zawsze z Kubą wchodzimy głębiej, żeby się tam nie schylać, po czym ona mówi...




  Potwierdzone info ;_; wydaje mi się, że to wynika z ich cieplarnianego trybu życia. Na ich miejscu zainwestowałbym w kilka odświeżaczy do powietrza... Lub w ekipę odkażającą z Czarnobyla ;_;

  Na szczęście już o 18 mogliśmy uciekać! Przetrwałem to spotkanie, ale najgorsze było to, że obraziła się na nas prawie cała sekta, na szczęście całą winę zwaliłem na Kubę x)

  Chore dziecko ;_;. Kończmy tego okropnego posta!

1 kwietnia 2015

Zakonnica mode [ON]. Znów...

  Jak widać po tytule posta - znów zacząłem się wkręcać w jakieś kościele projekty. Może na początek napisze co się działo w sobotę.

  O godzinie 16:00 ja i Katie umówiliśmy się pod kościołem, żeby poprawić błąd na naszym wielkopostnym plakacie.

  Tak się złożyło, że przyszedł tam jeszcze jeden z naszych znajomych. Stwierdziliśmy:



  Zajęło nam to jakieś dwie godziny, bo przy okazji chcieliśmy posprzątać na "półkach". W międzyczasie przyszła jeszcze Maddie z siostrą i Steve. Podczas sprzątania "półek" doznaliśmy prawdziwego szoku...



  Było tam tyle gratów, że musiałem zadzwonić po siostrę, żeby przyniosła nam worki na śmieci. No, ale w ogólnym rozrachunku wykonaliśmy kawał DOBREJ roboty.



  Właściwie, to najwięcej było tam obrazków narysowanych przez dzieci, które mają swoje spotkania w soboty. Trochę nam było przykro, że je wyrzucamy, ale cóż... Najlepsze jest to, że ani Pan Katecheta, ani Proboszcz nic nie wiedzieli o naszej rewolucji...

  W niedzielę w Bielsku Białej odbyła się uroczysta msza na niedzielę palmową. Ja i nasz Katecheta wybraliśmy się jako "przedstawiciele" naszej parafii. Było to dość peszące, ponieważ nikt nie chciał jechać, więc musiałem z nim spędzić sam na sam ponad 2 godziny w samochodzie...



  No cóż... gdy dotarliśmy i ulokowaliśmy się na parkingu - poszliśmy pod kościół, spod którego kolejno poszliśmy pod Katedrę.

  Wszystko ciągnęło się dość długo. Po około dwóch godzinach, spotkaliśmy znajomych z Hażlacha (klik) pojechaliśmy do tzw. "Komnaty Małego Księcia", aby spotkać się z....



  Hehe... Można się domyślić, że było BARDZO zabawnie.



  Spędziliśmy tam jakieś półtorej godziny. Było naprawdę zabawnie ^^. Po mile spędzonym czasie - zaczęliśmy się zbierać. Siostra Teresa nie była by sobą, gdyby nie dała nam jakiegoś wspaniałego podarunku.



  Taa... Było świetnie! Później wpadliśmy na salkę odstawić tam wszystkie "podarunki". Pan Katecheta był wniebowzięty, gdy zobaczył nowy wystrój.

  Zmykam! Piszę tego posta o 8 rano! Do szkoły mam na 9:40, a autobus o 9:06, więc muszę się jeszcze ogarnąć!