Co działo się po tej całej akcji z Lednicą? Szczerze mówiąc - gdy wszystko się skończyło i wracaliśmy do autokaru - byłem nieprzytomny. Pamiętam naprawdę niewiele... Tylko tyle, że całą drogę do autokaru wraz z Margaret śpiewaliśy jakieś dziwne piosenki...
W autokarze ciężko było mi zasnąć. Moja alergia działała już na 150%, więc każdy odech był dość ciężki. Chwilę wytchnienia przyniósł mi postój na stacji benzynowej.
Po postoju wróciliśmy do autokaru i postanowiłem kontynuować spanie. Nie wiem co się działo, ale po rozmowie z Margaret dowiedziałem się, że w czasie snu wydawałem dźwięki, które brzmiały "agonalnie". Nie jestem pewien co to znaczy, ale wnioskując z sytuacji - to chyba coś związanego ze śmiercią...
Kiedy około 8:00 byliśmy na miejscu - zadzwoniłem po tatę, żeby po mnie przyjechał. Nie marzyłem o niczym innym, jak o śnie. No... może o toalecie, ale z tym też był problem...
Ostatnia rzecz, jaką pamiętam z tego dnia, to straszny zaduch i zdejmowanie skarpetek... Serio - jeszcze nigdy nie byłem tak nieogarnięty, żeby ze skarpetek sypał mi się pył przy zdejmowaniu...
Ech... najlepsze z tego wszystkiego było zakończenie tej akcji... Jak to się skończyło..? No cóż... Chyba zrobię taki dłuższy post "refleksyjno - przemyśleniowy"...
Mam nadzieję, że nie zanudziłem was ostatnimi postami! Możliwe, że w sobotę dodam coś jeszcze nudniejszego! Ale nie będzie źle - planuję post zdjęciowy.
Jaki genialny post !!! <3 Jesteś geniuszem. I tak zabawnie piszesz... :) Pozdrowionka -http://niezaslodko.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAle cudowne rysunki, widać, że wkładasz dużo pracy w swojego bloga :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio jak wracałam z Niemiec 20 godzin to miałam te same skarpetki przez cały czas na nogach, też sypał mi się z nich pył, hihihi :)
Zapraszam na mojego bloga: http://poppymiau.blogspot.com
Twoje historyjki nigdy nie są nudne, lekko się je czyta, bo piszesz z polotem, a dobre obrazki tylko je ubarwiają ;) Znam ten stan po wielogodzinnym pobycie w plenerze i długim powrocie do domu, uroki wyjazdów, ehhh :) Ale skarpetek chyba w takim stanie nigdy nie miałam :D Współczuję Ci z alergią, ja na szczęście nie mam, bo chyba bym na Twoim miejscu zwariowała...
OdpowiedzUsuńhttp://sloiczeknutelli.blogspot.com/
Cudne ilustracje! ^^
OdpowiedzUsuńLednica, coś mi się kojarzy, to nie tam były te rekolekcje nad gołym niebem?
Wow niezły post. Współczuje z alergią. Pamiętam jak ja wracałem z wycieczki i to chyba było 10 godzin... Kiedy wróciłem i miałem ochotę pójść do ubikacji oczywiście było jakieś ustawianie mebli i przyjechała rodzina pomóc ;-;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;d
http://niebioeski.blogspot.com/