Sory za straszny tytuł posta. Ale matematyka jest wszędzie. Wyobraźcie sobie że w ciągu 2 lat mieliście 2 braki zadania a babka wyjeżdża z takim tekstem:
I co ja za to że nie umiem wykorzystać twierdzeń pity gorasa na jakiejś kratce z punktami mam dostać 1? Chyba ją (nie obraże jej bo ona wie wszystko)
Dodatkowo lekcja ze starą babką od polskiego i dwa polskie potem nie były pocieszającą perspektywą. Właściwie potem były dwa WFy łączone, bo nie było babki od niemca, a 3cie klasy ćwiczyły poloneza na sali x3
Zamiast Religi była lekcja z jakąś babką, która chciała nam puścić film religijny, ale wszyscy patrzyli przez okno, na manifestacje pod gminą przeciw budowie drogi.
Piękny dzień: Babka od matmy ma humorki, i tyle starczy. Pod koniec lekcji poprawiałem 1 sprawdzian, żeby mieć 4 na koniec, ale.... uwaga... dostane 2 z poprawy... =,= 10 zadań otwartych... serio..?
Kurde, po szkole rodzice mnie wzięli na zakupy, kupić coś kuzynce na 18nastke.
A potem do 22 zakuwanie matmy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem