18 czerwca 2013

Niedziela i menele w kościele. Mam basen!

 Chrześcijanie mówią się że niedzielę należy święcić. Widać, że nie wszyscy chrześcijanie odbierają pojęcie "święcić" tak samo...


 Otóż dzisiaj w kościele siedziała pewna pani... Nigdy wcześniej jej nie widziałem w kościele. Niby nic dziwnego, ale usiadła w pierwszej ławce - zarezerwowanej dla ministrantów...




 Obok niej siedziało dziecko - prawdopodobnie jej syn. Po jakimś czasie zaczęła coś do niego szeptać i wskazała na koszyczek z jałmużną za prasę katolicką. Dziecko podeszło i ZACZĘŁO WYCIĄGAĆ KASĘ!!! A potem - jakby nigdy nic - to babsko powiedziało:




 I to dziecko wzięło tą kasę i najzwyczajniej na świecie wyszło z matką z kościoła... Nie Ogarniam takich ludzi... jeżeli potrzebują zasiłku, niech się gdzieś zgłoszą... 
//czy to nie było takie jakby świętokradztwo..?





 Późnym popołudniem zadzwonił do mnie Chris. Wybraliśmy się na rowery. Spotkałem po drodze kilka dziewczyn z klasy, i poczekałem z nimi na niego. Kiedy już dotarł - pożegnaliśmy się z koleżankami i pojechaliśmy na Hałdę. Pokazałem mu miejsce, gdzie prawie umarłem z Martiną...



 Chodzi o to, z tego lasu można zjechać dwiema drogami.


 Droga numer 1: Normalna dróżka o nachyleniu około 75 stopni. Z licznymi kamieniami i wybojami.


 Droga numer 2: "Śmierć ekstremalna" To zjazd o nachyleniu ok 45 stopni, ale z licznymi skoczniami, podjazdami, slalomami itp.


 Na szczęście wybraliśmy drogę numer 1, więc nasza szansa na śmierć spadła z 90% na 88,9%. Ale tak, czy siak gdy zjeżdża się z tej górki, to myśli się tylko o jednym...




 Dlatego zjeżdżanie z Hałdy nazywam umieraniem... Ale tym razem były dodatkowe elementy grozy, bo Chris walnął w coś na wyboju, a ja jechałem wprost na niego... na szczęście skończyło się tylko brudnymi ubraniami...





 Następnie pojeździliśmy trochę po kilku okolicznych miejscowościach. W pobliskim parku był jakiś festyn dla dzieci od trzeciego roku życia, więc postanowiliśmy się tam nie kręcić... Pojechaliśmy do jakiegoś sklepu, gdzie kupiliśmy Colę i BigMilka.




 Około 20:00 byłem już w domu, bo chcieliśmy na rodzicach wymusić rozłożenie basenu. Już czuję to lato..!

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Soo... na początek radzę przeczytać wszystkie tomy dziennika cwaniaczka ;D

      Usuń

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem