16 lutego 2014

Ferie - zakończono

Kurcze... jestem po irytowany tym, jak szybko zakończyły się ferie. Ostatni tydzień minął bardzo... ciekawe. Sylwek odkrył bardzo ważną zasadę życiową.




Niestety poznał ją z własnego doświadczenia. Około 10 miesięcy temu pomagaliśmy pewnej pani przy stuleciu jej szkoły. Dziś pomagamy jej przy czymś innym...




I to było mniej więcej sensem II tygodnia ferii.


Czwartek 13.02.13

Szczerze mówiąc - przejęliśmy się tym konkursem. W środę ustaliliśmy ogólnie jak ma wyglądać nasz projekt, a w czwartek wzięliśmy się do roboty.





Musieliśmy nagrywać niektóre sceny po kilka razy, z powodu niektórych utrudnień, w stylu katar, dziecko...





Po całym dniu ciężkiej pracy z aparatem udaliśmy się do mnie, i zaczęliśmy montować całość. Wyszło nam to naprawde świetnie. Nasza prezentacja miała być zrobiona jako film - fragment programu TV.

Piątek 14.02.13 - Walentynki

Walentynki jakoś nigdy mnie nie ekscytowały. Nie tylko dla tego, że jestem singlem, ale nie lubię tej idei - jeden dzień w roku pokazywać, że się kogoś kocha. To tak, jakby mówić do mamy "mamo" tylko w dzień matki.

No, ale ja nie o tym. W Piątek byliśmy u naszej "pracodawczyni" pokazać jej co zrobiliśmy. Musiałem zerwać kilka nocy, ale opłaciło się.






Gdy od nich pojechaliśmy - nagraliśmy ostatnią cześć tej prezentacji. Tak więc po powrocie mieliśmy troszkę luzu. Przeznaczyliśmy go na odsysanie mózgu.




Jak dzień wcześniej wróciłem do domu i zacząłem dalej montować.

Sobota 15.02.13

Pobudka o 14:00 jest tym, czego nie lubię. Niestety przez ostatnie nocki byłem nie do życia. O 15:00 była w OK gala walentynkowa na której miała tańczyć Lena i Natka. Było świetnie, bo nieźle tańczyły, ale liczyłem na więcej muzyki klasycznej.

W połowie zrobili jakieś zajęcia ruchowe i kazali tańczyć z osobą obok której się siedzi. Ja trafiłem na babcię Leny...





W sumie nie było tak źle. Marzyłem tylko o tym, żeby się położyć w łóżku. Było to pierwszą czynnością jaką zrobiłem po powrocie do domu.

Niedziela - 15.02.14

Najgorsza niedziela jaką przeżyłem. Pech zaczął mnie prześladować juz o 3 rano, kiedy miałem zamiar pójść do WC. Po drodze zobaczyłem, że coś się świeci w pokoju siostry. Okazało się, że ojciec nie wyłączył TV. Musiałem przejść przez zgrzybicą podłogę tak, żeby nikogo nie budzić...





Niestety chwile później obudziła się babcia, wiec musiałem szybko się zamaskować, bo gdyby mnie zobaczyła, że nie śpię - zrobiła by ładnie piekło.




I w takiej pozycji przesiedziałem ponad pół godziny... Babcia spędza nocą dużo czasu w toalecie. Gdy już się wydostałem - popędziłem do mojego łóżka.
Obudziłem się około 13:00. Potem szybka kąpiel, pakowanie do szkoły, szybkie poprawki w naszej prezentacji, a tu trzeba jeszcze zrobić pewien napis na Bristolu, odwieść go do "pracodawczyni", zdążyć do kościoła i poodkurzać. Najbardziej pracowity dzień ferii jaki miałem...
Kurcze, dzisiaj byłem w innym kościele niż zwykle, i ksiądz miał jakieś wonty do mojego indeksu...





Chyba slyszał o legendarnym podpisie mojego księdza, bo od razu załapał z jakiej jestem parafii...

Idę się przygotować do szkoły :C

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem