19 STYCZNIA - WTOREK
Dzisiaj miałem raczej ciekawy dzień... Około 10:30 byłem umówiony z Margaret [klik] i jej przyjaciółką. Dostaliśmy nagłego napływu ambicji i postanowiliśmy wziąć udział w "Przeglądzie kolęd i pastorałek", który ma odbyć się 31 stycznia w pobliskim kościele.
Obawialiśmy się, że nasze ambicje przerosną naszą kreatywność i zdolności. Jednak pomyliliśmy się w kwestii kreatywności, bo po chwili mieliśmy WSPANIAŁY pomysł!
Wprawdzie przegląd kolęd przewidywał maksymalnie dwie kolędy dla jednego uczestnika (zespołu) ale po szybkiej kalkulacji doszliśmy do wniosku, że nasz występ złożony z ośmiu kolęd nie potrwa dłużej niż 7 minut, więc chyba wszystko było OK.
Po południu umówiłem się na dziwne, demoralizujące spotkanie z Phillem. W ogólnym zarysie chodziło o to, że chcieliśmy przetestować jak działają e-papierosy, które zwędziliśmy naszym ojcom. Nie pytajcie skąd u mnie takie nagłe zejście na złą drogę.
Kiedy czekałem na Philla postanowiłem pójść do pobliskiego sklepu papierniczego. W czasie ferii miałem narysować obrazek na konkurs "KREATYWNI 2016", na który zapisała mnie nauczycielka. Tak więc postanowiłem zrobić "drobne" zakupy.
W końcu Phill dotarł w miejsce, w którym się umówiliśmy. Idąc sobie na pobliskie planty - poczytaliśmy nekrologi i ogłoszenia zakładów pogrzebowych... Nie byłem pewien czy śmiać się czy płakać kiedy czytałem "Ekskluzywne warunki eksportacji zwłok do chłodni".
W ogólnym rozrachunku nabiliśmy jakieś pięć kilometrów spacerując tam i z powrotem po mieście. W międzyczasie zahaczyliśmy o Kaufland, gdzie kupiliśmy pączki i tymbarka. Nie żebyśmy mieli jakieś przejawy Januszyzmu, ale kupiliśmy te pączki tylko dlatego, że wyszły taniej niż 1 zł za sztukę.
Moje obawy co do trudności ze zjedzeniem pączków okazały się niesłuszne, bo po zjedzeniu pączków poszliśmy jeszcze na kebaba. Chyba nie doceniłem naszych możliwości. Niestety - po wyjściu z kebaba, jeszcze przez kilka godzin ciągnął się za mną ten zapach... Ale ogólnie wypad uważam za udany, i mam nadzieję, że nie będzie ostatni w tym roku.
Kiedy czekałem na Philla postanowiłem pójść do pobliskiego sklepu papierniczego. W czasie ferii miałem narysować obrazek na konkurs "KREATYWNI 2016", na który zapisała mnie nauczycielka. Tak więc postanowiłem zrobić "drobne" zakupy.
W końcu Phill dotarł w miejsce, w którym się umówiliśmy. Idąc sobie na pobliskie planty - poczytaliśmy nekrologi i ogłoszenia zakładów pogrzebowych... Nie byłem pewien czy śmiać się czy płakać kiedy czytałem "Ekskluzywne warunki eksportacji zwłok do chłodni".
W ogólnym rozrachunku nabiliśmy jakieś pięć kilometrów spacerując tam i z powrotem po mieście. W międzyczasie zahaczyliśmy o Kaufland, gdzie kupiliśmy pączki i tymbarka. Nie żebyśmy mieli jakieś przejawy Januszyzmu, ale kupiliśmy te pączki tylko dlatego, że wyszły taniej niż 1 zł za sztukę.
Moje obawy co do trudności ze zjedzeniem pączków okazały się niesłuszne, bo po zjedzeniu pączków poszliśmy jeszcze na kebaba. Chyba nie doceniłem naszych możliwości. Niestety - po wyjściu z kebaba, jeszcze przez kilka godzin ciągnął się za mną ten zapach... Ale ogólnie wypad uważam za udany, i mam nadzieję, że nie będzie ostatni w tym roku.
Hohoho, przejawy bycia gimbusem w liceum (xd) No nieźle ;)
OdpowiedzUsuń