Dzień planowaliśmy spędzić na pieczeniu ciasteczek u Sylwka <3 (Ja, Lena, on sam xd, Marciak i Natka). Umówieni byliśmy na 11:00, ale wstałem o 10:30 i musiałem się ogarnąć, wbić na PC na chwilę i lecieć po cukier waniliowy @_@
Akurat jak się wybierałem, zadzwoniła do mnie Lena, i razem z nią udałem się do GSu. Nasz GS jest OKROPNY!!!
Gdy już kupiliśmy - udaliśmy się pędem do Sylwka do domu, żeby upiec te ciastka, ale coś poszło nie tak - okazało się, że nie ma masła, i była wielka akcja - A może margarynę, - Idź do babci, - Chodźmy do sklepu, - Pożycz od sąsiadki, - Jedźmy na rowerze po masło!
I tak szukaliśmy rozwiązania przez pół godziny, aż tu nagle:
***
Normalnie krew mnie zalała ._. wg przepisu mieliśmy "posiekać masło z cukrem". Chyba nie chodziło im o ubicie masła ubijaczką do ziemniaków, ale cóż począć.
Następnie trzeba było wsadzić to na 1h do lodówki. W tym czasie jakoś się sobą zajęliśmy.
Niestety... Marciak i Natka musiały sobie pójść :/ i sami musieliśmy dopiec te ciastka. Wyszły ŚWIETNE! Ale mało ich było :/
Na koniec przypomnieliśmy sobie (nie wiadomo skąd) jak babka od plastyki nam mówiła, że trzeba rysować na boku kartki, aby nie marnować miejsca. Ekhm... jej teoria oszczędzania strasznie nam odwaliła...
No, a potem jakoś wróciliśmy do domu. Musiałem zapierniczać na OSTATNIE roraty~! I wiecie co się stało jak wróciłem do domu?!
Padłem @___@ No... jutro wigilia... trzeba przygotować psychę~!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem