28 lutego 2015

03. Najmniej produktywny dzień... EVER!

 Uch! Aż czuć w powietrzu, że ferie się kończą! Wczoraj TAK BARDZO nic mi się nie chciało, że z nikim się nie umawiałem. Cały dzień spędziłem przed komputerem, głównie oglądając jakieś Vlogi i odnawiając stare posty.


 W sumie to nie są one takie złe, ale słownictwo, gramatyka i logika zdań mogła by przyprawić o zawał każdego polonistę...

 Właściwie, to wczoraj miałem taką dziwną rozkminę.


 Nie mam zamiaru uczyć się we ferie, bo zaprzeczało by to wszelkim prawom wszechświata.

27 lutego 2015

04. Jestem wampirem. Straszne rzeczy się dzieją!

 Rany! Dzisiaj obudziłem się o 12:30! I cały mój misterny plan dotyczący wczesnego wstawania poszedł się j***ć.

 Kiedy się ogarnąłem, zobaczyłem na fejsie, że moi znajomi wybierają się do kina. To znaczy... chcieli się wybrać, ale w ogólnym rozrachunku wybraliśmy się tylko ja, Maddie i Nathalie.

 Do kina mieliśmy jechać z rodzicami Nathi. Najpierw jednak musieliśmy się dostać pod jej dom. Zawiozła nas tam siostra Maddie.

 Przy okazji - wstąpiliśmy pod kościół, bo rodzice Maddie chcieli oddać stary telewizor na złom, a pod kościołem była akurat jakaś zbiórka.


 Emm... tak. No więc kiedy już rodzice Nathalie nas tam zabrali, to pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy było pójście do sklepu po "prowiant" do kina. Teoretycznie nie można tam wnosić własnego jedzenia, ale wybaczcie... po co mam płacić 18 zł za cole i pop corn, skoro mogę zapłacić 20 zł za dwie paczki chipsów, dwa soczki i cole w puszcze..?

 Po "zakupach" poszliśmy kupić bilety. Przy okazji zauważyliśmy, że wszędzie w kinie są DZIECI! Cóż... może to dla tego, że wybraliśmy film o Spongebobie..? Ech...


 Cóż... napisał bym coś o tym filmie.

 Co mi się nie podobało: był skierowany do dzieci. Raczej nikt ze starszej widowni nie znajdzie nic dla siebie. Poza tym miał scenariusz podobny do serialu - praktycznie żadnego sensu.

 Co mi się podobało: grafika. To był jeden z najlepiej zaninowanych filmów na jakich byłem. Zarówno animacja klasyczna (wspaniałe przetworzona na 3D) jak i animacje CGI. A także wygląd postaci w CGI. Wiem jak bardzo można spaścić postaci w CGI, ale za te można jedynie pochwalić! No i muzyka. Może nie był to jakiś oskarowy soundtrack, ale jak na taką produkcję - świetny.

 Po wyjściu z kina musieliśmy szybko wydostać się z holu, bo seans się przedłużył, a przed salą czekali już ludzie na następny film.


 Później zrobiliśmy sobie mały tour the galeria. Nathalie poszła z mamą przymierzyć sukienkę na bieżmowanie, a ja i Maddie postanowiliśmy poszukać folii na mój telefon.


 Udało mi się kupić tą folię! Potem tylko dałem 5 zł za nałożenie i mój telefon wygląda jak nowy!

 ..:::A teraz uwaga!  Ogłaszam żałobę do wtorku:::..

 Jak wiecie nad poziomem językowym tego bloga czuwa niezastąpiona Hera. Lecz ostatnio miała nieprzyjemną wizytę w szpitalu, i teraz ma w ręce... wenflon...


 Złożmy hołd naszej przyjaciółce, która do wtorku będzie się męczyć [*] Hera! Wierzymy, że przeżyjesz...

// Słyszałem, że podczas snu możesz sobie wyrwać wenflon i będzie ci krew przez niego ciekła >_<

 OKEJ... mam nadzieję, że tego nie przeczytałaś... W każdym razie - zdrowia!

 Ten post piszę o piątej nad ranem. Może być dość nie ogarnięty.

26 lutego 2015

05. Jak nudno! Kariera muzyczna trwa...

 Post na super szybko:

Wstałem około 9:00, bo umówiliśmy się ze znajomymi na małe spotkanie. Niestety zapomniałem, że umówiliśmy się na 15:00, a nie na 13:00, więc teoretycznie mogłem pospać dłużej...

 Kiedy wszyscy przyszli - przypomnieliśmy sobie o naszym trollowaniu ludzi na Omegle. Bierzemy pudełko po butach, wkładamy tam poszewkę od poduszki, później dajemy tam lalkę i przykrywamy. Ustawiamy przed nią kamerkę, aby wyglądała realistycznie. Efekt jest zadziwiający.


 Serio! Raz sześciu facetów siedziało przed kamerką i dało się nabrać! To był SZOK!

 Kiedy znudziło nam się trollowanie - postanowiliśmy znów zostać raperami. Tym razem napisaliśmy rap o naszej miejscowości, a nawet zaczęliśmy robić muzykę!


Oto mała próbka. Haha! Szkoły muzyczne by pogardziły!

 Ostatecznie skończyło się na oglądaniu ciemnej strony YouTuba. Stwierdzam, że był to dość NUDNY dzień (w stosunku do innych). Trzeba zrobić coś fajnego zanim ferie się skończą!

24 lutego 2015

06. Czuje źle. Bolą mnie nogi.

 Ech. Ale straszny dzień! Totalnie nic mi się nie chce. Moi znajomi wyciągnęli mnie dzisiaj na łyżwy, ale to był lekki niewypał. MOSiR sprowadził nowe łyżwy do wypożyczalni...


 Co prawda zawsze narzekam na łyżwy, które dostaję w wypożyczalni, ale to co dostałem dzisiaj było OKROPNE. Coś czuję, że będę miał zaropiałe palce u stóp...

07. Wspaniała wycieczka. Chyba nie mam przyjaciół... SPECJALNY POST!

 Od pewnego czasu... Właściwie od dłuższego czasu umawiam się na spotkanie z tosterem. I bynajmniej nie chodzi tu o urządzenie z którego wyskakują tosty...

 Toster to znajoma, którą poznałem na na jakimś forum. Mieszka niedaleko ode mnie, a dzisiaj miała pojawić się w Bielsku Białej. Stwierdziliśmy, że skoro to całkiem blisko, to może się spotkamy?

 Problem w tym, że moi rodzice są tak zasiedzeni w domu, że dla nich wyjazd do Bielska to prawie jak wakacje, a jak się dowiedzieli, że chce tam jechać sam...


 Ech... niestety - moi znajomi nie dali rady dzisiaj nigdzie jechać. Jedni musieli iść nadrabiać msze w indeksie, inni byli poza domem, a jeszcze inni musieli jechać do ortodonty.


 No i w ogólnym rozrachunku wstałem około 9:30, bo liczyłem, że zdążę coś zrobić, i około 12:00 tata mnie zawiezie. Ech... ale jak to mój tata - jak zwykle musiało mu coś odwalić.


 I w ten sposób musiałem zrobić sobie maraton - 2 km na przystanek, aby zdążyć na busa. Ech... PORAŻKA. Ale czuję, że tata będzie miał przerąbane.


 Moja babcia czasami mnie rozbraja.

 Dotarłem na przystanek jakieś 10 minut przed busem, więc trochę poczekałem. Mało brakowało a bym do niego nie wsiadł...


 Na szczęście w busie nie było wielu ludzi, więc podróż minęła całkiem przyjemnie... I znów pojawił się problem - nie wiedziałem na którym przystanku wysiąść... Wysiadłem o jeden przystanek za daleko ;_; na szczęście nie było zbyt daleko. Później napisała do mnie Toster.


 Myślałem, że się załamię. Ostatecznie ulokowałem się na kanapie w kinie i z braku innych zajęć piszę tego posta.
W sumie nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że dopóki Siostra Teresa mieszka w Bielsku, to nic mi się tu nie stanie @.@


 W końcu Toster napisała, że już są w Bielsku. Poszedłem w miejsce w którym się umówiliśmy i czekałem.  W pewnym momencie podeszły do mnie dwie dziewczyny...

Mila: Kuba na początku nas nie poznał, więc musiałyśmy stanąć przed nim i pomachać mu przed twarzą. Ogólnie weszłyśmy do złego budynku i dlatego musiałyśmy przejść przez całą galerię...
 Ale kiedy już się znaleźliśmy, i gdy dotarło do nas, że my to my - zaczęliśmy chodzić i obmyślać "plan działania"


Mila: Ja najpierw chciałam iść coś zjeść, ale poszliśmy do Empiku

 Oczywiście - wejście do empika było porównywalne do pielgrzymki, gdzie trzeba było się zatrzymać przy każdym ołtarzu (czyt. Półce z książkami)

I wąchać świeczki zapachowe.

 I hejtować produkty Violetty...

Toster: Nie obyło się bez mojego stałego "kup mi (...)"

TOSTER CICHO SIEDŹ.  Mi się strasznie podobały półki z cekinami i brokatami, toteż musiałam te wszystkie pudełeczka wymacać. I te brokatowe kartki *_* Moje oczy zostały przez nie zgwałcone ;A;


 Ech... i to "czytanie" książek o Minecrafcie . Nie rozumiem - jak można pisać książkę na podstawie gry? @_@

Cii tam, były ukazane życiowe problemy w krainie klocków

I ten barwny opis stawiania pochodni co 30 klocków, oraz nasza piękna inscenizacja tego zdarzenia...


 Kiedy po naprawdę DŁUGIM czasie opuściliśmy empik - poszliśmy coś zjeść. Na miejsce posiłku wybraliśmy... KFC.

Tak się zagadaliśmy, że w końcu nie poszliśmy do kina xD. Gadaliśmy o wielu rzeczach: muzyce, Putinie, zakonnicach...

 I babeczka przy kasie okantowała mnie o frytki ;_;. 

"Smutna historia z mojego życia."

Byłem w KFC. Zamówiłem Stripsy, Krushera i duże frytki, ale w ogólnym zamieszaniu nie zauważyłem, że babka w kasie nie dała mi frytek na tacę </3

Kuba przez dobre 5 minut głośno zastanawiał się czy w końcu brał te frytki czy nie.

Usiedliśmy obok majestatycznego drzewa, które prawdopodobnie było mutacją Bonzai i Jabłonki...  Bonzai + Jabłonka = Bonzionka. Nawiasem mówiąc - z tego drzewa sypały się liście... ;_;

I wtedy Kuba zaczął mówić coś o zakonnicach, więc zaczęliśmy zastanawiać się... co należy powiedzieć, gdy się spotyka zakonnicę..?


Kuba zrobił pierwszy krok, by wstać od stolika, ale widząc że my nie zamierzamy jeszcze ruszyć dupy, postanowił jeszcze posiedzieć.

 Niestety odkryłem, że w moich spodniach widnieje wielka dziura. Nie mam pojęcia skąd się wzięła, ale utrudniała chodzenie. Musiałem chodzić jak pingwin, bo była po wewnętrznej stronie nogi...

 A po KFC poszliśmy na lody xD I gdy tak szliśmy, to przebiegł koło nas taki... dziwny typ...



Babka od lodów nie mogła długo zrozumieć, że proszę o 2 gałki lodów w rożku, mimo że wyraziłam się jasno xD


Nasze smaki fajnie się ułożyły,  tylko Kuba wszystko zepsuł biorąc mango zamiast maliny... Mimo że powiedział, że weźmie gałkę o smaku snickersa...

To skomplikowane... jak nasza druga podróż do empiku. Tym razem Toster postanowiła kupić książkę

Kiedy w końcu skończyliśmy zakupy - udaliśmy się do sklepu spożywczego...

Najpierw była niesamowita jazda windą! Zamiast iść po schodach, to czekaliśmy 5 minut żeby wjechać piętro wyżej w ciągu 3 sekund

To się nazywa lenistwo,  ale w spożywczaku zrobiliśmy dość pokaźne zakupy.

Składające się w moim przypadku wyłącznie z Dumli. A w przypadku innych z H2O i pepsi... Kuba cały czas martwił się swoją dziurą w spodniach i wstydził się kucnąć, by podnieść 10 gr, więc Marta mu musiała pomóc

Dziurawe spodnie... Jeszcze od wewnętrznej strony - istny dramat dla mężczyzny.

Kiedy opuściliśmy spożywczak - usiedliśmy przed fontanną. Kuba zaczął się chwalić jakąś szyszką...

To była WYJĄTKOWA szyszka. Dostałem ją od Siostry Teresy.

Była piękna!
...
...
...
Znaczy... ta szyszka xD

To znaczy, że zakonnica towarzyszyła nam na każdym kroku? ;-;

No, a jak? Ona ma moc większą, niż sobie wyobrażasz...

Siostra Teresa czy szyszka..?

...


Po skończeniu zakupów zeszliśmy pod fontannę na małą sesje zdjęciową. Wreszcie zrobiliśmy sobie selfie pod fontanną! I to wszystkimi trzema telefonami x3


Na każdym zdjęciu wyglądam jak koczkodan.
Cokolwiek to jest...

 Niestety już o 17:50 poszliśmy na busa... po czym zorientowaliśmy się, że mamy odjazdy z dwóch różnych przystanków... ;_;

Orientacja w terenie lvl Marta
Oczywiście nie obyło się bez uścisków po czym ja i Mila puściłyśmy się biegiem na nasz przystanek

Ale ogólnie wyjazd się udał! W wakacje NA PEWNO będzie więcej takich ;)