27 lutego 2014

No right, no wrong, no rules for me, I'M FREE!

 Haha! Wkleiłem kawałek tekstu piosenki do tytułu, i nie muszę się chrzanić :) Ten kawałek dobrze opisuje mój nastrój.




Sobota - 22.02.14


 W ostatnią sobotę odbyła się taka jakby "impreza". Takie urodziny bez okazji. Działo się naprawdę wiele. Na przykład graliśmy w butelkę na wyzwania. Cóż... zaczyna powracać moja wiara w ludzką kreatywność.


 Co prawda siedzenie z ufajtaną ketchupem podpaską nie było najgorsze, ale i tak warte opisania. Innym okropnym wyzwaniem było:


 To też jest trudne... przytulić się do kibla, i wyznać mu miłość, a przy tym się nie zaśmiać. Zawsze gramy w taką dziwną butelkę, na dziwne wyzwania. I muszę powiedzieć, że niektórzy są na serio dobrzy w wymyślaniu zadań.


 Gdy skończyliśmy tą "ekscytującą" grę, dziewczyny poszły na zewnątrz z psem. Chłopacy mieli przypilnować domu.


 Haha! Nie wolno z nas kpić :D. Oczywiście Natka nie śmierdzi, ale riposta była boska <3

 Chwilkę później dziewczyny wróciły ze "spaceru", i czekała na nie ciekawa niespodzianka.


Ciekawa opcja na imprezę. Rozsypać komuś po pokoju bieliznę. Oj, staczamy się xD


Niedziela - 23.02.14

 Dzień po naszej "imprezie" był raczej neutralny. Miałem w końcu iść do spowiedzi, bo muszę mieć na indeksie 9, a mam narazie 3. Czyli został mi miesiąc, żeby się wyspowiadać 6 razy. Wątpie, że mi się uda :CCC booo~! Nie wybierzmują mnie!


Poniedziałek - 24.02.14

Albo i wybierzmują. W poniedziałek zdałem ostatnią część pytań z katechizmu. To była okropna męka... Zwłaszcza przy moim księdzu...


 Strasznie mało osób zdało :C Ale pewnie i tak wszyscy będą dopuszczeni. Co po niektórych, to bym osobiście ekskomunikował, ale chyba jestem zbyt surowy...


Wtorek - 25.02.14

 Najgorszy dzień Świata!!! 4237 lekcji, i do tego zajęcia artystyczne. J a k  j a  n i e  l u b i ę  s z t u k i . Co z tego, że umiem rysować? (YHY! NA PEWNO!) Nie lubię zajęć artystycznych, i już. Prawie tak jak WFu...



Środa - 26.02.14

 Też nic nie było.

Czwartek 27.02.14

 Rozwaliły mnie takie 3 żule na przystanku.


21 lutego 2014

Czwartek i Piątek.

  Podczas pisania zastanawiałem się jak napisać "Piątek". Czy małą, czy dużą literą. Stwierdziłem, że z szacunku dużą.

 Przechodząc do ostatnich wydarzeń - nie działo się zbyt dużo. Skończyliśmy ten film pełnometrażowy na konkurs. I mam już spokój :D.

 W czwartek były walentynki szkolne. Odbył się z tej okazji szkolny konkurs karaoke.


  Raczej nie wygraliśmy, ale i tak było świetnie. Ogólnie to plan był taki: "Drzemy ryja do mikrofonu!" i z 30 osób - tylko 5 może darło :C

 A w ciągu tych dwóch dni mój ksiądz zdążył we mnie zwątpić... Raz, gdy Aga zadała mu ode mnie dziwne pytanie.


 Jestem nie normalny. Potwierdza się to w naszym walentynkowym planie.
 We walentynki opracowaliśmy świetny spisek. Razem z Leną i Marczą mamy znajomych. Oni szerzą do siebie sympatie (i to widać :D ) ale nie chcą się przyznać :3. Tak więc zrobiliśmy coś okropnegoooo...


 Wysłaliśmy 2 walentynki: Ona => On i On=>Ona. wyglądało to mniej więcej tak:


 Ale mieli miny xD To było the best EVER!

Potem szybki Piątek, jakoś przeleciał. Ogółem, to nie było zbyt dużo kontrowersji... może coś na angielskim...


 I laptop prawie dedł. Chcieliśmy zwalić wszystko na panią od chemii, bo wcześniej tam weszła.

...

Nie, okej... jakby co, to nic nie widzieliśmy.

 Następna ciekawa Akcja zdarzyła się wieczorem. Mieliśmy spotkanie w kościele (w związku z bierzmowaniem). I chyba po raz kolejny podpadłem księdzu.


 Znów zaatakował mnie tym wzrokiem, którym dekoncentruje mnie podczas zdawania xD a skoro on może mnie nim atakować, to stwierdziłem, że też będę "wredny" :3.

 W sumie to mój pierwszy ksiądz od dawna, którego da się polubić xD. Tylko, że wie wszystko o nas, i wykorzystuje to przeciwko nam. Krążą o nim takie historie, że jak czasami przez przypadek przeklnę, i się zorientuję, to mam przed oczami jego twarz jak mówi:
 "Przeklinasz..? A Może nie chcesz iść do bierzmowania?"

 I przez niego mam wyrzuty sumienia jak nie chcę iść do kościoła >.<  albo jak nie wysłucham kazania... Przez tą presję staję się zbyt dobry. 

19 lutego 2014

Środa - przemęczona

Tak bardzo nic się nie dzieje. Ostatnio dostałem hejta na asku :D Ciesze się, bo uważam, że do puki nie mam hejterów, to nic tak naprawdę nie osiągnąłem.

Co dzisiaj? Na języku polskim mieliśmy w ćwiczeniach zadanie:
"Popraw błędy." Tak więc: wszyscy poskreślali błędy i napisali nad przekreśonym wyrazem poprawnie.






Haha :D oto właśnie te równouprawnienia w szkole.

17 lutego 2014

Poniedziałek :C :( ;(

Hmm... przyznam, że jak na pierwszy dzień po feriach, to szału nie było. Zupełnie nic się nie działo. Na początek dnia usłyszeliśmy niezły dżołk...





Ostatecznie dzień zakończył się tym, że trzeba się uczyć na 3 sprawdziany, egzaminy próbne, bierzmowanie i przeczytać 4 nowele C:

16 lutego 2014

Ferie - zakończono

Kurcze... jestem po irytowany tym, jak szybko zakończyły się ferie. Ostatni tydzień minął bardzo... ciekawe. Sylwek odkrył bardzo ważną zasadę życiową.




Niestety poznał ją z własnego doświadczenia. Około 10 miesięcy temu pomagaliśmy pewnej pani przy stuleciu jej szkoły. Dziś pomagamy jej przy czymś innym...




I to było mniej więcej sensem II tygodnia ferii.


Czwartek 13.02.13

Szczerze mówiąc - przejęliśmy się tym konkursem. W środę ustaliliśmy ogólnie jak ma wyglądać nasz projekt, a w czwartek wzięliśmy się do roboty.





Musieliśmy nagrywać niektóre sceny po kilka razy, z powodu niektórych utrudnień, w stylu katar, dziecko...





Po całym dniu ciężkiej pracy z aparatem udaliśmy się do mnie, i zaczęliśmy montować całość. Wyszło nam to naprawde świetnie. Nasza prezentacja miała być zrobiona jako film - fragment programu TV.

Piątek 14.02.13 - Walentynki

Walentynki jakoś nigdy mnie nie ekscytowały. Nie tylko dla tego, że jestem singlem, ale nie lubię tej idei - jeden dzień w roku pokazywać, że się kogoś kocha. To tak, jakby mówić do mamy "mamo" tylko w dzień matki.

No, ale ja nie o tym. W Piątek byliśmy u naszej "pracodawczyni" pokazać jej co zrobiliśmy. Musiałem zerwać kilka nocy, ale opłaciło się.






Gdy od nich pojechaliśmy - nagraliśmy ostatnią cześć tej prezentacji. Tak więc po powrocie mieliśmy troszkę luzu. Przeznaczyliśmy go na odsysanie mózgu.




Jak dzień wcześniej wróciłem do domu i zacząłem dalej montować.

Sobota 15.02.13

Pobudka o 14:00 jest tym, czego nie lubię. Niestety przez ostatnie nocki byłem nie do życia. O 15:00 była w OK gala walentynkowa na której miała tańczyć Lena i Natka. Było świetnie, bo nieźle tańczyły, ale liczyłem na więcej muzyki klasycznej.

W połowie zrobili jakieś zajęcia ruchowe i kazali tańczyć z osobą obok której się siedzi. Ja trafiłem na babcię Leny...





W sumie nie było tak źle. Marzyłem tylko o tym, żeby się położyć w łóżku. Było to pierwszą czynnością jaką zrobiłem po powrocie do domu.

Niedziela - 15.02.14

Najgorsza niedziela jaką przeżyłem. Pech zaczął mnie prześladować juz o 3 rano, kiedy miałem zamiar pójść do WC. Po drodze zobaczyłem, że coś się świeci w pokoju siostry. Okazało się, że ojciec nie wyłączył TV. Musiałem przejść przez zgrzybicą podłogę tak, żeby nikogo nie budzić...





Niestety chwile później obudziła się babcia, wiec musiałem szybko się zamaskować, bo gdyby mnie zobaczyła, że nie śpię - zrobiła by ładnie piekło.




I w takiej pozycji przesiedziałem ponad pół godziny... Babcia spędza nocą dużo czasu w toalecie. Gdy już się wydostałem - popędziłem do mojego łóżka.
Obudziłem się około 13:00. Potem szybka kąpiel, pakowanie do szkoły, szybkie poprawki w naszej prezentacji, a tu trzeba jeszcze zrobić pewien napis na Bristolu, odwieść go do "pracodawczyni", zdążyć do kościoła i poodkurzać. Najbardziej pracowity dzień ferii jaki miałem...
Kurcze, dzisiaj byłem w innym kościele niż zwykle, i ksiądz miał jakieś wonty do mojego indeksu...





Chyba slyszał o legendarnym podpisie mojego księdza, bo od razu załapał z jakiej jestem parafii...

Idę się przygotować do szkoły :C

11 lutego 2014

Chce mi się coś napisać :3

 Normalnie cud, że mam ochotę napisać cokolwiek :3. Mam jakiś pomysł. W sumie to na komiksa, a nie na opis dnia xD. Może na początek taki... paradoks:


 Hmm... to takie moje wyobrażenie polskiej rodziny :3 U mnie w domu jest nie mniej paradoksalnie...


 Ciekawe, czy on na prawdę myśli, że to działa x3

`~~~`
Podziękowania dla 
za pomoc
przy problemach z rozmiarem obrazków
:3

10 lutego 2014

Niedziela i poniedziałek

 No, i połowa ferii za mną :/ już wkrótce się zacznie... na razie trzeba jednak korzystać z wolnego. W niedziele udało mi się załatwić świadkową na bierzmowanie... w końcu. Za to poniedziałek był okropnie niefortunny.



 Tak oto rodzi się we mnie agresja i chęć mordu. :3

9 lutego 2014

Weekend

 Sobota i niedziela jako-tako się udały. Rodzice pierwszy raz puścili moją siostrę na rower poza naszą ulicę! Muszę zapisać w kalendarzu...


 I jakoś się tak dziwnie nie martwili... Ale po akcji jaką zrobili wieczorem, mam na nich BFF (Big Foh Forever)...

 Po powrocie z rowerów wpierniczyłem całą pizzę, a tu nagle dzwoni mama:



 I oczywiście to JA musiałem zapierdzielać przez mróz i błoto za głupotę TATY. Po prostu uwielbiam...<3. Potem tatuś wrócił na rowerku, rozwalając go przy tym... >___>

8 lutego 2014

Koniec I tygodnia ferii

 Jak w temacie. Wydawało mi się, że 2 tygodnie, to tak długo, a tutaj już koniec pierwszego. Na szczęście jakoś znośnie mijają te ferie. W ten czwartek przekonałem się o inteligencji mojej siostry...


 Czasami przez nią nie wierzę w ludzkość.

 Następny dzień również nie był mega-ekscytujący. Rodzice wpadli do znajomych na kawę, piwo, ploty... takie tam spotkanie. Mieli omówić sprawę tego Xboxa. Niestety to wyjście pozostawi mi wiele mieszanych wspomnień.


 To było dość... dziwne. Chociaż jakby tak pomyśleć - w przedszkolu chodziliśmy na raz w piątkę sikać pod jeden krzak, i to było takie... naturalne... A teraz mam schizy jak widzę 69! Ten świat jest chory.

7 lutego 2014

Nie pożyteczne dziecko

 Pierwszy, drugi i trzeci dzień ferii był według mnie udany. Niestety czwarty i piąty to była totalna klapa... począwszy od pobudki o godzinie 12:00. Z braku jakichkolwiek zajęć musiałem zadowolić się grą w głupie gry na telefonie...




 I tak zlecił prawie cały dzień. Tylko wieczorem wyjechałem na chwilę z domu.

 Gdy wrocilem - w domu było rozpętane piekło. Moja siostra od 3 lat (jak nie lepiej) planuje kupić sobie Xbox' a, jednak rodzice zawsze mają jakieś "ale".





 Wczoraj już prawie byli nastawieni, że kupią, ale pod koniec dnia im się odwidziało, i stwierdzili, że muszą pogadać z kimś, kto się zna...




Jednak rodzice nadal nie są przekonani. Będą musieli to skonsultować jeszcze raz, ale coś mi się zdaje, że będzie taka akcja jak z blu-rayem, frytkownicą i skuterem... :/

5 lutego 2014

Kill it go, kill it Go! The kids can't back anymore!

 Jestem oburzony tokiem wydarzeń dzisiejszego dnia. Od listopada planuję pójście do kina na <Tu-du-dum>
 Niestety jak już wcześniej pisałem - moi znajomi są LENIWI więc moje marzenia prawie legły w gruzach. Stwierdziłem, że i tak pójdę, więc wziąłem siostrę (tak... musiałem... ._.) i pojechałem z nią. Pod kinem czekał na nas jeszcze jeden znajomy.

 Może wystawię recenzję filmu:
Frozen - ★★★★☆
1. gwiazdka za fabułę,
2. gwiazdka za postaci,
3. gwiazdka za efekty
4. gwiazdka za ścieżkę dźwiękową
5. brak gwiazdki za Libre Soy pod koniec -,-

 Na filmie było dużo osób, ale wystarczyły trzy dzieciaki, aby odechciało mi się wszystkiego...

 Po co przychodzić na film, gdy zna się go na pamięć?! Po pewnym czasie te dzieci zaczęły mnie na prawdę irytować... postanowiłem zrobić im pewną aluzję...

Chyba to wzięły do siebie, ale nie na długo... po jakimś czasie znów się zaczęło...


 Ale i tak najgorsze rzeczy działy się później. Najdramatyczniejsza scena w filmie: główna bohaterka zmienia się w kawał lodu, może umrzeć, wszyscy płaczą, a tu nagle:


 Jednak nic nie było tak straszne, i okropnie sadystyczne, jak to, co zrobiły te dziecka pod koniec filmu na napisach końcowych:

 Taa.. nie, że miałem przez nie złe zamiary, ale najchętniej wcieliłbym się wtedy w Elsę (walić spudnicę! Zabić dzieci!)


 Tak, wiem, że nie jestem normalny Q v Q to chyba wada nabyta. Na koniec dodam że naprawdę warto iść na ten film.