21 marca 2014

Coś mie wzięło.

 Coś mie wzięło, i zrobiłem coś "pożytecznego".

 Po pierwsze. Zauważyłem coś ciekawego na FB:

Przypadek? Nie sądzę...

 Trochę mi się nudziło, więc zrobiłem GIFa :D Mam nadzieję, że nie wyszedłem z wprawy


A na koniec tygodnia...

 Witam wszystkich!
 Dzisiaj pierwszy dzień Wiosny. To nakłania do wielu refleksji. Na przykład: "Czy wypada posprzątać w pokoju?". Odpowiedź na to pytanie pojawiła się dość szybko.




 ZAWSZE na wiosnę pojawiają się u mnie w pokoju małe pajączki. Niby nic, ale są wkurzające. Np: gdy rano zostawiam paczkę orzeszków na stoliku, a po powrocie ze szkoły widzę takiego obok niej...






 Najlepszym sposobem na nie jest wywieszenie lawendy na oknie. Tylko, że idzie się porzygać od zapachu, ale chyba lepsze mniejsze zło.

 Zazwyczaj pierwszy dzień wiosny oznacza jedno - W A G A R Y. Ja jednak nie gustuję w eg typu rozrywkach. Wolałem iść do szkoły. Musiałem napisać sprawdzian z historii. Nie poszedł mi źle. Haha~! Babka strzeliła świetnym tekstem.





Po historii był język Polski. babka stwierdziła, że skoro jest tylko pięciu chłopaków, to pójdziemy do sali multimedialnej.

 I tak oto w chwili obecnej siedzę drugą godzinę (niemiecki) przed komputerem, oczekując na Angielski. Nauczyciele stwierdzili, że skoro z całek klasy jest tylko 5 osób, to zrobią nam 2 lekcje na komputerach. Ciekawa metoda.



 Następnie czeka mnie akademia i... p i ą t e k < 3

18 marca 2014

Poniedziałek i wtorek.

 Witam wszystkich tu zgromadzonych. Ten tydzień zaczął się wyjątkowo pechowo. Nieszczęście zaczęło mnie prześladować zaraz po dotarciu do szkoły.


 Potem było tylko gorzej. Dostałem kolejną pałę z chemii, więc zaraz będę miał 4 pały na czysto! To naprawdę okropne uczucie.
 Kilka lekcji później - na EDB mówiliśmy o takich rzeczach jak odmrożenia. Było to dość ciekawe, do puki nie wpisałem tego hasła do grafiki Google... NA PRAWDĘ nie polecam...
 Kolejna dawka pecha dopadła mnie pod koniec dnia...


 Po prostu uwielbiam tych ludzi od zastępstw.

 Wtorek był względnie ciekawy. Mieliśmy tylko 3 lekcje (Matematyka, WF i Angielski) a potem wyjście na Film. Matma minęła w miarę spokojnie. Na WF ćwiczył tylko 1 chłopak z naszej klasy... A zamiast angielskiego - były jakieś zajęcia o logistyce... Moja mina przez całą godzinę:


 Około 10:00 poszliśmy na film pt.: "1000 razy silniejsza". Szczerze - nie podobał mi się. Zrozumiałem z niego tyle, że była dziewczyna, która chciała z innych dziewczyn zrobić babo-chłopy, ale jej się nie udało.


 Pod koniec dnia wyszło jeszcze coś ciekawego. Dowiedziałem się, że powiedziałem mamie, że pewien chłopak kurzy na przystanku, a moja mama zadzwoniła do jego mamy, by jej to powiedzieć. Czaicie to?


 Haha! Nie ;_; Pewnie wrócę kiedyś do domu pobity za żywota... Ech... jak na razie żegnam wszystkich.

16 marca 2014

Hura ja :D

 Witam wszystkich tej pięknej niedzieli. Przepraszam za stan tego posta, ale jestem padnięty po wczoraj...



 Wstałem z okropnym bólem głowy, takim, że zaraz po wyłączeniu budzika wróciłem do łóżka. To przez tę sobotę.

 Od rana w sobotę były przygotowania do spotkania towarzyskiego. Zaznaczam, że nie była to impreza, tylko spotkanie towarzyskie. Nie ma to, jak mieć urodziny w czasie Wielkiego Postu...



 Musieliśmy wywrócić cały dom do góry nogami, żeby poprzenosić stoły, krzesła itp. Około 16:00 mieli przyjść goście. Wszystko było gotowe, ale nie przewidziałem, że przyjdzie pięciu na raz.



 Szybko zebraliśmy się jednak wszyscy. Zostało odśpiewane chwalebne "Sto lat". Poczułem się mniej więcej tak:



 Potem przez dłuższy czas nie mieliśmy pomysłu co robić. Doszło do tego, że zaczęliśmy się wszyscy kłócić. Musiało minąć trochę czasu, póki się nie ogarnęliśmy, i nie znaleźliśmy odpowiedniego zajęcia.

 Zaczęliśmy grać w jakąś grę karcianą, w której chodzi o to, że jest 7 czarnych kart i 1 czerwona. Rozdaje się 1:1, i kto ma czerwoną, ten jest "zabójcą". Zabójca mrugając 1 okiem do osoby - zabija ją. Aż reszta nie odkryje kto nim jest.



 Potem graliśmy w inną grę... nazywała się... "Mafia"..? Chodziło o to, że wszyscy zamykają oczy, prowadzący wybiera 2 osoby z mafii, i 1 policjanta (tylko mafia wie, kto jest mafią). Potem typują osobę do zabicia, a policjant typuje osobę do ocalenia (wszystko na oślep). I tak aż nie odkryje się kto jest mafią.



 Potem przeszliśmy na najprostszą formę rozrywki - zawiązaliśmy jednej osobie oczy, zgasiliśmy światło, i miała nas złapać. Demolka w domu na bank, ale było świetnie <3

Niedziela 2014-03-16

 Właśnie dziś nastąpił ten "upragniony dzień"...



 Tak. Jestem pesymistą... od 16 lat. :3

 Niedziela była okropna wstałem ze strasznym bólem głowy... Nie byłem w stanie wstać na mszę do nas, bo zaraz po zgaszeniu budzika padłem z powrotem na łóżko. Chciałem upiec ciasto drożdżowe, ale ciocia napisała, że wpadnie. To było najszybciej zjedzone ciasto w moim życiu. 80% brytfanki w 15 minut. Myślałem, że się porzygam...

 Wieczorem musiałem jechać na gorzkie żale... ostatni raz nie wstaję do nas, ostatni raz!



 Czy wszyscy staruszkowie emitują TYLE ciepła? Myślałem, że tam umrę...

 Gdy to wszystko się skończyło, wróciłem do domu posiedzieć z pięćdziesięcioma ciotkami... Masakra, ale ostatecznie dzień minął dobrze :)

14 marca 2014

"[...] Któż to wie? Co przyniesie jutro mi, Ten za łukiem rzeki świat..."

Witam!


 No, cóż :3. W końcu mam odrobinę czasu. Napiszę coś dłuższego.

 Otóż: piosenka (której tekst jest w tytule) zachęciła mnie do częstszego wychodzenia na rower. Nie wiem dlaczego, ale po prostu mnie motywuje. W poniedziałek na przykład udało mi się strzelić ciekawą fotkę.



 Współczuję tym LENIWYM osobą, którym nie chce się nigdzie wychodzić. U nas jest tak pięknie... ale wygląda jakby była jesień. W sumie to nie najgorzej.

 W poniedziałek - jak można się domyślić - zaczęliśmy lekcje informatyką. Cała klasa była w popłochu...


 Taa... przepisywanie zeszytów ćwiczeń z chemii. Lovki <3 Przy okazji zorganizowaliśmy dziewczyną spóźniony dzień kobiet, ale myślę, że były zadowolone.


 Dostały od nas takie kartki ze swoimi i naszymi zdjęciami. Wsadziliśmy je do zeszytów z wypracowaniami, więc miały niespodziankę.

 Cały sens tej akcji z zeszytami do chemii odszedł w siną dal, gdy na chemii usłyszeliśmy:


 Przynajmniej nie będziemy musieli się hędożyć w przyszłym tygodniu.
 W międzyczasie była jeszcze religia. Muszę szybko ogarnąć trzecie imię, bo jak nie, to mi dadzą imię po świadku... Jakub Józef Ewelina... niezbyt refleksyjne...

 Po szkole (nie wiem, czy we wtorek, czy w poniedziałek) było tak ładnie, że musiałem gdzieś wyjść. Wtedy zrobiłem to pierwsze zdjęcie. Przy okazji zabraliśmy się ze znajomymi na rolki. Powie jedno: ZŁY POMYSŁ

 Sylwek był po raz pierwszy od DŁUGIEGO czasu na rolkach. Radził sobie z jazdą, aż do momentu, kiedy potknął się o krawężnik i wywalił...


 Tak właśnie pomogła mi wielka "Edukacja dla Bezpieczeństwa". Może i wiem jak radzić sobie z półumarłymi, ale nie wiem co zrobić, gdy ktoś się dławi.

 Reszta tygodnia nie minęła zbyt atrakcyjnie. Udało mi się strzelić kilka fotek:


 Prawda, że nieźle? Jedyne co poprawiam, to kolor w GIMPie.

 We czwartek było ciekawie. Nie ma to, jak siać popłoch na lekcji... i Aga, która śmieje się, że napisałem w zeszycie:
Miało być:
Jezus pocił się krwią, co zostało udowodnione medycznie. 
Co napisałem: 
Jezus pocił się potem, co zostało udowodnione medycznie.
I całą lekcje się ze mnie wyśmiewała... 



 Ostatnio odkryłem coś, co pozwoli mi łatwiej żyć:



 Zły sposób na rozmowę z księdzem:




 Dobry sposób na rozmowę z księdzem:




 Pod koniec dnia we czwartek musiałem jechać do mojej cesarzowej, aby złożyć jej życzenia urodzinowe. Przy okazji strzeliłem jeszcze kilka zdjęć.



 I jeszcze trochę spamu.




Sobotni poranek zaczął się mniej ciekawie...  byłem w łazience, chciałem umyć zęby:



Idę.

8 marca 2014

Sobota

Wczorajszy dzień dał mi trochę do myślenia. Tak więc tamtego wieczoru poszedłem spać z wieloma refleksjami. Rano - nie wiedzieć dlaczego - obudziłem sie WCZEŚNIE I WYSPANY. Mój plan na dziś : odwiedzić fryzjera i iść na rower. Trzeba się troszkę urobić przed tą kolonią. Dlatego zaraz po przebudzeniu powiedziałem tacie, że chce do fryzjera. Okropnie mnie owa fryzjerka wkurzyła.



 NIE MOGŁA się powstrzymać i MUSIAŁA napsikać mi 1.000.000 hektolitrów wody do ucha. Ech...

Wieczorem... a raczej południem wybrałem się na Rower, tą samą drogą, co zwykle. Odbyła się PRAWIE bez niespodzianek, prócz tego, że gdy przejeżdżałem obok pewnego starego wiaduktu, zobaczyłem, że pali się pod nim trawa. W sumie niewiele trawy się paliło. Postanowiłem "interweniować". Znalazłem starą, pustą butelkę, a obok była kałuża.



 Niby udało mi się coś podgasić... wiem, że powinienem zadzwonić po straż, ale przy moim szczęściu jakby dojechali, to akurat by wygasło. Zacząłem krzyczeć:



Niestety - nikogo tam nie było. Pojechałem wiec do pierwszego domu w pobliżu, gdzie uslyszalem:



Nie byłem usatysfakcjonowany, ale zostawiłem to, i pojechałem dalej. Po drodze rozwalił buta i spodnie. Mama się wścieknie. Ale cóż, kazała mi tylko nie pobrudzić. Tak więc myślę będę dobrze.

Po drodze ogarnąłem kilka NAPRAWDĘ fajnych miejsc. M.in jakąś polanę koło jeziorka. 




Ale również pojechałem w stare, znane mi miejsca. Kocham godzinami przesiadywać kolo mostku koło pewnego jeziora.

Dzisiaj siedziałem tak około 45 minut. Mialem natchnienie na pisanie, i wydaje mi się, że skleiłem całkiem porządny wpis.




Po 45 min zamarzła mi... ekhm...  sempiterna. Musiałem jechać do domu nie czując tyłka. Na całe szczęście w domku czekała wanna Q v Q

Tylko rodzice mieli jakiś odpał o te zepsute spodnie i buta T^T zrobili gorszą aferę, niż wtedy, kiedy rozwaliłem pedał od roweru.

7 marca 2014

Koniec tygodnia :3

 No cóż... ten tydzień jak się zaczął, tak skończył. Nie minął jakoś ZBYT okropnie. W szkole mamy teraz jakąś "ewaluacje" i wszyscy stają na łbie przez to...



 Nawet papier toaletowy kupili <3
***
 Mam dowody na to, że chłopacy z mojej klasy są chorzy. Pierwszy przykład - czwartek:



 Czyż to nie chore? Zauważyłem, że ostatnio nauczyciele zaczęli mieć "lepsze" podejście do uczniów, tzn: zaczęli mieć POCZUCIE HUMORU.



 W piątek był sprawdzian z historii, ale pech chciał, że zaspałem -,- i tak bym gó#no napisał... :C takie życie.

 I sprawdzian z niemieckiego... i lekcja otwarta z fizyki... za dużo wszystkiego. DOSTAŁEM 6 Z FIZYKI!!! W sumie cała klasa dostała 6 za nic :D



 Okropne.

 Dzisiaj było spotkanie dla młodzieży do bierzmowania. Miało się zacząć spowiedzią o 16:00 i skończyć o 20:00 :/ ale zeszło szybciej. I było O WIELE ciekawsze niż inne.



 Śpiewanie <3 Naprawdę świetny klimat zrobili. Zgasili światło i zapalili świeczki. Niestety mam w klasie pewnych... hmm:



 Nie wiem, czy "debil" to odpowiednie określenie dla tych osób, ale jestem po spowiedzi, i nie chcę tu wylewać potoku negatywnych epitetów/

4 marca 2014

Arabowie.

 Zapomniałem dopisać czegoś, co zaciekawiło mnie strasznie na WDŻ. Mianowicie: co się stanie, jeżeli arabka popełni jakąś zbrodnię?


Parszywy wtorek

Wiem, że piszę to co tydzień, ale napiszę jeszcze raz. NIENAWIDZĘ WTORKÓW. Zwłaszcza, jeżeli dostaje się przy nim ochrzan. :/

Zaczęło się jak zwykle matematyką. Gadaliśmy o rozwiązywaniu zadań egzaminacyjnych. Na przykład o wykluczeniu błędnych odpowiedzi, albo zaznaczaniu najprawdopodobniejszej. Ale ja to zrozumiałem jako OSZUKIWANIE na egzaminach. Jak inaoczej nazwać nie rozwiązywanie zadań, tylko STRZELANIE? Najlepsze było, gdy babka zapytała się jaki MY mamy sposób na rozwiązywanie zadań...




Co do wspomnianej wcześniej afery -była akcja o ostatnie zachowanie na WOSie. Ogółem to całej klasie się oberwało za trzech debili. Wychowawca czepiał się, że im na takie akcje pozwalamy... kazał nam zatem interweniować DOSADNIE, ale mam wrażenie, że to się na wiele nie zda...

Na koniec mieliśmy jeszcze Wychowanie Do Życia W Rodzinie. Po raz pierwszy od wielu lat (od klasy 4 podstawowki) poruszono CIEKAWY temat, a mianowicie zboczenia, fetysze, zaburzenia i takie tam. Oby cały WDŻ był taki, bo nie chce marnować 1h życia na słuchaniu aluzji do czegoś, co wiemy od dawna.


3 marca 2014

Weekend





Weekend zleciał niezmiernie szybko. Zapomniałem napisać o sytuacji, która rozbawiła mnie w czwartek:



 W czasie powrotu do domu napadł nas kanar w autobusie. Niebyt miłe uczucie, chyba, że w autobusie jest odjechany facet po 30-tce w moro.



 Mina tego kanara była bezcenna <3 Więcej takich ludzi na świecie jak 30tek w moro.


 Piątek - 28.02.14
 Ekhm. W Piątek na kółku matematycznym, gdy przyszła po coś pani od polskiego, strzeliła mistrzowskim tekstem.
 Tego dnia byłem omówiony z Agą. Miałem do niej przyjść po raz pierwszy od 3 lat ;~; tak, wiem... wiocha.
 Po przyjechaniu zjedliśmy kisiel, uprzednio kupiony w centrum. (NIGDY NIE JEDZCIE JABŁKOWEGO KISIELU!!!) Posiedzieliśmy trochę, ale że była ładna pogoda - wybraliśmy się na spacer z psem. Gdybym nie wiedział, nigdy nie pomyślałbym, że jest luty.
 Gdy skończyliśmy spacery i zabawy w rzucanie kamieniami w butlę po ludwiku (nie pytać) Udałem się do domu. 

 Wróciłem około 17:00, a o 18:00 mieliśmy "spotkanie młodzieży" w naszym kościele. Obawiałem się, że będzie to wyglądać tak, że przyjdzie jakiś starszy ksiądz, i będzie przez 1h przynudzał. Ale było dobrze.

 Biedny on przy nas [*]


Sobota - 01.03.14

 To już druga sobota, w czasie której organizujemy Imprezę. W tę sobotę było wyjątkowo... odmiennie. Jakoś nie działo się zbyt dużo.


 Stworzyliśmy piosenkę o naszej cesarzowej i zaśpiewaliśmy ją. Brzmiała ona jak modlitwa do złego ducha ._.

 Chwilkę później mieliśmy jeszcze większą fazę na śpiewanie...



 Darliśmy ryja na maxa. Normalnie nie lubię dreć ryja, ale czego się nie robi dla rozwoju kariery muzycznej 3)

 Przy okazji zrobiliśmy zbiór wszystkich dziwnych tekstów, jakie wypowiedzieliśmy odkąd się poznaliśmy:

Przypisy:

 "Kuba pomóż!"
 Tekst wypowiedziany przez Marczę, gdy biła Natkę w kiblu na podłodze. Zostało to nagrane.

 "Natka ROZLAŁAŚ!"
 Tekst wypowiedziany przez Marczę, gdy Natka rozlała picie na podłogę. Zrobiliśmy w tym momencie fotke, na której wyszła... wyjątkowo...

 "To twój cycek Natka"
 Dzieje tego tekstu spisane są tutaj: Imprezowo.

 "To jest dywan"
 Tekst wypowiedziany przez Marczę, gdy Kacper usiadł na poduszce, a ona myślała, że to dywan. I kłóciła się, że poduszka to dywan.

 "Oh, Oh, Oh, Cholera!"
 Tekst wypo... okej... każdy wie już, że przez Marczę, gdy spadł jej kamień, i wydała potrójny... odgłos upojenia z pięknym "Cholera" na końcu.

Niedziela i poniedziałek minęły wiele bardziej nudno. W niedziele W KOŃCU udało mi się trafić na spowiedź. Tyle, że dostałem tygodniową pokutę, i i tak nie mogę iść do komunii .__. dodatkowo ksiądz zapomniał długopisu i kazał mi iść podpisać spowiedź po mszy w zakrystii. Po mszy go tam nie było >___________>

Poniedziałek... Jak zawsze do bani... w mojej klasie są takie [ZOBACZ OPIS TYCH OSÓB], że zaczynam tracić szacunek do większości ludzi...
 Np: Idzie sobie dziewczyna chora psychicznie i fizycznie:


 Świat jest prawie tak zły jak internet...