30 września 2018

Puk, puk! To ja! Jesienna chandra!

  Początkiem września postanowiłem zakończyć pracę. Mówi się, że po maturze następują najdłuższe wakacje życia, a ja nie wiem czy miałem w tym czasie wolne chociaż dziesięć dni... Postanowiłem poświęcić ten czas na oglądanie Netflixa i kolejne wypady do Krakowa

  Odwiedziłem tam Lucy. Szczęściara załapała się na mieszkanie u jakiegoś wujka i nie ma tych problemów związanych z poszukiwaniem mieszkania co ja... Chociaż ja przynajmniej będę miał sprawny piekarnik...


  Odwiedziłem również moich przyszłych współlokatorów, bo stwierdziliśmy, że fajnie byłoby się polubić zanim ze sobą zamieszkamy. Któregoś weekendu poszliśmy razem do kina na "Zakonnicę" przez którą zawalił się mój piękny wizerunek serii filmów z Warrenami... Serio, takiego spadku poziomu chyba nigdy nie widziałem.


  Byliśmy też w teatrze. Właściwie nie wiem na czym. Były to przypadkowe występy artystyczne, niby to trochę spektakl, niby rewia, niby pokaz, ale w sumie było spoko. Sednem programu było to, że wszyscy aktorzy byli mężczyznami, więc było to w sumie takie "Drag Queen Show". Przy okazji spełniłem jedno z moich odwiecznych marzeń:


  Tak, jakkolwiek źle to zabrzmi - zawsze marzyłem o tym, żeby zobaczyć sobowtóra Maryli Rodowicz na żywo.

  Przez resztę miesiąca naprawdę nie zrobiłem niczego pożytecznego I JESTEM Z TEGO DUMNY. Stwierdziłem, że najwyższy czas się poopierdalać i nadrobić zaległości w książkach i serialach.


  Początkiem września odbyły się tak zwane "Dni Oświęcimia". Jacyś artyści - mniej lub bardziej znani - przyjeżdżali do tegoż miasta i dawali koncerty na które był wstęp wolny. Jedna z koleżanek z którą chodziłem do technikum miała w tym samym czasie urodziny. Stwierdziliśmy, że połączenie koncertu z urodzinami to idealna okazja do grupowego chlańska!


  W ogólnym rozrachunku udało nam się nabić kilka procentów do krwi, iść na koncert i jeszcze bezpiecznie wrócić do domu. Wieczór uznaliśmy więc za udany!

  Teraz cały czas myślę o mojej wyprowadzce. Najbardziej jest mi przykro, że w ogóle nic mnie tutaj nie trzyma. Serio, nie czuję na tyle silnego przywiązania, żeby chcieć zostać tu, w swoim rodzinnym domu... Dopiero co skończyłem pracę, zaraz się wyprowadzam, chciałem w międzyczasie popracować nad starymi projektami, w Krakowie ludzie z mojego rocznika organizują już spotkania...

  Mam stanowczo za dużo rzeczy na głowie. Od tego wszystkiego dostałem jakiejś destabilizacji pracy jelit i od kilku dni siedzę, łykam leki, i płaczę nad swoją gównianą przyszłością. I głównie to jest powodem dla którego napisałem te kilka postów. Liczę na to, że następne będą napisane pod wpływem nieco bardziej pozytywnych emocji.

K. Tekst: Wrzesień, Obrazki: Październik (2018)


OGŁOSZENIE!

  Jeśli jesteście ciekawi co dzieje się u mnie na bieżąco, to polecam obserwować moje story na Instagramie. Spokojnie, wrzucam jedno zdjęcie na trzy miesiące, więc nie będziecie mieć spamu. +Przez Instagram najczęściej odpowiadam na wiadomości, więc jeśli macie jakieś sugestie, pytania czy skargi, to proszę bardzo:

 Instagram


  Zachęcam was również do wzięcia udziału w mojej Facebookowej ankiecie, bo będzie bardzo pomocna przy pisaniu postów w przyszłości. Z góry dzięki!



(Trzeba kliknąć w to logo Fejsa,
żeby przeniosło do właściwego posta z ankietą 👇 XD)