17 lipca 2014

Wakacje - 25% zakończono

1/4 wakacji za nami, a ja juz jestem mega rozleniwiony. Od Dawna wiedziałem, że po 21:00 ciężej mi się myśli, ale w poniedziałkowy wieczór to już przerosło wszystko.

Postanowiłem, że zrobię sobie ciasto drożdżowe. Wyciągiem półlitraczek, żeby nalać tam mleka.



Mało brakowało, a nasypał bym drożdży do oleju! Stwierdzam, że Magda Gessler nie była by dumna z moich zdolności kulinarnych. Zwłaszcza po tym, co było potem.



Od dzisiaj muszę zacząć spędzać produktywniej czas.

Wtorek

Tego ranka mieliśmy umówione spotkanie u Sylwka. Nie mieliśmy konkretnego planu, więc skończyło się na oglądaniu Baśki, Grażyny Żarko, i innych. Sylwek dostał od nas maskę z podobną pewnej polityczki. Jako pamiątkę z wakacji.



Ten prezent był wyjątkowo trafny. Widać rośnie nam polityk... Chociaż rozporządzać pieniędzmi nie umie.



Szczerze mówiąc, znalazł całkiem fajną ofertę wakacyjną. Jedzie się do Anglii, mieszka u angielskiej rodziny i po prostu żyje się między Anglikami. Taki obóz językowy. Ale 7000 zł na tydzień bym nie dał.

Resztę dnia spędziłem na komputerze. Błądziłem po internetach, ale nic ciekawego tam ostatnio nie ma.

Środa

Po PoolParty u Marczy przyszedł czas na PoolParty u mnie. Umówiliśmy się na 16:00. Niektórzy byli punktualni... inni mniej...



Gdy wszyscy dotarli nawpychaliśmy się borówek, malin, napąpowaliśmy materace, wyczyściliśmy basen i zaczęło się piekło.



Przy okazji zrozumiałem, że Istnieją ludzie, którzy są o wiele mniej dowartościowani niż ja. Szczerze mówiąc...



...szczerze mówiąc mam wrażenie, że przydała by się tu pomoc szkolnego psychologa. Chociaż jak sobie tak przypomnę odpały z naszą panią pedagog (którą nazwaliśmy Pedagoczką), to wątpię w pomoc.



Zastanawiam się, jak będzie w technikum... w podstawówce myślałem, że w gimnazjum będzie lepiej. Ale po tym, co przeżyłem, obawiam się, że nie dotrwam zdrowo do matury.

posted from Bloggeroid

15 lipca 2014

Ach, ten czas wolny...

 Jakże wspaniale jest mieć wolne! Ale przyznam szczerze, że człowiek się psuje przy zbyt dużej ilości wolnego czasu. Na przykład dzisiaj: postanowiłem, że wstanę około 9:00. I muszę przyznać, że bez motywacji, to jest ciężko...



 Muszę się nastawić na coś bardziej rozwojowego. Ogólnie, to mam taki plan:
 7:00 pobudka
 do 10:00 coś konstruktywnego. Blogowanie, grafika, książki...
 do 14:00 siedzenie w basenie... (popołudniami w moim pokoju jest około 30◦C - 40◦C, więc komputer odpada)
 od 14:00 Trudne Sprawy, Dlaczego ja?, Szpital, i te sprawy...
 około 16:00 chętnie wyszedł bym ze znajomymi, ew. samemu na rower.
 około 21:00 powrót, i o 24:00 sen <3

 Może się uda. Dzisiaj tak przykładowo o 16:00 byliśmy u Marczy na basen - party. Muszę przyznać, że było bardzo ciekawie... Poza tym, że ktoś zrujnował moje dzieciństwo.



 Mieliśmy straszną bekę z tego umawiania się. Nie wiem dlaczego, ale postanowiliśmy się wcielić w role osób duchownych.



 Ryje banie, czyż nie?
 Jutro postaram się coś napisać. WoW. Mam nawet pomysł na komiksa!

13 lipca 2014

Po wczasach...

 Ech... to było najkrótsze 10 dni w moim życiu. Było tak pięknie, ale już koniec. Poznałem wielu wspaniałych ludzi. To przykre, że jeżeli ich spotkam, to prawdopodobnie dopiero za rok.

 Dojazd był spokojny. Właściwie, to większość drogi przespałem. W autobusie panowała moda na zdjęcia przez sen.



 Na całe szczęście ja śpię z ZAMKNIĘTYMI ustami. Niektórzy nie mieli tyle szczęścia, i zrobiliśmy im nie lada sesję zdjęciową. Współczuję tym ludziom, gdy nadejdą ich urodziny.

 Na następny dzień musiałem jechać do lekarza po zaświadczenie, że mogę uczęszczać do szkoły na wybrany przeze mnie kierunek. Rany... przychodnie lekarskie mnie przerażają...




 Nieno spoko, ogólnie to nic nie mam do lekarzy, ale tylko do tych, którzy robią Roentgen'a, bo nie mają pośredniego kontaktu z moimi wnętrznościami przez ostre narzędzia.

 Po zdobyciu zaświadczenia skoczyłem od razu do szkoły, by je dostarczyć. Nie wiecie, jakiego szoku doznałem, gdy czytałem tablicę ogłoszeń. Znalazłem moje nazwisko na liście...



 Szybki oddech, bicie serca jak kołatką, zawał na miejscu...

...

*Chwilę później



 Kamień z serca. Okazało się, że nie przyjęto jakiegoś chłopaka, który miał takie samo nazwisko jak ja. A ja się poważnie wystraszyłem. Pierwsza myśl: co powiedzieć rodzicom?

 *Wiem że jest Nierzyjęto. Powinno być Nie przyjęto. Klawiatura i GIMP nie współpracują. Przepraszam bardzo.

 Następny dzień - to jest sobota minął raczej pracowicie. W piątek pisała Natka, że w sobotę o 10:00 wpadnie zgrać sobie zdjęcia z koloni...



 Najszybsza pobudka w moim życiu. Niestety zakończyło się na tym, że Natka nie przyszła. Tyle snu poszło na straty...

 Inna rzecz:

 W lipcu - dokładnie 9 miesięcy temu byliśmy na urodzinach Sylwka. Tam poznałem Marczę. Gdy u niego byliśmy - czytaliśmy różne "beki" z internetu:



 W tym dniu graliśmy w różne głupie gry... Tak wypadło, że ja i Marcza mieliśmy za zadanie przytulić się. Do tej pory mamy bekę z "ciąży", w którą zaszła. Teoretycznie dzisiaj miała termin. Ale cóż... nie miała brzucha. Pewnie to była ciąża pozamaciczna w kolanie.

 Późnym popołudniem stwierdziliśmy z siostrą, że chcemy odwiedzić empik. Najbliższy jest około 80 kilometrów od nas, więc trzeba było prosić o transport. Musieliśmy wykosić cały ogród... Nie cierpię kosić. Jestem uczulony na trawę... to dla mnie udręka.

 W empiku uświadomiłem sobie, że jestem wstecz z czytaniem książek. Zwiadowcy, Felix, Net i Nika, Kroniki Wardstone, Kroniki rodu Kane, Baśniobór... Ech. Tyle serii nie ukończonych, a tak mało czasu.

 Głównie to czekam na premierę "Maleficent" na DvD



 Zakochałem się w tym filmie. Nigdy nie byłem wielkim fanem Jolie, ale muszę przyznać, że zaimponowała mi ekspresją, przy minimalnej grze. Moja kolejna faza po "Krainie Lodu"

9 lipca 2014

Wakacji dzień 10 ♡ ostatni...

 I tak oto dotrwaliśmy do ostatniego dnia wakacji. Minął wspaniale. Dzień zaczął się od śniadania. Nie byłem głodny... w sumie tylko wypiłem kakao. Natomiast panie z kuchni okazały się niezłymi trollami.



Zamieniły miejscami bojlery z ciepłym i zimnym mlekiem. Najbardziej złowieszcza rzecz na świecie. ◇

Po powrocie ze śniadania mój współlokator chciał, żebym mu rzucił klucze od pokoju.



Nasz wychowawca to zobaczył... dostaliśmy ochrzan, po czym spędziliśmy 15 minut na szukaniu tego za*****go klucza. Aż do czasu, gdy przeszła obok nas pewna 17 letnia dziewczyna.



Reszta dnia minęła WSPANIALE. Wpadliśmy na nowy sposób kąpania w morzu. Właściwie, to Rosół wpadła... jest to po prostu wejście do wody W UBRANIACH.

Po plażingu byliśmy na OSTATNIM obiedzie. Chwała niebiosom. W końcu koniec tej udręki ♡

Bum! Po kolejnym plażingu przyszedł czas na rozdanie dyplomów. Mój był o treści: "ZA ROBIENIE FOTOGRAFII CAŁEMU OBOZOWI REKREACJI". W sumie 1009 zdjęć to nie tak mało... xD My również przygotowaliśmy coś dla naszych wychowawców. ♡



Po kolacji była kolejna... dyskoteka. Ech... taki bajzel miałem na stoliku jak nigdy.

Ale jeszcze jedno. Ola wymyśliła "dizoranłowy płyn" polega to mniej więcej na tym:



A mianowicie daje sie ręce przy sobie, wystawia małe palce (jak tyranozaur) i chodzi koślawo. Udało nam się nawet zrobić dizonarłowy wężyk.



A my jak zwykle siedzimy przy stoliku i piszemy posty gdy inni się bawią... ale żeby nie było... chodzimy na te najlepsze piosenki xD.

Przy okazji odkryliśmy, że nasza koleżanka NIE MYJE NÓG.



Ten smród jest tak okropny, że jak przyłożyła mi do twarzy, to myślałem, że rzygnę.

Poza tym nasza friends Wera stwierdziła, że chce się dowartościować. Chodziła cały czas i pytała wszystkich:



Pytała, aż ktoś jej nie odpowiedział przecząco.

Ach... wczasy tak krótkie... jutro 17 godzin w autobusie...
posted from Bloggeroid

Wakacji dzień 9

Po wczorajszym wieczorze jestem zupełnie padnięty.
Na kolacji podano wyniki speed-dating'u. Ja głosowałem na instruktorkę tańca, bo zaciekawiła mnie rozmowa z nią. Nie przewidziałem, że ona zagłosuje NA MNIE...


Poza tym, że rozmowa często była przerywana milczeniem - było całkiem przyjemnie.

Gorzej było po kolacji. Był apel na temat znikających pieniędzy, ale mam wrażenie, że wiele nie wniósł.

Dzień minął nudno... śniadanie, plan dnia wg programu, obiad, program... na początku, czyli po śniadaniu byliśmy na rowerach. Wyszła z tego całkiem niezła wycieczka.

Po powrocie było wielkie sprzątanie, bo dzisiaj miała być PEWNA wizyta sanepidu. Nasz pokój stał się OBRZYDLIWIE czysty.

Późnym popołudniem wybraliśmy się na plażę. Po drodze zatrzymaliśmy się na lody. Dwie dziewczyny stwierdziły, że chcą potrollować jednego chłopaka z naszej grupy.



Zanim skończyły - chłopak uciekł. A następną ofiarą stałem się JA. Zadał mi to samo pytanie, co młodemu, ale jakoś wybrnąłem...



Czyli prawie jak rozbroić bąbę. Taki tor z przeszkodami w drodze do plaży. Gdy w końcu się rozwaliliśmy na piachu - Natka wkroczyła do akcji.



Po jakimś czasie zbudowaliśmy "kanapę", czyli wykopaliśmy wielki rów, przykryliśmy ręcznikami, i tam siedzieliśmy do czasu, aż weszliśmy so wody ♡. Weszły nawet nasze kolonijne przyjaciółki z Poznania - Mila, Rosół i Ola. Oka wymyśliła zabawę w "Dinozarłowy Płyn". W sumie to nic skąplikowanego. Polega na udawaniu dinozaura w morzu. Na hasło DINOZARŁOWY PŁYN każdy udaje dinozaura.



To jest tak proste i dziecinne, a tak cieszy °u° wspaniałe, że można być szczęśliwym przez takie głupoty. Ale grunt to mieć z kim się cieszyć :)

Wieczorkiem mieliśmy ognisko. Piekliśmy kiełbaski, śpiewaliśmy, fotografowaliśmy... ogólnie było spoko. Upiekłem z 15 chlebów, ale nie zjadłem żadnego :c boo. Takie to uczucie być jedynym gentleman'em w stadzie ;/ Ale za to Ola narysowała mi obrazek *-* jeeej~!



Ona bardzo lubi słowo "magia" ☆_☆ to takie... magiczne <3

Po ognisku część obozu poszła na mecz, a pozostali do pokoi... w końcu sen... jutro ostatni dzień nad morzem ◇_◇, chlip, chlip
posted from Bloggeroid

7 lipca 2014

Wakacji dzień 7 i 8

 Ech... a miał to być normalny wieczór. Wczoraj właśnie kładłem się spać, kiedy nagle obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Jakaś banda chłopaków wbiegła, i zrobiła nam szybką demolkę.



Ale im chodziło o coś więcej, niż o bałagan. Chcieli ukraść to, co na obozie jest najcenniejsze. NASZ papier toaletowy! Niestety zanim odgadnęliśmy ich zamiary było za późno. Papier przepadł... Jednak postanowiliśmy, że sprawiedliwości stanie się zadość. Podrzuciliśmy im pewną karteczkę...



Hmm... to było proste, ale złowieszcze.

Dzisiaj rano wstaliśmy jak zwykle na poranny spacer, ale nasza opiekunka miała dyżur, toteż nie mogła z nami pójść, i musieliśmy stracić godzinę życia, którą mogliśmy poświęcić na spanie.

Na śniadaniu czekała mnie miła niespodzianka.



Jem siebie kanapkę, a tu nagle na moim talerzu pojawia się nóż z grubą warstwą nutelli *▼* podnoszę łeb, a tu ten sam facet, który wczoraj skitrał mi nutelle sprzed nosa. Dobro istnieje~! Niestety teraz mam wyrzuty sumienia, że wziął wczoraj mojego focha na poważnie, ale to była najlepsza kanapka z nutellą jaką zjadłem.

Po śniadaniu byliśmy w kościele. Liczyliśmy, że będzie mało osób, ale nagle, gdy jest 35°C wszyscy stali się katolikami, i musieliśmy stać na polu. W odrobinie cienia... ;-;

~~~

W naszym ośrodku aktualnie trwa KRYZYS PAPIEROWY.
Po pierwsze: jak okazało się wczoraj - W CAŁYM OŚRODKU SKOŃCZYŁ SIĘ PAPIER TOALETOWY!!! Musieliśmy szukać konserwatora i ukrywać papier w półkach. Zdarzyły się już 3 kradzieże srajraśmy. Za każdym razem sprawca był ten sam... nie wiem jak oni się podceirają, ale zużywać 2 rolki dziennie? Doszło już do zamieszek...



Na szczęście my mamy w pokoju skrytke, w której trzymamy 3 rolki! (Nikt o nich nie wie) Jeżeli wystarczą jeszcze przez 5 dni, i nikt ich nie skitra, to będzie świetnie.

Po drugie: na stołówce skończyły się papierowe serwetki. Już od jakiegoś czasu był z nimi problem, ale odkąd pojawiły się braki srajtaśmy, serwetki "przypadkiem" zaczęły częściej znikać.
Po trzecie: prawie zupełnie skończyły mi się karteczki 1:1 i musiałem kupić żółte ;-; wyglądają... hmm... daje im 2/10.

Późnym popołudniem byliśmy nad jeziorem. Posiedzieliśmy na plaży, pograliśmy w durne gry, pogadaliśmy, wypiliśmy sorbety... próbowaliśmy zrobić zdjęcie naszej koleżance - Mili. Niestety jej twarz jest... "niefotografowalna". Znaczy, że jej twarz na widok aparatu znika. Kolejna dziewczyna, która jest ładna, a boi się aparatu... ale jedna z dziewczyn ogarnęła jak nożna ładnie zrobić zdjęcie słońcu między liśćmi.



Zrobiła nawet rysunek :3 krr... no i zaczął się żółty papier. ;-; Tak ładnie to wychodziło! Ale tylko aparatem.




Potem dodam coś bardziej profesjonalnego, niż zdjęcie wyświetlacza aparatu.

Wieczorem - po kolacji była taka zabawa jak "szybkie randki" tzn. Masz 40 sekund, żeby poznać się z dziewczyną, po czym idziesz do następnej. Musiałem w 40 sekund znaleźć różne tematy... głównie to gadaliśmy o koniach, książkach, tańcu, muzyce, a nawet o ANIME ♡_♡. Niektóre dziewczyny naprawdę się znają. Najbardziej podobała mi się rozmowa z instruktorką tańca na temat... coś związanego z psychologią. STRASZNIE mnie zaciekawiła, dlatego wpisałem ją do moich faworytek xD

Przed zachodem słońca poszliśmy na plażę. Odważniejsi się kąpali, ci mniej siedzieli, jeszcze inni śpiewali. A jako, że Bozia nie dała mi głosu, a nie chciało mi się siedzieć - skoczyłem do wody ;D

Potem działo się wiele. Sesje fotograficzne, pływanie, zdjęcia napisów na piachu, obrzucanie dziewczyn glonami i wiele innych głupich rzeczy.

Najlepsze było wracanie po ciemku z lasu, z latarką. Normalnie SlenderMan live action. I wtedy mój mózg musiał sobie przypomnieć WSZYSTKIE te straszne rzeczy. Slendera, Higurashi, zejście, obecność... Jedna opiekunka była dość... wystraszona...



 Poniedziałek

W nocy prawie spałem, ale nagle obudził mnie jakiś ŻEŃSKI śmiech. Gdy go usłyszałem - myślałem, że to Kadra (opiekunka) sprawdzała, czy śpimy. Myślałem tak aż do poniedziałku...



Ech... dzisiaj było NIEZMIERNIE gorąco. Na zbiórce. Musieliśmy stać w cieniu z Edwardem (czyt. EdŁORDem).



Edward jest w sumie czymś głupim, bo nie istnieje. Zawsze, gdy ustawiamy się w dwuszeregu, to jedna osoba kończy bez pary. Wtedy mówimy, że stoi z Edwardem, ale ma on tak zaniżone ego, że zniknął.
Edward jest not integrejszyn, bo z nikim nie gada. Zjadacz trawy, bo je liście na śniadanie i kolacje. Je tylko obiady (moje porcje, bo ja nie jem). Rozwalacz serduszek z liści, bo kiedyś Ola zrobiła serduszko z liścia, położyła na parapecie i się spaliło. To musiał on podpalić.

Po poniedziałkowym śniadaniu wybraliśmy się nad jezioro. Niestety w połowie drogi zawrócili nas do pokoi, bo okazało się, że mamy... wizytę sanepidu. Wszyscy zaczęli ogarniać pokoje na błysk.



A po sprzątaniu wszyscy wyruszyli nad jezioro. Głównie Posiedzieliśmy na brzegu, bo było na prawdę GORĄCO.

Wróciliśmy do domów na obiad. Ostatnio kilka osób zauważyło, że znikają im pieniądze... przy pierwszym i drugim zniknięciu było... spoko. Wszyscy podeszli do tego na zasadzie "Zgubiły, bo są nieodpowiedzialne", ale jak dzisiaj 3 osoby poskarżyły, że zniknęły im niemałe sumy (60zł!!!) - zrobiło się nieciekawie.

Jedyne osoby, które mają klucze, to my i panie sprzątające. Ale łupy zawsze znają, gdy nas nie ma... Ja oczywiście nic nie spekuluje, ale to NAPRAWDĘ intrygujące.

Po obiedzie graliśmy w PRAWDZIWE podchody. Ustaliliśmy świetną trasę. Iść do lasu, znaleźć zaszyfrowaną wiadomość o treści: "szukajcie butelki", w butelce napis "szukajcie innej butelki", w innej butelce wiadomość "idźcie dalej za znakami". Potem kartka z rysunkiem drzewa, i strzałkę przy pniu. Przy pniu ukryliśmy kartkę z rysunkiem pajęczyny, a na pajęczynie twarz pani opiekunki.

Przed kolacją było spotkanie z jakimś... 19 krotnym rekordzistą guinessa w odbijaniu piłką.

Wygląda na to, że kończy mi się post i internet, wiec to już
KONIEC
posted from Bloggeroid

6 lipca 2014

Wakacji dzień 6

Wczoraj wieczorem odbyła się taka zabawa... polegała na wykonaniu 20 GŁUPICH zadań. Np. > dowiedzieć się ile opiekunowie mają lat, > policzyć okna w pawilonie D, > pomalować sobie paznokcie, > zrobić sobie makijaż O_o, > ubrać jakieś ubranie na lewą stronę.


Mi trafił się zespół złożony z 4 chłopaków. A właściwie, to chłopców. Mieli od 9 - 12 lat. Tak więc było ciężko. Chociaż musze przyznać, że mieli krzepę w zbieraniu szyszek, liczeniu okien itp.

Najlepsza i tak była... hmm... chyba wiadomo kto.



I tak było ciekawie.

Dzień 6 wakacji zaczął się jak zwykle porannym spacerem. Potem zbiórka, i standardowo śniadanie. Odkryłem, że dają u nas zimne mleko *-*
Jakiś wychowawca BEZCZELNIE wrył się w kolejkę i skitrał mi Nutelle



Tak poza tym, to byliśmy w lesie na zajęciach ze strzelania. Pokazali nam jak strzelać z łuku, pistoletu i wiatrówki. Z wiatrówki strzeliłem 2,5/5 strzałów. 0,5 się wzięło z tego, że jedna kulka drasnęła o brzeg tarczy strzelniczej.

Cała reszta dnia minęła raczej nudno. Właściwie, to głównie siedzieliśmy u dziewczyn (które zgubiły klucz do pokoju).



Ech, ta Natka.

Wieczorem mieliśmy jakieś głupie podchody. Nikt nie powiedział, jak mamy się ubrać.



Po podchodach wyszliśmy na miasto. Mieliśmy sobie pochodzić i pooglądać pierdoły z naszą paczką, ale Natka znalazła sobie NOWYCH, LEPSZYCH przyjaciół. Taką jedną Werkę, z którą spędziła czas na ZAKUPACH.



Po powrocie zjedliśmy kolacje. Ech, była pyyyyszna. Po kolacji MUSIELIŚMY iść na dyskotekę. ;-; Miałem przynajmniej czas, żeby skończyć tego posta, chociaż wyszedł strasznie mizerny ;/

W czasie, gdy go pisałem podeszła do mnie jedna z opiekunek.



Echh... nie zdziwię się, jeśli jutro nie dam znaków życia po 9:30 ×_×

Przy okazji Lena napisała DURNEGO SMSa do mojej siostry. Był on o treści:

znalazłem dziewczynę. powiedz mamie.

Wiec do końca dyskoteki wyglądałem tak:



~rysunek by moja kolezanka zwana Rosół.

Ech... albo nie wstanę. Jutro pobudka o 6:30 ;___; płacz, płacz...

Wgl oglądałem spoiler z Sailor Moon Crystal. A konkretniej transformację. ONA JEST PIĘKNA *▼* WSPANIAŁA ♡ Ale nie podobają mi się dwie rzeczy:
- to, że najpierw zaprojektowali ją w CGI, a na tym narysowali animacje
- to, że ona wykonuje zupełnie przypadkowe ruchy, a kulminacyjne monety trwają najwyżej około 10 sekund.

Najbardziej jednak podoba mi się kolorystyka. Wspaniałe dobrali odcienie. Są jakby niezmienione, ale odświeżone. ♡~♡ cudowne <3 nie mogę się doczekać całego anime...

Z ostatniej chwili: właśnie siedzimy na... "dyskotece", a ja zdarłem sobie stopy na Belgijce ;_; siedzimy przy stoliku i mamy beke z dzieci, które grają w butelkę.



Moje życie traci sens bez snu ;-;

4 lipca 2014

Wakacji dzień 5

Po wczorajszym nieoczekiwanym wyjściu na plażę jestem ledwo żywy. Nasi wychowawcy stwierdzili, że kąpiel o 21:30 w morzu to dobry pomysł. Weszliśmy do zimnej wody, i bawiliśmy się jak dzieci :D aż do 22:10, bo była już cisza nocna, a my dalej na plaży... w pewnym momencie Natka wlazła usyfionymi stopami Panu Opiekunowi na ręcznik.



Później, gdy wracaliśmy do domu, jakieś dziewczynki obczaiły coś na drodze. Wszyscy byli nad tym pochyleni. Z ciekawości też zerknąłem, i... pożałowałem. Na drodze leżał wijący się, oślizły, srebrny padalec. A widok węża (czy tam jaszczurki) nie budzi we mnie mieszanych uczuć, ale poczucie paniki.



Nad ranem obudziłem się nie wyspany, bo całą noc miałem wrażenie, że coś mnie smyra po nogach... Poszliśmy z naszą Panią Opiekunką na spacer. Przy okazji zapytałem ją, czy pójdziemy do miasta, bo musze kupić sobie banana. Niestety nie zgodziła się.

Po śniadaniu zrobili nam rewizję pokojów. Nastraszyli nas, że będą wszystko idealnie sprawdzać, łącznie z komodami, półkami, szufladami itd. Skończyło się na tym, że babka zerknęła na porządek i pomogła nam układać gwiazdkę z muszelek ._. Wyszła nam jak pentagram. Przy okazji zauważyliśmy pewną zależność...



Po rewizji poszliśmy nad jezioro, ale prawie nikomu nie chciało się kąpać. Posiedzieliśmy chwile na plaży, a Natka jarała się, że jakaś dziewczyna dala jej IPhone. Natka tak się fascynowała, że musiała strzelić sobie fotę.



Około 13:00 musieliśmy wrócić do domków. Podzieliliśmy się na dwie grupy - ci, którzy chcą iść na miasto, i ci, którzy są leniwi wolą zostać w domu. Ja z tą pierwszą grupą udaliśmy się na zakupy. Przy okazji ztrollowaliśmy Natkę.



Mało brakowało, a kupiła by go.

Po powrocie był obiad. Szybko się uwinęliśmy. Szybko skoczyliśmy do pokoju dziewczyn, i wyszliśmy NA PLAŻĘ ♡ Podczas drogi chłopak zwany Glonojadem... hmm... nie wiem, czy dostał kosza, ale coś w ten deseń.




Potem na plaży graliśmy w jakieś dziwne gry. Podzielili nas na grupy, i ogólnie chodziło o rzucanie, bieganie, noszenie czegoś itp. Wygrana grupa jako pierwsza wchodziła do wody. Hehe. Moja grupa wygrała °u°




Na koniec dnia Nastraszyli nas jakimiś zabawami... szczerze..? Chce mi się spać xD

Jeszcze dzień się nie kończy, ale publikuje, póki mam WiFi ;)