24 listopada 2013

Weeeeee[kend]

Przepraszam za małą nieaktywność ostatnio. Trochę obowiązków xD. Nie chce mi się pisać o czwartku i piątku, bo były... normalne. To kółko teatralne mnie przeraża. Czasem się dzięki niemu zrywam.z lekcji, ale... ekhm... zaczynam się bać...



Umrę.

Co do umarcia - Umarłem dzisiejszej soboty, a zaczęło się to w piątek. Kiedy stwierdziłem, że jak będzie pogoda, to gdzieś pójdę, a że nie było pogody - też gdzieś się przeszedłem. (przepraszam za logikę. śpię).
No więc - mieliśmy iść z Agą, ale zniemogło jej się :C True Story. Umówiony byłem również z Tadkiem, więc to z nim przyszło mi spędzić ten urozmaicony spacer. Zaczęło się od szukania przyjaciół...

Po co ludziom telefony, skoro i tak nie odbierają..? O.o ... Cóż.. przeszliśmy się na osadniki, żeby tam looknąć. Coś nie ładnie dziś wyglądał staw...


To było takie słodkie -,- dópe widadź było. Potem przedzieraliśmy się przez pola, ale to było bez sensu... wydaje się, że jeszcze jedno pole, i koniec, a tu lipa.


Jakoś doszliśmy do tej szosy. Wbiliśmy do jakiegoś sklepu kupić picie. Kupiliśmy i udaliśmy się do innego sklepu [TESCO] i co zrobić z piciem z poprzedniego sklepu..?




No i nie ukradli xD. Spotkaliśmy Sylwka (z mojej klasy - nie od Borsuka) Kupiliśmy śmieciowego żarcia, i poszliśmy do parku na ławeczkę (inne były nie czynne) i posiedzieliśmy chwilkę, po czym z nudów zawędrowaliśmy dalej. Sylwek se poszedł, bo mu się iść nie chciało T^T

Po jakimś czasie spotkaliśmy Kalinę po drodze, i ją odprowadziliśmy kawałek, pod dom Janki, gdyż odbywało się święto piętnastej rocznicy jej przyjścia na świat (Happy bday! ^^)

I znów szliśmy dalej w poszukiwaniu niczego. znaleźliśmy jednak sklep.

...

Zrobiliśmy zakupy, i znów szliśmy dalej. Ale to co się stało później do końca życia zostanie mi w pamięci:

Szliśmy przez las. był ćmok jak w dupie... telefony nie dawały prawie wcale światła. Mój mózg oczywiście przypomniał sobie wszystkie najgorsze horrory. Po dłuższym czasie dostałem takiej schizy... normalnie panicznego ataku strachu, ale takiego serio...



Dostałem centralnie takiej schizy, że wydawało mi się, że światło to Samara Morgan, zacząłem się trząść, zrobiło mi się zimno i słabo... Jak to mam w zwyczaju - gdy się boję - trzymam kogoś za ramię... Tadek i tak ma szczęście... byłem raz z taką jedną - Niunią :3 na nocy horrorów w kinie......


Taa... udało się nam wyjść z tego lasu w jednym... w dwóch kawałkach... nie straszne nam są żadne demony...  taa... przez 30 min boisz się demonów, upiorów, gwałcicieli, psychpoatów, żeby wyjść z lasu, i po chwili szwędał się za tobą mały, czarny kiciuś... masakra...

Musieliśmy następne 500m próbować pozbyć się kota, który się do nas przypieprzył. I nie chciał odejść... naszczęście randomowy pies załatwił sprawę...

Tak więc: od 14:30 do 20:10 spędziłem dzień na nogach... przyjechał po mnie tata, i kazał mi iść na zakupy...-,- omg.

Aktualnie leżę na łóżku, i nie mogę zgiąć nóg w kolanach...

20 listopada 2013

Środa

Środa - ciekawa perspektywa, że 50% tygodnia za tobą. Dzisiaj, to jakoś się wyjątkowo ciągnęło... To znaczy, jak się zaczyna dwoma J. Polskimi, to wiadomo, że będzie nudno. W sumie to dziś na polskim była biologia, bo nas pani Szturmowiec uczyła mówić...

To jest totalnie bezużyteczna wiedza... po co komu takie rzeczy do życia? Już widzę tych kujonów, którzy będą się rzetelnie uczyć na polski...


Ale cóż... jak kto lubi x3 ja tam wolę sztukę... bo nie trzeba na niej myśleć. Tak jak na matmie... BOSHE!!! Przecież ten, kto wymyślił matmę, musiał być gorszym sadystą, niż babcia Sonozaki (otaku wiedzą o co chodzi). Matma to ciągłe zadania domowe - spisywane z neta...

Po matmie mamy takie tam - angielski i WF. najgorsze zestawienie lekcji. Wyobraźcie sobie, że jesteście nauczycielem, macie mieć lekcie z klasą po WFie w takiej sali jak my mamy...

Nie zazdroszczę.

Na wosie nic się nie działo. Jak zwykle babka kazała robić jakąś pracę na lekcji, i nie sprawdziła... A potem jak zwykle Fizyka, i jakieś pieprzoły o energiach, prądach, Omach... Fizyka to nie moja bajka. Ach! Na fizyce tak ładnie świeciło słońce ^.^


Niestety pewnej lamie (wcale nie myślę o Anieli) Troszkę za bardzo świeciło słońce, i musiała zasłonić troszkę roletę



Jej to niewiele trzeba do szczęścia :P

W końcu lekcje się zakończyły, i przyszła pora, aby iść do Biedronki... ach tak... lodów nie ma - 50% załamania.

Do domu podwiózł mnie tata Sylwka ^.^ Tak oto zdobyłem upragnione 10 minut więcej odpoczynku.

I przeżyłem traumę ._. Tata przyniósł mikołajkową paczkę z kopalni... JEDNĄ!!!

Co oznacza, że już nie podchodzę pod wiek dzieci, które dostają paczki, co oznacza, że jestem stary ;_______; Św. Mikołaj mnie nie kocha... buuu!!!

19 listopada 2013

102. Wtorek

 Uh... wstawanie rano... kto to wymyślił..? Jedno z najgorszych uczuć jakie znam. To tak przemęcza mózg. Zwłaszcza, że zaczynamy matematyką i WFem. A babka od matmy nigdy nie śpi...

Z jednej strony dobrze, że pierwsza jest matma a nie wf, a z drugiej pierwszy wf oznaczałby obudzenie się przed matmą. WF na 1szej lekcji... brrr ._. Po tym co dziś ujrzałem na WFie, będę bał się ćwiczyć latem...


Za drabinkami, pod grzejnikiem w kratce wentylacyjnej - obczailiśmy zdechłe osy, i jakieś stare plastry miodu O...o czyżby gniazdo w naszej szkole? Jak mnie kiedyś upierniczy osa - będę miał powód, do żądania odszkodowania.
~~~
Po wfie i angielskim mieliśmy Poslki i znów przerabianie Balladyny... to jest naprawdę nudne, tak analizować wszystkie zbrodnie... zabiła, to zabiła, i co? Po co rozpatrywać tak nudne książki. Jak p. Szturmowiec chce książek o zbrodni - mogę jej polecić:


Pełno zabójstw, giną główni bohaterowie, rzeź niesamowita - prawie jak Balladyna, ale o wiele przyjemniej się czyta. Potem się ludzie dziwią: "czemu młodzież nie czyta książek?" - Bo każdy pomyśli, że są tak nudne jak lektury szkolne? -,-

Po J. Polskim czekała nas druga matematyka *umarłem* I sztuka, co nie było miłym doznaniem...


Okazało się, że kilka osób z klasy ma przesrane za... dość kontrowersyjną zabawę...

Polega ona na tym, że osobnik Y (klasa 3) łapie osobnika X (klasa 1) za sutki i je wykręca -,-

Zastanawiam się czasem z kim ja żyję.

Na ostatniej lekcji poszliśmy na kółko teatralne ^^ będę aktorę! Głównie to temu, że nie chce nam się czekać 1h na fizykę...

W końcu lekcje się skończyły... nie mieliśmy co robić... ekhm... w oczekiwaniu na autobus...


Hmm... później jak zwykle wróciłem do domu, i czekam na natchnienie do nauki... (HAHA)

18 listopada 2013

101. Tak bardzo poniedziałek. Uszanowako.

Poniedziałek - dzień, w którym trzeba wstać z rana tylko po to, by iść na 45 min facebooka. Nienawidzę poniedziałków... Dzisiaj na informatyce mieliśmy rozwiązać jakiś test online, ale wszyscy klikali "dalej", "dalej", "sprawdź"

Zrobiliśmy również bardzo pożyteczną rzecz na pulpicie koleżanki... nawklejaliśmy jej milion piesełów na pulpit:

Chcę zobaczyć jej minę... A' propos pieseła... zbulwersowała mnie książka do biologii...


Tandetna podróba... Potem była jakaś tam chemia i... sprawdzian... niech żyje moja książka...


Następnie religia... boshe... to odpytywanie jest ni mniej, ni więcej - bez sensu...


Potem do domu! Ach... nie! Pani woźna musi siedzieć na obiedzie, i nie ma nam kto podać kluczy? Straszne -,- nigdy nie zdążam przez nią na autobus... nie mam pojęcia co ona tam robi...


Ale wolę nie wnikać... Potem wbiłem do biedronki na lody...
TUDUDUDUM! Bulwers! Wypchali mi jedną lodówkę warzywami zamiast lodami D:



Ludzie są ŹLI :C

17 listopada 2013

100~!

 Jej! To już setny post na Wyżalaczu ^.^ Nie sądziłem, że dotrwam do 20 postów xD. Haha~! Najwięcej wejść było w maju (1831) - 32 wpisy, A najmniej w sierpniu (258) - 0 wpisów :C. Ogólnie wyświetleń było 6000+, a to i tak mało :/ Średnio pisałem 12 postów na miesiąc.
 No, ale przejdźmy do treści - Niedzieli. Obiecałem sobie, że dzisiaj wstanę wcześniej, co mi niezbyt wyszło...

Musiałem się pośpiechać, żeby zdążyć do kościoła po podpis. Zależy mi, żeby mieć tylko podpisy mojego księdza. Bardzo fajnie wyglądają na indeksie.


To dosłownie tak wygląda xD nie będę się tym martwił. Chociaż za zniszczenie indeksu "grozi przedłużenie przygotowań do bierzmowania o jeden rok". Tak więc mam nadzieje, że nie uznają, że moja młodsza siostra się tym bawiła...

~~~

Po powrocie dzień mi się tak nudno ciągnął... prócz nauki nic nie robiłem. Jutro mam kartkówkę i sprawdzian z Chemii... chemia jest taka nudna :C Jakby Yeti robiła chociaż eksperymenty, to było by fajnie, ale nie - bo my jesteśmy źli...


Muszę się przygotować mentalnie na jutro... :/

16 listopada 2013

Tik Tak Jeb BUM!!!

Wczoraj miałem takiego lenia, że nie skończyłem opisywać piątku:
Około 17:30 omówiliśmy się z Lisianą (nie wiesz o kogo chodzi? Looknij tutaj: Łaaaaa...)  u mnie pod domem, bo mieliśmy iść do kina (ja, ona, Sylwuś, i jeszcze kilka osób, które poznałem na patologicznej imprezie Sylwka). Szliśmy do niego spokojnie, gdy nagle:


Nie moja wina, że pod nogę wpada mi zdechła mysz .____. Jednak jakoś doszliśmy do Sylwka pod dom. Szybko dojechaliśmy do kina, lecz to co tam zobaczyliśmy... lekko mówiąc - podbudowało moją wiarę w kreatywność ludzi...

2 dziewczyny tyle na nas czekały, że z zimna rozpaliły ognisko... (zamiast wejść do środka...) chyba musimy popracować nad punktualnością... W końcu jednak weszliśmy do kina.


Potem przyszli jeszcze jacyś starsi. Mieliśmy nadzieję, że nie będzie rozpierdzielu, czy czegoś, ale w sumie fajnie się oglądało...



Kiedy zaczynało się robić nudno - i tak było ciekawie:


O filmie mieliśmy jedno zdanie - ZAJEBIASZCZY ! Jednak tylko do pewnego momentu...

Wyskoczyła taka nibymodliszka na ekranie, i podzieliliśmy się na 2 grupy:
"Słooodka! Chce taką<3"
&
"Matko!!! Jaka obleśna, FUU!"
Komu przeszkadza, że jest 3 razy większa od właściciela? :C złoo...
~~~
Po powrocie posiedziałem na PC, i położyłem się spać około 24.00, jednak mój zegar nie dawał mi spać...


Normalny zegar robi "Tik... Tak... Tik... Tak...", ale nie - mój musi być głośniejszy, przez co zasypiam nie przy Tik Tak'aniu, lecz przy odgłosie mniej więcej "BUM... JEB... BUM... JEB..."
Przez co spałem do 15:00 O_o i chodziłem jak zombie... z bólem głowy, pulsującym w rytmie zegara...

15 listopada 2013

Piątek

 Uh! Coś nie ma ruchu ostatnio xD tak bardzo lenistwo...
Dzisiejszego piątku tak mi się nudzi, że chętnie coś napiszę. Pomimo, że nie mam pomysłu co... więc może ogólnie:

 Tydzień zaczął się 11tym listopada - więc free day~! Właściwie nie miałbym nic przeciwko temu, aby poniedziałki były wolne. Boskie uczucie. Cały dzień robić konkretne NIC. 



Nie ma nic lepszego. No, może prócz posiadania świadomości, że cały tydzień ma nie być WFu *.* A potem dowiedzieć się, że nie ma Fizyki, i w piątek nie ma 1szej lekcji...

I gdy te nadzieje legają w gruzach...



I dóba z wolnoźdźi... Ale nic - lajfimy dalej. Ostatnio - z powodu nieobecności Marka z naszej klasy - Tadek musi siedzieć z Alą - i wiecie jaka jest moja reakcja..?



Ach~! Już wiem co czują te wszystkie dziewczyny bawiące się w swatki... Nie będę zaprzeczał, że do siebie pasują, bo $ff33t@$n&3 (czyt. 'słitaśnie') wyglądają. Ale zmieniając temat - zaliczyliśmy pierwszy kontakt z Abizu:


Ala przybiła jej piątkę! @_@ A potem ja Ali... do tej pory mnie ręka piecze, ale było warto - już nas nie prześladuje ^.^

Tego samego dnia bodajże 2 osoby z naszej klasy miały urodziny - i obie się spóźniły na lekcje - i trzeba było im w połowie śpiewać. A babka myślała chyba, że se jaja robimy



True story... w tym tygodniu było również losowanie na Mikołajki klasowe ^.^ przyznam, że to świetna zabawa, ale tylko otrzymywanie prezentów... bo z zakupem jest problem. Wymieniłem się 3 razy losem, bo w 1 miałem osobę - której nie wiedziałem co kupić, więc wymieniłem się na taką, co wiedziałem, ale wymieniłem się znów i jestem w gównie po uszy .________.


Chociaż wolę takie mikołajki, niż wycieczkę. Wgl. uświadomiłem sobie jak stary jestem - w tym roku nie dostanę paczki z kopalni D: (u nas zawsze rodzice dostają wory słodyczy dla dzieci 14- ). Ja już nie podchodzę pod wiek :C

Hmm.. co działo się ostatnio? Normalny, nudny dzień w szkole. Jednak bez pierwszej lekcji - minął cudnie *.* Mieliśmy mieć kartkówkę z "Balladyny" - ale za mało osób przyszło. Wgl - nie ogarniam tych lektur...



SO logic :D Ech... world... bicz plis.
Po szkole miałem wybór - iść na nogach do domu, lub czekać 1,30h na autobus. Wybrałem opcję czekania. Czekałem z Agą, więc poszliśmy na spacer. Nie było tak źle...


Nie zgadniecie, kto akurat wtedy przejechał autem obok nas... (na szczęście z zamkniętym oknem xD )

PS. BANAN! CZEKAM NA SZABLON :D

6 listopada 2013

Live from ass...

Jak w temacie. Po prostu nie ogarniam, co się ostatnio dzieje w mojej szkole @_@. Jako przykład podam coś, co intryguje mnie od początku roku. Mianowicie - pewne dziecko; jest ono z klasy integracyjnej. Nie wiem, na co jest chora, ale wygląda to tak: idzie przez korytarz, i nagle zaczyna wydawać dość dziwne odgłosy:



Nawet nie chcecie sobie wyobrażać, co się PÓŹNIEJ dzieje... Podpowiem - Odgłos "Adziadziadziadzia" to prawdopodobnie jej odgłos godowy, więc po jego usłyszeniu - wszyscy uciekają...



Nauczyciele niestety nie wierzą, ponieważ przy niech się potrafi pohamować, lecz jeśli ktoś powie coś złego o niej - od razu jest przypał. Ja np.: stałem na korytarzu - podeszła ona. Ja się odsunąłem. I już jakaś nauczycielka miała dymy, że "nie potrafię uszanować, i śmieję się z czyjejś odmienności"... Nie chciało mi się kłócić... tak samo się mnie inna nauczycielka czepiała:

Jak powszechnie wiadomo, w polskich szkołach poziom sanitarny dla uczniów nie jest zbyt wysoki. U nas w kiblach nie ma:
1. Papieru
2. Działających spłuczek
3. Mydła
4. Zapachoszczelnych drzwi...



Chciałem zapytać: "A czy kible mają spłuczki?", ale w końcu powiedziałem, że to niebezpieczne. Ona podeszła, uchyliła drzwi, i stwierdziła, że idzie po jakiegoś gościa od WF' u. Kiedy już biedak stamtąd wyszedł, musiał przeżyć traumę...



Nie dziwię mu się. Może chociaż teraz zadbają o stan toalet... Lub nasza konserwatorka powierzchni poziomych - Pani Jasia będzie musiała biegać z wiadrami, aby się tego pozbyć. Chociaż... jakby pani od chemii zbadała skład owego gówna - może ustaliła by jaką miało formę przed przetrawieniem, i można by odnaleźć właściciela (osobę, która jadła akurat to).

Co do chemii... nasza pani jest od nie dawna królową sucharów. Już wcześniej miotała nimi na lewo i prawo, ale ostatnio powiedziała coś NAPRAWDĘ dobrego @_@
Cóż... tak bywa, że niektórzy nauczyciele mówią zbyt dużo - inni zbyt mało. Np. nasz wychowawca. Gdyby zrobić listę rzeczy, które miał nam powiedzieć, z pewnością była by dłuższa, niż zapisy naszych uwag w dzienniku...



Tiaaak. Ale najważniejsze, aby nam wpajać odpowiedzialność, i karać za niedociągnięcie. Tak jak na pewnym WF' ie - biegamy dookoła sali. 3 osoby dobiegły do gościa, i on tłumaczy ćwiczenie. 3 osoby mają go ( Y ) gdzieś, a obrywają ci, co dobiegli jak skończył tłumaczyć.


Cóż. Można przywyknąć. Zdarzają się też nauczyciele nadopiekuńczy. O ile można to tak nazwać. tj.: chcący nam uświadomić znany od dawna stereotyp...

Rlly..?

~~~

Uwaga! Udowodniono naukowo, że dodawanie komentarzy nie boli, nic nie kosztuje i daje motywacje autorowi¡