24 czerwca 2015

Życie jest takie skomplikowane... A, nie - to tylko szkoła i alergia.

  Uznajmy, że weekend był tak nudny, że nie warto go opisać. Jedyne co się stało - rozłożyliśmy BASEN na ogrodzie. Życie zaraz stało się piękniejsze!



PONIEDZIAŁEK

  Praktycznie za każdym razem opisuję poniedziałek jako OKROPNY, ale ten był JESZCZE GORSZY, niż każdy inny poniedziałek, od początku roku szkolnego. Zaczęło się od niemieckiego...



  Mówię wam... tak się wkurzyłem, że do tej pory coś mnie bierze od środka jak ją widzę...

  Kolejny nieciekawy incydent (czyt. napad duszności) miał miejsce pomiędzy niedoszłą lekcją WOKu, a historią... I chyba gdyby nie to, że dostałem 6  z religii (za ten OKROPNY film) na koniec roku - ten dzień byłby totalnie do bani.


WTOREK

  We wtorek nie mieliśmy lekcji. W naszej szkole trwają egzaminy zawodowe, więc wszystkie sale z komputerami były pozajmowane. W związku z tym, że tego dnia mieliśmy mieć lekcje WYŁĄCZNIE na komputerach - nasza nauczycielka postanowiła zabrać nas do kina. I chyba w drodze trochę w nas zwątpiła... Może nie tyle w nas, co w nasze zdolności muzyczne i... nasz zakres repertuaru.



ŚRODA


  Środa była jednym z tych dni, w których uleciała ze mnie wszelka motywacja. Powiedzmy, że musiałem mimowolnie złożyć komuś wizytę, i nie chodzi tutaj o coś w stylu obiadu u babci. Gdyby nie to, że przy okazji tej wizyty zarobiłem, to ten dzień byłby zupełnie do bani.

  Przez "zarobiłem" można rozumieć, że dostałem dość ciekawy prezent: mianowicie czytnik e-booków. Przyznam szczerze, że jest to całkiem pożyteczne urządzenie (przynajmniej w porównaniu do tabletów, smartphonów i innych mózgozjadów).




CZWARTEK

  Nauczyciele już chyba włączyli sobie tryb NIE_CHCE_MI_SIĘ, bo od rana mieliśmy tylko jedną lekcję, po czym mieliśmy "niemiecki" i  cztery angielskie (zastępstwa) na których i tak byliśmy na próbie przed zakończeniem roku (w której nawet nie uczestniczyliśmy).

  Wieczorem postanowiłem, że pouczę się na Polski. Przez moje napady alergiczne w zeszłym tygodniu miałem spore zaległości... Liczyłem na to, że nauczycielka spyta mnie ze średniowiecza, więc do około 2:00 wałkowałem materiał z książki...



PIĄTEK

  Miał to być ostatni piątek w tym roku szkolnym, więc wszyscy byli podekscytowani (ta...), ale i przerażeni. Jeśli komuś wahała się ocena z polskiego - miał być "dopytywany". Ach! Jakże się cieszyłem, że idealnie się wszystkiego nauczyłem! Przynajmniej do czasu, kiedy przyszedł czas na wystawienie mi oceny...



WEEKEND

  Weekend był o wiele ciekawszy niż reszta tygodnia! Wraz z paroma znajomymi poszliśmy na coś pomiędzy grillem, ogniskiem, a imprezą (spotkanie "polednickie" dla osób, które były na Lednicy). Nie wiedzieć dlaczego - Steve również się załapał, chociaż z Lednicą nie miał nic wspólnego. Skończyło się na tym, że zepsuliśmy psychikę Margaret (z Lednicy)



  W ogólnym rozrachunku dostaliśmy głupawki i zaczęliśmy wyśmiewać się z dzieci z różnych forów społecznościowych, które boją się zajść w ciążę przez ubrania. Kiedy Steve uściskał Margaret na pożegnanie - zaczęliśmy mówić, że na pewno zapłodnił ją przez ubrania. Teraz odliczamy 9 miesięcy...

3 komentarze:

  1. No nie... Koniec rozłożył mnie na łopatki :D Hahahaha!
    O jej, basen w ogrodzie... To uczucie znikło wraz z pojawieniem się na świecie mojego brata i trwa nieprzerwanie od 6 lat ;-; A mieliśmy taki ładny, duży basen, Z PRAKTIKERA! >.< R.I.P. [*]
    Pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie basen by zgnił /dokładnie woda/ bo tak dużo deszczu pada ;/ Zapraszam : http://niezaslodko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Basen w ogrodzie! Moje marzenie. Odkąd mam tę hodowlę psów myśliwskich realne zdarzenia zamieniły się w marzenia.

    OdpowiedzUsuń

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem