9 sierpnia 2015

WAKACJE 2015 #42 Haerowen Vel Hera

  Witam wszystkich! Ja wiem, że ostatni tydzień był okropny i... Pusty, ale uwierzcie, że nawet robienie czegoś tak banalnego jak pisanie postów na bloga jest udręką podczas czterdziesto stopniowego upału. Dzisiaj nie będzie podsumowania tygodnia (bo nic nie napisałem... A właściwie to napisałem, ale wątpię, że komukolwiek będzie chciało się czytać posty bez obrazków...)



  Oczywiście to wszystko pojawi się później, a jak na razie mam dla was krótkie "opowiadanie" napisane przez naszą KOCHANĄ Haerowen. Nie mogłem się do końca doprosić o żadne konkretne opowiadanie, ale w czasie spontanicznych rozmów z nią doszukałem się czegoś dość ciekawego. No nic... Zapraszam do ogarnięcia!



  Pewnego, nazbyt słonecznego dnia postanowiłam spontanicznie namówić rodziców na wypad na łódkę. Oczywiście błyskawicznie się zgodzili, bo w końcu zbyt często nie spotykają się z moją inicjatywą.

  Kiedy wracaliśmy z jeziora wyskoczyłam z łódki i podpłynęłam do brzegu, a gdy już stałam w miejscu, gdzie woda mi sięgała do pasa, mama wpadła na genialny pomysł. Postanowiła mi podać ogromny pęk kluczy, bym jednym z nich otworzyła hangar.

  Zanim zdążyłam dobrze je złapać, mama juz je puściła i takim sposobem klucze wylądowały w jeziorze - dodatkowo wypadły w najgorsze możliwe miejsce, czyli muł i wodorosty. Wszyscy obecni na plaży wydali z siebie ciche "Oooh" i rzucili się do pomocy.

  Przez jakieś półtorej godziny stałam w wodzie z ogromnym magnesem, by je znaleźć, a na brzegu przez cały ten czas dopingował mnie jeden z turystów. Stwierdzając po jego spojrzeniu, to bardziej interesowały go moje cycki, niż poszukiwanie kluczy. 

A, i tak. Kluczy nie znalazłam. ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem