ŚRODA
Środa była jednym z tych dni, w których jedyną sensowną opcją było umrzeć w łóżku, lub w basenie. Mimo to - ja i Steve umówiliśmy się na spotkanie z Margaret. Pomimo około 38°C udało nam się dojechać w umówione miejsce (nawet bez spóźnienia).
Ogólnym planem było pójście na pizzę, ale ciepłe jedzenie było złym wyborem w tamtej chwili. Postanowiliśmy iść do pobliskiego Lidla kupić coś do picia. Mogę stwierdzić, że zakupy ze Steve'm to zły pomysł...
Po opuszczeniu miłego, klimatyzowanego Lidla (poczuliśmy się jakbyśmy wkraczali do Mordoru) udaliśmy się na "starorzecze" - miejsce, gdzie kiedyś płynęła Wisła, a teraz pozostało coś na kształt jeziora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem