ŚRODA
To był chyba najgorętszy dzień od początku wakacji... Po wczorajszych obradach Brygady Świętej Inkwizycji chciałem przysiąść przy komputerze, żeby pomyśleć nad tym filmikiem. Dwudziestominutowa animacja odpada. Poza tym w moim pokoju panuje taki skwar, że nie wytrzymałem tam godziny nim się wyniosłem...
Po południu umówiłem się z Margaret i naszą wspólną znajomą na rowery. Perspektywa wyjścia na rowery była bardzo fajna, ale nie kiedy na zewnątrz było 34°C W CIENIU! Musieliśmy "pokombinować" z godziną wyjazdu, ale po jakimś czasie - w końcu się dogadaliśmy i ruszyliśmy na wielką "wyprawę."
Teoretycznie mieliśmy jakiś cel naszej podróży, ale po jakimś czasie wałęsaliśmy się gdzie popadnie. Ogólnie to wziąłem aparat, bo liczyliśmy, że uda nam się zrobić jakieś fajne zdjęcia. Przyznam, że KILKA wyszło całkiem ładnie ("Ładny zawsze wyjdzie ładnie" jak to mówi Margaret).
Wieczorem - kiedy wróciłem do domu czekała mnie duża niespodzianka. Otóż - moi rodzice chyba poczuli wyrzuty sumienia, że moja siostra ma wielki, wspaniale wyremontowany pokój, a ja mieszkam na odnowionym strychu...
Hmm... co prawda musieliśmy odczekać do rana zamian go walczyliśmy, ale przynajmniej zdążyłem napisać Brygadzie Świętej Inkwizycji czego będę potrzebował. Coś czuję, że jutro będzie ciężki dzień...
Hahaha :) Wspaniały dzień- słowem ujmując.
OdpowiedzUsuńwirtualne-marzenia.blogspot.com
Przynajmniej masz w pokoju klimatyzator ��
OdpowiedzUsuńJa tak cicho myślę że bardzo mało domów ma klimatyzator. chyba tyko bogacze to mają.
OdpowiedzUsuń