Uwaga! Przed przeczytaniem tego posta zalecam zapoznanie się z postem napisanym 24 lutego: "07. Wspaniała wycieczka. Chyba nie mam przyjaciół... SPECJALNY POST!" W celu dokładniejszego zrozumienia komizmów sytuacyjnych.
PONIEDZIAŁEK
Jak co poniedziałek wybrałem się na "wycieczkę". Tym razem nieco dalej, bo do Bielska Białej na spotkanie z Tosterem.
Tak jak poprzednim razem - miałem małe problemy z ojcem, ale tym razem skończyło się na kłótni opartej na " - Ubierz kurtkę jest 15 stopni na zewnątrz!", " - Nie."
Na miejsce dotarłem - tak jak poprzednio - busem. Około 12:00 byłem w miejscu, w którym się umówiliśmy. Dzisiaj miałem spotkać się jedynie z Tosterem, bo Milka wyruszyła na wielkie rodzinne wakacje.
Kiedy Marta (aka Toster) w końcu dotarła na miejsce - postanowiliśmy pójść do kina, aby kupić sobie bilety na "W głowie się nie mieści". W prawdzie do filmu została jeszcze prawie godzina, ale lepiej nie ryzykować!
Kiedy dotarliśmy do kina - okazało się, że seans jest dostępny tylko w 3D. Wersja w 2D leciała godzinę później, więc nie zgrywała się z naszymi (a przynajmniej moim) środkiem transportu. Dlatego też pozwoliliśmy sobie na droższe bilety na wersję 3D... Okazało się, że były JESZCZE droższe, bo musieliśmy DOKUPIĆ sobie okulary do oglądania 3D...
Zostało nam około 40 minut do filmu, więc postanowiliśmy pójść do CCC. Toster musiała kupić sobie sandały i wiecie co? Zakupy z nią nie są takie straszne jak na przykład z Maddie i Nell...
Kiedy Toster w końcu kupiła piękne sandały - udaliśmy się do sklepu spożywczego (tego, w którym ostatnio zepsuły mi się spodnie). Zrobiliśmy małe zakupy i udaliśmy się w stronę kina.
Przed kinem naszą uwagę zwrócił napis informujący o zakazie wnoszenia własnego jedzenia. Uznaliśmy, że to tylko i wyłącznie ograniczanie wolności osobistej i po prostu poszliśmy na film. Szczerze mówiąc bardzo mi się podobał! Widać, że polacy przyłożyli się do tego, żeby polska wersja była jak najlepsza!
Gdy przeżyliśmy szok po obejrzeniu - poszliśmy do OBOWIĄZKOWEGO punktu naszej wyprawy - empiku. Tym razem udało nam się spędzić tam zaledwie niecałą godzinę! (Co jest wielkim wyczynem zważywszy na to ile czasu spędzamy tam zazwyczaj...)
Pod koniec naszej wyprawy udaliśmy się do KFC, ale tylko Toster coś zjadła, bo mi zostało jakieś niedobrzemi z weekendu. Przy okazji zaczęliśmy spekulować na temat ludzi, którzy mieszkają w hotelu położonym NAD galerią...
Kiedy siedzieliśmy w KFC - chcieliśmy skorzystać z WiFi i sprawdzić o której jedzie mój bus, ale nasze telefony chyba nie czuły się najlepiej, toteż wyszliśmy z galerii, aby sprawdzić rozkład na przystanku.
Okazało się, że mam jeszcze 30 minut do busa, więc postanowiliśmy pójść do księgarnii. Pomimo, że Toster zrobiła już całkiem ciekawe zakupy w empiku - nie przeszkodziło jej to w powiększeniu swoich zbiorów w księgarnii...
W końcu jednak nadszedł czas na rozstanie... Toster odprowadziła mnie na przystanek (sama wracałą z mamą) i się pożegnaliśmy... W drodze powrotnej był straszny tłum w busie... Do domu wróciłem około 18:00.
Mam nadzieję, że drugie spotkanie nie było naszym ostatnim! Teraz trzeba czekać aż Milka wróci!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem