CZWARTEK
Ten dzień był... pełny wrażeń... Zaczęło się od wizyty u weterynarza z naszym kotem. Kot Stefan pojechał dzisiaj na kastrację... Nie chce mi się opisywać całej jego życiowej historii o tym, jak wychodząc z dumu wracał ranny i ile już wydaliśmy na weterynarza dla niego... Ta kastracja była konieczna.
Kiedy wróciłem od weterynarza - wpadł do mnie Steve. Chciał żebym z nim i Maddie jechał do Inter Marche. Zupełnie nie wiem po co tam jechaliśmy, ale wiem, że wizyty w chińskich marketach nie są dla nas...
Wieczorem Stefan wybudził się z narkozy. Szczerze mówiąc nie znam się na medycynie ani wetertnarii, ale coś mi się zdaje, że nasz weterynarz nie do końca dobrze oszacował czas jaki nasz kot spędzi w narkozie...
Stefan musiał oswoić się z... Nową sytuacją. Miał na to czas, bo około 17:00 pojechaliśmy na "imprezę niespodziankę" z okazji osiemnastych urodzin mojego Kuzyna. Powiem wam, że spotkania rodzinne są OKROPNE, ale rodzinne IMPREZY są jeszcze gorsze... Zwłaszcza z trzynastoletnim bratem kuzyna...
Z nim jest taka akcja: kiedyś powiedział coś, co sugerowało jakoby miał chłopaka (źle ubrał coś w słowa). I tak po dziś dzień cała rodzina nabija się z niego - "Co tam u Tomka?". On chyba postanowił to wykorzystać do wkurzania ludzi...
Przyznam, że to było całkiem mile spędzone popołudnie! (Ale to chyba zależy dla kogo...). Gorzej było wieczorem... Kiedy wróciliśmy do domu... Stefan był tak rozwścieczony faktem, że nie wypuściliśmy go na zewnątrz, że gdy tylko usyszał otwieranie drzwi - zaraz się na nie rzucił...
Stefan wpadł w szał :D może tak pani się nie zdenerwowała xD
OdpowiedzUsuńA mój blog to: davidczylijaimojeprzygody.blogspot.com