Ostatnio, kiedy o godzinie piątej rano przechadzałem się po ogrodzie, zauważyłem coś irytującego. Zawsze, kiedy wychodziłem na dwór nie brałem butów, ale tym razem zauważyłem, że na trawie leży pełno pożółkłych liści... Niby to nic dziwnego, ale naszła mnie taka refleksja... Wakacje się kończą, nadchodzi jesień...
Chyba należałoby jakoś podsumować te wakacje. Cóż... Muszę przyznać, że były O WIELE bardziej udane niż te zeszłoroczne (co można zauważyć chociażby po ilości postów). Prawie każdego dnia robiłem coś ciekawego. I prawie każdy dzień był przeżyty produktywnie.
W porównaniu do każdych innych wakacji - tych nie spędziłem siedząc samemu w domu. Były to bardzo towarzyskie wakacje. Przynajmniej raz w tygodniu (jeśli nie dzień w dzień) spotykałem się z przyjaciółmi. Zawsze czas mijał nam niesłychanie szybko i mile. Wydaje mi się, że to tego brakowało mi najbardziej w poprzednich wakacjach.
Pod względem artystycznym również się spełniłem. Udało mi się popstrykać kilka fajnych fotek (z resztą jak widać) pod względem graficznym również nie próżnowałem! Niestety mój komputer ma już swoje lata i obawiam się, że jeśli chcę kontynuować to, co robię, to będę musiał zainwestować w lepszy sprzęt (nie licząc blogowania, bo to akurat jedna z lżejszych rzeczy c;).
A'propos bloga - to chyba moja największa duma w te wakacje, bo zazwyczaj w wakacje włącza mi się tryb <NICMISIENIECHCE> i nie robię nic w kierunku rozwoju tego bloga (co zresztą widać po statystykach) Do tego roku mój wakacyjny rekord, to 10 postów w LIPCU 2014. A teraz? W WAKACJE 2015 udało mi się napisać 67 POSTÓW! Niestety - cztery są jeszcze w wersji roboczej, ale na pewno ukażą się w tym tygodniu.
Jak wyglądają moje wizje na "przyszłość"? Hm... W tym roku chciałbym trochę lepiej się zorganizować (i nie chodzi tu wcale o zapisywanie terminów każdego sprawdzianu...) Choćbym miał nie zawsze być na bieżąco, to chcę przynajmniej ogarniać co dzieje się wokół. I mam nadzieję, że trochę rozwinie się moje życie towarzyskie w szkole, bo na razie to jest masakra...
Chciałbym też zrobić coś w kierunku... Muzycznym. Od początku tego roku mam wrażenie, że muzyka jest czymś, co lubię prawie tak bardzo jak grafikę. W końcu nie tak łatwo jest w pół roku nauczyć się grać na gitarze, keyboardzie i ogarnąć podstawy muzyki. Ale nie chcę być... "Odtwórcą". To znaczy - nie chcę, by moja "twórczość" opierała się na graniu akordów i melodii z pamięci, czy z nut, ale chciałbym umieć komponować, tworzyć...
Ogólnie moje życie artystyczne jest skomplikowane. Mam nadzieję, że uda mi się coś zrobić w tym kierunku. I mam tu na myśli bardziej keyboard niż gitarę. Cóż... W przeciwieństwie do wielu innych ludzi - nie zamierzam skupiać się na szkole, nauce i ocenach. Oczywiście - chcę zakończyć rok szkolny z twarzą, ale pomimo tego, że mam niewiele lat, wiem, że są w życiu rzeczy, których nie wolno zaniedbać. Po szkole zostaną mi tylko oceny w papierach, ale wspomnienia z rodziną, przyjaciółmi i bliskimi mi ludźmi pozostaną na zawsze.
Mam nadzieję, że moje refleksje dotyczące sensu istnienia wszechświata was nie zanudziły. Nie będę wam życzył szczęśliwego roku szkolnego, bo wiem, że przeżyjecie go świetnie. Chciałbym tylko być tak zadowolony z tego roku szkolnego, jak z tych wakacji.
A teraz pytanie do was: Czy wolicie, kiedy posty są pisane krótko, RAZ DZIENNIE, czy może preferujecie nieco dłuższe posty RAZ NA KILKA DNI? Przyznam szczerze, że ja wolę, kiedy jest jeden post przypisany do konkretnego dnia, ale wątpię, że uda mi się być systematycznym w ciągu roku szkolnego, skoro nawet w wakacje miałem trudności.
Myślałem też, żeby pisać po jednym poście pod koniec tygodnia, i po jakimś czasie rozwalić go na kilka mniejszych, ale wtedy zrobiłby się bałagan w komentarzach. Cóż... W tym roku robiłem tak, że opisywałem dwa/trzy dni i ustawiałem datę publikacji na następny tydzień, więc "zyskiwałem" na czasie, ale nie podobała mi się ta metoda. Cóż... Myślę, że najlepiej będzie, jak to wszystko wyjdzie w praniu ;)