WAKACJE 2015 #48 Kolejny wakacyjny weekend.

SOBOTA

  Pomimo tego, że był dzisiaj bardzo słoneczny dzień - zewsząd nadciągały burzowe chmury. Nie zważając na to - postawiłem urządzić "pool party" z kuzynką. Tak się złożyło, że i moi i jej rodzice wyjechali na wakacje, więc postanowiliśmy w ramach rekompensaty zrobić sobie małe spotkanie nad basenem.

  Kuzynka przyjechała około 12:00. Rozłożyliśmy leżaki, wzięliśmy coś do jedzenia i picia i weszliśmy do wody. Chociaż szczerze mówiąc mam wrażenie, że najlepiej z nas bawiła się babcia.

  Pomimo (zabawnych) uwag babci spędziliśmy całkiem miłe popołudnie, rozmawiając na mniej, lub więcej poważne tematy, wcinając chipsy i zabijając (na wszelkie możliwe sposoby) osy. Wieczorem wpadli jeszcze wujek z ciocią na grilla.

  Mając świadomość, że dziadkowie mają "opiekę" postanowiłem wyjść na chwilę z domu. Maddie i Steve planowali gdzieś wyjść, i niestety okazało się że jest to wyjście na bieganie... Zostałem dobry kilometr za nimi ale cóż... Powiem wam, że to wspaniałe uczucie - biegać po ciemku, ze słuchawkami i zdjętymi okularami. Czuje się takie... Odcięcie od świata.

  Kiedy dobiegłem w umówione miejsce - byłem umierający. Ale cóż... Jeszcze jakieś 20 lat i może schudnę.

NIEDZIELA

  Niedziela nie była zbyt ambitna. Wraz z naszą ekipą pojechaliśmy odwiedzić Miley. Właśnie wróciła z obozu, koty organizowała jej szkoła. Prawie cały czas gadaliśmy, do czasu gdy Miley zaczęło odwalać. Steve, Maddie i Nell musieli gdzieś iść (jak się potem okazało - wyszli po coś do jedzenia...) i tak spędziliśmy prawie cały wieczór.

  Po jakimś czasie zadzwonili rodzice, żeby poinformować mnie, że wrócili do domu. Postanowili jechać gdzieś na pizzę, więc zabrałem się z nimi. Opowiadali o swoich WIELKICH (trzydniowych) wakacjach. Przyznam że całkiem im się udało z tym wyjazdem!