29 MAJA - ŚRODA
Ten dzień od początku zapowiadał się ciekawie. Od początku lekcji mieliśmy dwa zastępstwa - z nową nauczycielką od angielskiego, a na języku polskim oglądaliśmy film... Niestety nic szczególnego...
Wszystko było piękne aż do trzeciej lekcji na której był sprawdzian z matematyki... Przyznam, że był STRASZNIE trudny. Niby to wszystko było na powtórce, ale jeśli powtórka wygląda tak, że nauczycielka przez 30 minut odpala laptop, a 15 min prowadzi lekcje, to dziękuję bardzo...
Później mieliśmy kolejne zastępstwo, WF i fizykę... Na fizyce - o dziwo - było spokojnie. Nauczycielka powiedziała słowo "słuchajcie" tylko 30 razy.
Na języku niemieckim było dość ciekawie... Nasza nauczycielka chyba stworzyła sobie nowy system kar i nagród, bo za gadanie na lekcji zaczęła stawiać nas pod tablicą...
Po lekcjach, kiedy poszliśmy do szatni znowu odwaliło Turetowi i zaczął udawać stosunek płciowy z glanem kolegi...
Współczuję właścicielowi tego glana, ale jeszcze bardziej rodzicom tego nieszczęsnego przypadku...
Po szkole poszliśmy z kumplami nakarmić Rafalinę - naszego... "szkolnego konia". "Szkolnego", to znaczy takiego, który pasie się obok szkoły i można go karmić przez płot. Dobra rada: nie karmcie konia pokrzywami...
30 MAJA - CZWARTEK
Dzisiaj było jedno z tych bardziej bezsensownych świąt kościelnych... Boże ciało. Mieliśmy iść rano na procesję, ale kiedy wstałem, strasznie padało, więc stwierdziłem, że rodzice mnie obudzą kiedy przestanie. Ale ich też nikt nie obudził...
I w ogólnym rozrachunku - nie poszliśmy na tę całą procesję. Tak więc cały dzień się nic nie działo... Po południu tata pojechał do dziadka do szpitala, a ja to cały dzień odkrywałem możliwości programu FLASH...
Wieczorem pojechaliśmy do kościoła, i było tam dziwnie. Akurat klękaliśmy, kiedy ksiądz zbierał pieniądze... I pech chciał, że on też klęknął - obok nas... Akurat, kiedy chciało nam się śmiać...
Dodatkowo za "filarem" stał jakiś facet, który nie wiedzieć dlaczego - co chwilę gapił się na mnie i moją siostrę... Wcale nie śmialiśmy się tak głośno, a jego wygląd sugerował, że nie miał przyjaznych zamiarów...
Nie powiem z czym skojarzyło mi się to zachowanie, bo nie ocenia się ludzi po wyglądzie, ale rozprawę za pedofilie na bank byśmy wygrali...
Kiedy wróciliśmy - poszedłem spać, ale zapomniałem wziąć tabletek przeciwalergicznych, więc zasypianie było udręką... Chyba do czwartej nad ranem oglądałem jakieś bezsensowne vlogi...
31 MAJA - PIĄTEK
Wstałem dzisiaj około południa (samo "wstałem" jest dużym osiągnięciem), i z braku ciekawszych zajęć poszedłem coś zjeść. W zasadzie rano zazwyczaj ograniczam się do płatków z mlekiem...
Po jedzeniu odpaliłem na chwilę na kompa. Ja i Mike umówiliśmy się dzisiaj na oglądanie jakiegoś Anime, ale pogoda była na tyle dobra, że postanowiliśmy gdzieś wyjść.
Ciekawe z czego się napieprzały...? -,-
Łaziliśmy dość długo. Maniek kupił w jakiejś pasmanteri sznurówki do glanów, a starych było szkoda, to ja wziąłem.
Nazwałem jedną Kelmestyna, bo tak mi sie podobało.
Wiem, że to dziwne że nazywam różne rzeczy, wle jakoś tak mam...
To takie przyzwyczajenie.
Jak sie rozeszliśmy, to wróciłem do domu, ale nie było co jeść, toteż skoczyłem do sklepu po jakieś żarełko... kupiłem 2 bagietki, a wróciłem z 1 n_n''
Do końca dnia ... nie pamiętam. Pewnie robiłen coś nudnego..