Ten dzień już od początku rozbrajał mnie swoim poziomem dziwności... Zaraz po wstaniu z łóżka chciałem iść do toalety i... Powiedzmy, że nie tego się spodziewałem...
Czasami sam nie ogarniam swojej rodziny. Na szczęście o 15 wyrwałem się z kumplami na małą "przechadzkę". Chcieliśmy zrobić ognisko w pobliskim lesie, ale powiedziałem tacie, że idziemy na spacer, bo wiadomo jak by było...
W sumie było w tym trochę racji, bo jeden z nich zdobył od kuzynki jakieś majeranko-podobne zioła i chcieli je sprawdzić... Szczerze mówiąc byłem do tego sceptycznie nastawiony, więc trzymałem się z dala od ich "skręta"...
Niestety o 17.00 musiałem wracać do domu, ponieważ miałem jechać do galerii, żeby kupić buty szkolne... Właściwie, to i tak nie byłem potrzebny na tym "ognisku"...
przesyłasz wpisy z opuźnieniem i nudno sie robi -,-
OdpowiedzUsuńTo nie czytaj... proste..?
UsuńDodatkowo z rysunków nie da się doczytać ;_;
OdpowiedzUsuń