Nadszedł upragniony PIĄTEK! Hmm... Wstałem dzisiaj pół godziny przed budzikiem. Czy to dziwne..?
Jak każdego poranka powitała nas - Pani Hedwiga... To znaczy - w BARDZO subtelny sposób powiedziała nam, że mamy wyjść ze szatni...
Serio... Jeśli ktoś kiedyś usłyszy od Pani Hedwigi, że nie jest ładny, to chyba powinien się powiesić...
Później trzeba było przeżyć historię, chemię, angielski... Ech... Nasza babka od angielskiego chciała nam zrobić niezapowiedzianą kartkówkę, i trochę się z nią posprzeczaliśmy, więc miała bulwers...
Hmm... Kathy strasznie się zestresowała i z nerwów rzuciła w jednego chłopaka cyrklem... Chyba nie będę wdawał się w szczegóły...
I tak mniej więcej zleciał cały dzień. Pod koniec lekcji poprawiałem chemię... Mogłem wczoraj się trochę więcej pouczyć zamiast jeździć na rowerze, ale wydaje mi się, że moja ocena nie w pełni zależała od wiedzy...
Po lekcjach ja i Kathy poszliśmy na lody do biedronki. Do domu wracałem na nogach. Trochę się ponudziłem, a później zrobiłem.... a właściwie zacząłem robić pewien psychiczny filmik, ale o tym później...
Około 17:00 pojechałem z rodzicami do galerii, żeby kupić mi garnitur na osiemnastkę kuzynki. Nienawidzę garniturów... chyba najgorszy rodzaj ubrania EVER.
Cóż... To był dość zabiegany dzień... Wieczorem odkryłem, że w moim pokoju są ćmy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem