Wstałem jak zwykle około 11:00. Jako, że nie miałem nic ciekawego do roboty w domu, postanowiłem wyjść gdzieś z kumplami. Około o 15:30 przyszli po mnie Mike i Dean.
Pierwsze miejsce w które się udaliśmy było domem Dean'a. Chciał żebyśmy mu w czymś pomogli. Okazało się że chodzi o pomoc przy przetransportowaniu starej przyczepy kempingowej.
Gdy byliśmy już na miejscu - stwierdziłem, że siostra Dean'a jest O WIELE dziwniejsza niż moja...
Po około godzinie udało nam się przenieść przyczepę na inną część ogródka. Najtrudniejsze w tym wszystkim było okiełznanie jego siostry, której EWIDENTNIE spodobał się Mike. Zaczęła rzucać w niego szyszkami. Po jakimś czasie Dean powiedział jej:
I potwór miotający szyszkami zmienił się z potwora miotającego ziemią i błotem. Biegała za nami, do czasu, gdy podszedł tata Dean'a. Patrzył co robi jego córka. Akurat nawalała we mnie szyszkami, na co powiedziałem jej, że "Ja mam mocne nerwy, i może tak długo nawalać." I wtedy tata Dean'a rozbroił mój mózg...
Po całym zdarzeniu stwierdziliśmy, że tata Dean'a wisi nam po piwie od łebka. Na pewno upomnimy się za jakieś 3 lub 4 lata.
Po "ciężkiej pracy" weszliśmy do domu Dean'a, zjedliśmy mu paluszki i wypiliśmy wodę. Posiedzieliśmy jakieś 30 minut.
Około 19.00 poszliśmy odprowadzić Mike'a. Po drodze /całkiem przypadkiem/ wstąpiliśmy do Alexy. Pogadaliśmy kilka minut. Cóż... akurat trafiliśmy na niefartowny moment...
[Pokłóciłam się z Angie, bo ona powiedziała, że Romek jej powiedział, że Gabi była z Rayanem, kiedy Stefan i Cassie...]
Kiedy Mike był już w domu ja i Dean chcieliśmy iść do TESCO, ale niestety - pod TESCO stały 2 laski z równoległej klasy, więc wrodzona niechęć kazała mi iść gdzieś indziej.
Poszedłem do najstarszego sklepu na rogu, jednak koło tego sklepu, przy przystanku stały ONE. Jedna z nich - Hanna, z którą chodziłem do podstawówki, prowadziła rower. Powiedziała że coś jej się zepsuło. Rzuciłem okiem. Ktoś jej musiał ładnie pierdyknąć rowerem...
Jako dobrze wychowane dziecko - pomogłem jej prowadzić rower. Po kilku metrach się zdenerwowałem, bo ręka mi drętwiała od podnoszenia tylnej części roweru, więc wziąłem go CAŁEGO na ramię. Udało nam się go przenieść w ciągu 15 minut.
Jeżeli to prawda, że dobre uczynki wracają do nas wielokrotnie, to jej odpadną wszystkie kończyny... [*]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem