Cześć! Miałem napisać tego posta wcześniej, ale po całym tym dniu stwierdziłem, że idę spać
Ten parszywy piątek zaczął się odwołanym sprawdzianem z Historii. Ogólnie lubię, gdy sprawdziany są odwoływane, ale nie lubię tego w wypadku, gdy cały wcześniejszy tydzień siedzę z książką i się uczę...
Rany... później - na lekcji angielskiego nasza nauczycielka - jak zwykle - nie oceniła zaległych kartkówek i wypracowań... No, i nie mogę zapomnieć napisać, że znów faworyzowała swojego ulubionego ucznia - Touretta...
Chodzi mi o to, że CZEGOKOLWIEK ON NIE ZROBI - i tak ujdzie mu na sucho... A ona twierdzi, że on ma w sobie potencjał... jeśli potencjał ogranicza się do znajomości "Start", "Exit" i "Fuck You", to krzyżyk na drogę...
Na koniec mieliśmy dwie kasujące mózg lekcje... Matematyka i Chemia.
Matma - pierwiastki... matematyczka twierdzi, że musimy nadrabiać materiał, bo jesteśmy do tyłu. Tylko dlaczego łatwe tematy rozkłada na kilka lekcji, a trudne próbuje zrealizować w ciągu jednej godziny?
Potem wracałem do domu z Kathy. Wisiałem jej ciastko, więc poszliśmy do biedronki, ale dziwnym trafem na kasie znalazło się ciastko i batonik. Kathy była widocznie głodna, bo zjadła swoje ciastko, moje ciastko i swojego batonika...
***
Gdy wróciłem do domu - mój przyjaciel pech postanowił mi potowarzyszyć. No, więc kiedy chciałem uruchomić komputer... nie włączył się. Wkurzyłem się, a po chwili usłyszałem *TRACH*
Zostałem więc z niedziałającym komputerem i krzesłem z rozwalonym stelażem... Po prostu uwielbiam takie dni <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem