13 kwietnia 2013

Sobota jak sobota... Ale ważne, że weekend ^^

  W końcu weekend! Zaczął się on trochę dziwnie. O siódmej rano mój tata przedstawił mi ustnie moją listę obowiązków, używając trybu ROZKAZUJĄCEGO. 
 - Umyj buty!
 - Wyczyść spodnie!
 - Pomóż mi przy oponach (czyt. patrz co robię i nie odzywaj się)

  Około 8:00 wstałem, ponieważ znajoma poprosiła mnie, żebym nagrał jej coś w stylu "The dragon Island" bo leciało na jakimś streamie. Co 10 minut wywalało mi internet, więc dostała nagranie z przerwami. O 11:00 miałem dograć te fragmenty z powtórki, ale... tym ty rym tym... rodzice zaciągnęli mnie do... fryzjera! ;__;


  Fryzjer, to w zasadzie taka lokalna Wikipedia... chcesz wiedzieć kto się żeni? Komu urodziło się dziecko? Kto gdzie pracuje? Idź do fryzjera! A najlepiej wciśnij się do kolejki między dwie starsze panie.

  Gdy wróciłem miałem ochotę posiedzieć chwilę przed komputerem, a później gdzieś wyjść. Napisał do mnie znajomy z klasy pytając, czy gdzieś nie wyjdziemy. Szczerze mówiąc nie miałem ochoty i byłem już umówiony, ale zostałem postawiony przed faktem dokonanym, gdyż stał już pod moim domem... ale nie sam - z tym złym Turretem. Nie mając wyboru - ruszyłem z nimi, lecz nie bezpośrednio pod kościół, tylko pod dom Alexy.
 I stało się coś dziwnego...
 Gery - psa Alexy...
 Nie było na balkonie...


  Niestety akurat się rozpadało, więc musieliśmy trochę poczekać. Po jakimś czasie poszliśmy do TESCO kupić chrupki. Niestety nasze TESCO nie oferuje produktów, które akurat są potrzebne...


  Co z tego, że smakuje jak papier? Ważne że duże i tanie..

  Potem pochodziliśmy dość długo, gubiąc się kilkakrotnie, nie wiadomo nawet gdzie. Niestety później znów zaczął padać deszcz. HAHA ~!!! I BYŁA TĘCZA~!!!

  Jutro muszę narysować komiks na język polski...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kilka wskazówek dla komentujących:

#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem