W końcu weekend! Zaczął się on trochę dziwnie. O siódmej rano mój tata przedstawił mi ustnie moją listę obowiązków, używając trybu ROZKAZUJĄCEGO.
- Umyj buty!
- Wyczyść spodnie!
- Pomóż mi przy oponach (czyt. patrz co robię i nie odzywaj się)
Około 8:00 wstałem, ponieważ znajoma poprosiła mnie, żebym nagrał jej coś w stylu "The dragon Island" bo leciało na jakimś streamie. Co 10 minut wywalało mi internet, więc dostała nagranie z przerwami. O 11:00 miałem dograć te fragmenty z powtórki, ale... tym ty rym tym... rodzice zaciągnęli mnie do... fryzjera! ;__;
Fryzjer, to w zasadzie taka lokalna Wikipedia... chcesz wiedzieć kto się żeni? Komu urodziło się dziecko? Kto gdzie pracuje? Idź do fryzjera! A najlepiej wciśnij się do kolejki między dwie starsze panie.
Gdy wróciłem miałem ochotę posiedzieć chwilę przed komputerem, a później gdzieś wyjść. Napisał do mnie znajomy z klasy pytając, czy gdzieś nie wyjdziemy. Szczerze mówiąc nie miałem ochoty i byłem już umówiony, ale zostałem postawiony przed faktem dokonanym, gdyż stał już pod moim domem... ale nie sam - z tym złym Turretem. Nie mając wyboru - ruszyłem z nimi, lecz nie bezpośrednio pod kościół, tylko pod dom Alexy.
I stało się coś dziwnego...
Gery - psa Alexy...
Niestety akurat się rozpadało, więc musieliśmy trochę poczekać. Po jakimś czasie poszliśmy do TESCO kupić chrupki. Niestety nasze TESCO nie oferuje produktów, które akurat są potrzebne...
Co z tego, że smakuje jak papier? Ważne że duże i tanie..
Potem pochodziliśmy dość długo, gubiąc się kilkakrotnie, nie wiadomo nawet gdzie. Niestety później znów zaczął padać deszcz. HAHA ~!!! I BYŁA TĘCZA~!!!
Jutro muszę narysować komiks na język polski...
Jutro muszę narysować komiks na język polski...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kilka wskazówek dla komentujących:
#1 Staraj się, aby twój komentarz był rozwinięty
#2 Pisz co myślisz i nie bój się dyskusji
#3 Jeżeli już obrażamy się nawzajem, to z szacunkiem